reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

  • Czy pomożesz Iwonie nadal być mamą? Zrób, co możesz! Tu nie ma czasu, tu trzeba działać. Zobacz
reklama

Teściowie

kaśka76 pisze:
Kasiula: ja też zrobiłabym jak pisze Azik - mieć ich głęboko ......., powiedzieć, że się źle czujesz i bezwarunkowo zostajesz w domu. a Grześ jak chce niech jedzie do swojej mamy, Ty przecież musisz przede wszystkim uważać na Fasolę i siebie.

Azik: dobrze napisałaś, muszę to następnym razem wykorzysta. dzięki  ;D

Osinka: staram się to olewać, ale szlag człoweika trafia, że się non stop wtrąca do czyjegoś życia. niech mnie nie denerwuje lepiej, bo ja w końcu powiem głośno i prosto w oczy co myślę o niej i jej podejściu do życia, a wtedy będzie źle. zaczyna przeginać coraz bardziej.

KAsia- koniecznie ostre cięcie, bo Ci na głowę wejdzie!!! Ja tak zrobiłam kilka lat temu i z teściami i rodzicami i w końcu zaczęli się ze mną liczyć! :)
 
reklama
Boże jak się cieszę, że tu trafiłam. Ja także mam poważny problem z teściową. Ona jest zakłamana i strasznie kłótliwa. Mój mąż jest jej najmłodszym synem. Jesteśmy 4 miesiące po ślubie a już raz byłam zmuszona się wyprowadzić (mieszkamy razem). Otóż sytuacja była taka: szwagierka powiedziałam mi miesiąc po ślubie jaka jest jej mama ::). 7 miesięcy przed ślubem wraz ze swoją najstarszą córką knuły, żeby nie doszło do naszego wesela :mad:. Powiedziała tak: "Dziewczyny z miasta są nic nie warte, a Marcin dostanie inną LEPSZĄ". Starasznie mnie to zabolało, ponieważ 2 dni później dzieliła się ze mną opłatkiem (akurat były Święta Bożego Narodzenia). Chciałam wyjaśnić tą sytaucję ale teściowa nie dała mi dojść do słowa....mąż poznał prawdę, ale nic nie zrobił :(. Pragę zaznaczyć że teścia mam kochanego a wszystko co jest mówione to za jeso plecami- on nigdy nie pozwoli mnie skrzywdzić!!! Doszło do tego, że się wyprowadziłam (teściowa nie przyznawała się do niczego) teściu doszedł prawdy i zadzwonił do mnie żebym do niego wróciła. Wróciłam ze względu na tatę (bardzo go kocham) - od tamtej sytuacji minęły 2 miesiące a teściowa dalej miesza w naszym mażeństwie. Prowadzi do sytuacji żebyśmy się z mężem kłócili, prowokuje i wymyśla różne historyji (zawsze pod nieobecność teścia). mamy troszkę utrudnioną sytuację ponieważ mąż pracuje w delegacji i nie wiem co ta kobieta robi...już raz byłam zmuszona iść do psychiatry ponieważ nerwy mi wysiadają. Teraz jestem u mojej mamy a jutro mam tam wrócić - strasznie się boję.

Jak myślicie czy teściowa jest zazdrosna o swojego najmłodszego synka? co mamy robić?

błagam pomóżcie
 
moim skromnym zdaniem powinniście wynająć choć kawalerkę i zamieszkać sami, bo Ciebie teściowa zniszczy psychicznie, a to z kolei odciśnie się na Waszym małżeństwie
teściowa w/g mnie jest po prostu zazdrosna o syna... mam bardzo podobną sytuację w bliskiej rodzinie - tylko, że ciotka ma 1 syna i robi koszmarne jazdy synowej
 
Popieram Osinkę, też uważam, że młodzi powinni mieszkać sami!!Ja mimo tego, że mam w porządku i mamę moją i Rafała, nie wyobrażam sobie mieszkania ani z jedną, ani z drugą. My na początku małżeństwa (przez3 lata) wynajmowaliśmy mieszkanie i ledwo wiązalismy koniec z końcem. teraz mamy już swoje i trochę (dosłownie trochę) więcej kasy.
Jestem zdania, że mieszkanie bez rodziców uratowało nas, bo były takie dni, że miałam ochotę walnąć to wszystko i pójść do mamy. Raz nawet poszłam, to powiedziała, że mam już swoje życie - w sensie małżeństwa i mam TAM rozwiązywać nasze problemy, a nie z nią. Myslę, że samą ją bolało w pewnym sensie to co mówi, ale była to jedna z lepszych rzeczy jaką od niej usłyszałam... Wróciłam, porozmawialiśmy i jest dobrze, bardzo dobrze. I wtedy też nauczyłam się, że wszystko omawiamy razem. Rafał stoi za mną murem, nawet nieraz jak nie mam racji, mówi mi o tym w domu, w 4 oczy. U rodziców jest za mną. ZAWSZE
 
Mąż twierdzi, że jesteśmy zmuszeni tam mieszkać! Teściu ma bardzo niską rente a my dużo dokładamy (czynsz, jedzenie, ich lekarstwa itp.)
Najgorsze jest to, że mój Marcin widzi jak jego mama mnie traktuje a nic z tym nie robi!Moja mama już powoli zaczyna wjeżdżać mu na amicję mówiąc, że prędzej znajdę się w kostnicy....na tym mojej teściowej zależy
Ona wcale się do mnie nie odzywa (a mieszkamy NIESTETY pod jednym dachem), ja muszę "służyć" jej córeczkom jak przyjdą...Ja muszę nad nimi nadskakiwać przynieś - podaj - pozamiataj!!!
Niedawno myślałam, że jestem w ciąży - teściowa odpowaedziała nam tak: no trudno będzie trzeba się przebiedzić!!! Ona ma satysfakcję że mnie rani...moja szwagierka jest w ciąży to ją głaszcze po brzuchu a mi docina jak to Ania pięknie wygląda. Czy my wogóle mamy szansę w tym dom u na dziecko? Jestem załamana - nie chcę zostawiać teścia....ale co mam z nią zrobić. moja teściowa jest wiejską powsinogą, która chodzi po ludziach i plotkuje...Jak mam tam żywot
 
trudne i smutne to, o czym piszesz ;(
Najważniejsze jest to, żebyś na spokojnie mówiła co czujesz, szczególnie Marcinowi.
 
mogę dodać tylko jedno - współczuję, i to bardzo...

już nie wiem co napisać, po prostu teściowa jest niereformowalna... a nie możecie wyprowadzić się, a teścia wspierać finansowo? trudno cokolwiek doradzić...
 
kajunia, nie ma innego wyjścia niz pójść na swoje...

Kinga masz dobrą mamę i mądrą co najważniejsze, mam nadzieję ze też tak będe potrafiła powiedziec moim dzieciaczkom a nie im "pomagać".
 
Najchętniej zabralibyśmy teścia ze sobą! To jest człowiek godny poszanowania. są to osoby starsze (61 lat) tatuś jest bardzo schorowany, teściowa po zawale (niech ją szlak... >:D). najchętniej powiedziałabym wszystko tatusiowi, ale teściowa ma przewrotny charakter i wszystkiego się wyprze!!! a jak zostanę tą głupią. Obmyśliłam sobie plan, że przy następnej kłótni nagram ją na komórkę i wtedy będę miała dowód dla wszystkich jak ona mnie traktuje! Wczoraj byłam tak załamana i roztrzęsiona, że wykrzyczałam Marcinowi że składam papiery rozwodowe...ja już nie wim co mam robić. Ręce mi opadają.
Jak czytam Wasze posty płakać mi się chcę, bo w wielu Waszych przypadkach mężowie stoją za Wami. U mnie niestety tak nie jest, bo teściowa odwraca kota ogonem i ze mnie robi tą najgorszą.
Jak robię pranie teściowa człapie się na balkon i zdejmuje Marcina rzeczy, żeby mu lepiej wyschły. Traktuje go tak jakby miał iść do żłobka: "Marcinek spakowałeś gatki w delegację?". Ona wstaje o 4.00 rano (zanim ja to zrobię) i Robi Marcinkowi ciepłą herbatkę. Widać jej szyderczy uśmiech jak sprzeczamy się!!!

Czy jej naprawdę zależy na naszym rozpadzie małżeństwa???

a tak na marginesie.......


ODDAM W DOBRE RĘCE NAJLEPIEJ PSYCHIATRZE - ZA DOPŁATA MOJĄ TEŚCIOWĄ!!!!
 
reklama
Ja ze swoją "wredną" teściową spotkałam się 2 tygodnie temu na imieninach u szwagra, oczywiście wzięła mojego męża do drugiego pokoju i zaczęła mu biadolić czemu to on do niej nie przyjeżdza. Jak jej powiedział, że ja nie chce, bo się mnie traktuje jak per noga, to się wyparła. A kiedy wkroczyłam do pokoju zaczęła mieć pretensje, że się wyprowadziliśmy i w ogóle, w końcu nie wytrzymałam i pierwszy raz odważyłam się powiedzieć co myślę. Więc odparłam, że czyja to wina, że tak się stało?? Przy okazji usłyszałam, że czemu dzwonię do babci (jej mamy) i do innych osób z rodziny a nie do niej, no to się wkurzyłam i powiedziałam, że dzwonię do tych, którzy się nami intersują i którzy sami dzwonią, no i jeszcze dodałam, że babcia jest dla mnie przyjaciółką, która bardzo mi pomogła przez ostatnie 5 lat, więc niech się nie dziwi. No i znowu zaczęła wyciągać brudy, więc moja cierpliwość się skończyła i powiedziałam stanowczo, że albo będzie wyciągać brudy albo dajemy sobie szansę i zaczynamy od nowa. Zamilka i po chwili wyobraźcie sobie przytuliła mnie do siebie (dobrze, że noża nie miała w ręku, bo pewnie by mnie dźgnęła). No i na koniec rozmowy powiedziałam jej, żeby czasem do mnie zadzwoniła i pokazała w ten sposób, że potrafi schować dumę do kieszeni, oczywiście usłyszałam, że stawiam jej warunki (wrrrr). No i dzisiaj są imieniny mojego męża i wyobraźcie sobie, że pierwszy raz zadzwoniła na numer stacjonarny i nawet rozmawiała ze mną jakieś 10 minut - ŻYJĘ! :) Wczoraj zadzwoniłam do nich co prawda z informacją, że będziemy mieli synka (odebrał teść) więc to chyba spowodowało przełamanie. Teraz muszę jej tylko udowodnić, że ja nie jestem tą samą osobą co 5 lat temu, żeby nie myślała, że znowu pozwolę jej wejść na głowę.
 
Do góry