reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

  • Każda z nas wita styczeń z nadzieją i oczekiwaniem. Myślimy o tym, co możemy osiągnąć, co chcemy zmienić, kogo kochamy i za kogo jesteśmy wdzięczne. Ale niektóre z nas mają tylko jedno pragnienie – przetrwać, by nadal być przy swoich bliskich, by nadal być mamą, partnerką, przyjaciółką. Taką osobą jest Iwona. Iwona codziennie walczy o swoje życie. Każda chwila ma dla niej ogromne znaczenie, bo wie, że jej dzieci patrzą na nią z nadzieją, że mama zostanie z nimi. Każda złotówka, każde udostępnienie, każdy gest wsparcia przybliża ją do zwycięstwa. Wejdź na stronę zbiórki, przekaż darowiznę, podziel się informacją. Niech ten Nowy Rok przyniesie szansę na życie. Razem możemy więcej. Razem możemy pomóc. Zrób, co możesz.
reklama

Teściowie

kaśka76 pisze:
Kasiula: ja też zrobiłabym jak pisze Azik - mieć ich głęboko ......., powiedzieć, że się źle czujesz i bezwarunkowo zostajesz w domu. a Grześ jak chce niech jedzie do swojej mamy, Ty przecież musisz przede wszystkim uważać na Fasolę i siebie.

Azik: dobrze napisałaś, muszę to następnym razem wykorzysta. dzięki  ;D

Osinka: staram się to olewać, ale szlag człoweika trafia, że się non stop wtrąca do czyjegoś życia. niech mnie nie denerwuje lepiej, bo ja w końcu powiem głośno i prosto w oczy co myślę o niej i jej podejściu do życia, a wtedy będzie źle. zaczyna przeginać coraz bardziej.

KAsia- koniecznie ostre cięcie, bo Ci na głowę wejdzie!!! Ja tak zrobiłam kilka lat temu i z teściami i rodzicami i w końcu zaczęli się ze mną liczyć! :)
 
reklama
Boże jak się cieszę, że tu trafiłam. Ja także mam poważny problem z teściową. Ona jest zakłamana i strasznie kłótliwa. Mój mąż jest jej najmłodszym synem. Jesteśmy 4 miesiące po ślubie a już raz byłam zmuszona się wyprowadzić (mieszkamy razem). Otóż sytuacja była taka: szwagierka powiedziałam mi miesiąc po ślubie jaka jest jej mama ::). 7 miesięcy przed ślubem wraz ze swoją najstarszą córką knuły, żeby nie doszło do naszego wesela :mad:. Powiedziała tak: "Dziewczyny z miasta są nic nie warte, a Marcin dostanie inną LEPSZĄ". Starasznie mnie to zabolało, ponieważ 2 dni później dzieliła się ze mną opłatkiem (akurat były Święta Bożego Narodzenia). Chciałam wyjaśnić tą sytaucję ale teściowa nie dała mi dojść do słowa....mąż poznał prawdę, ale nic nie zrobił :(. Pragę zaznaczyć że teścia mam kochanego a wszystko co jest mówione to za jeso plecami- on nigdy nie pozwoli mnie skrzywdzić!!! Doszło do tego, że się wyprowadziłam (teściowa nie przyznawała się do niczego) teściu doszedł prawdy i zadzwonił do mnie żebym do niego wróciła. Wróciłam ze względu na tatę (bardzo go kocham) - od tamtej sytuacji minęły 2 miesiące a teściowa dalej miesza w naszym mażeństwie. Prowadzi do sytuacji żebyśmy się z mężem kłócili, prowokuje i wymyśla różne historyji (zawsze pod nieobecność teścia). mamy troszkę utrudnioną sytuację ponieważ mąż pracuje w delegacji i nie wiem co ta kobieta robi...już raz byłam zmuszona iść do psychiatry ponieważ nerwy mi wysiadają. Teraz jestem u mojej mamy a jutro mam tam wrócić - strasznie się boję.

Jak myślicie czy teściowa jest zazdrosna o swojego najmłodszego synka? co mamy robić?

błagam pomóżcie
 
moim skromnym zdaniem powinniście wynająć choć kawalerkę i zamieszkać sami, bo Ciebie teściowa zniszczy psychicznie, a to z kolei odciśnie się na Waszym małżeństwie
teściowa w/g mnie jest po prostu zazdrosna o syna... mam bardzo podobną sytuację w bliskiej rodzinie - tylko, że ciotka ma 1 syna i robi koszmarne jazdy synowej
 
Popieram Osinkę, też uważam, że młodzi powinni mieszkać sami!!Ja mimo tego, że mam w porządku i mamę moją i Rafała, nie wyobrażam sobie mieszkania ani z jedną, ani z drugą. My na początku małżeństwa (przez3 lata) wynajmowaliśmy mieszkanie i ledwo wiązalismy koniec z końcem. teraz mamy już swoje i trochę (dosłownie trochę) więcej kasy.
Jestem zdania, że mieszkanie bez rodziców uratowało nas, bo były takie dni, że miałam ochotę walnąć to wszystko i pójść do mamy. Raz nawet poszłam, to powiedziała, że mam już swoje życie - w sensie małżeństwa i mam TAM rozwiązywać nasze problemy, a nie z nią. Myslę, że samą ją bolało w pewnym sensie to co mówi, ale była to jedna z lepszych rzeczy jaką od niej usłyszałam... Wróciłam, porozmawialiśmy i jest dobrze, bardzo dobrze. I wtedy też nauczyłam się, że wszystko omawiamy razem. Rafał stoi za mną murem, nawet nieraz jak nie mam racji, mówi mi o tym w domu, w 4 oczy. U rodziców jest za mną. ZAWSZE
 
Mąż twierdzi, że jesteśmy zmuszeni tam mieszkać! Teściu ma bardzo niską rente a my dużo dokładamy (czynsz, jedzenie, ich lekarstwa itp.)
Najgorsze jest to, że mój Marcin widzi jak jego mama mnie traktuje a nic z tym nie robi!Moja mama już powoli zaczyna wjeżdżać mu na amicję mówiąc, że prędzej znajdę się w kostnicy....na tym mojej teściowej zależy
Ona wcale się do mnie nie odzywa (a mieszkamy NIESTETY pod jednym dachem), ja muszę "służyć" jej córeczkom jak przyjdą...Ja muszę nad nimi nadskakiwać przynieś - podaj - pozamiataj!!!
Niedawno myślałam, że jestem w ciąży - teściowa odpowaedziała nam tak: no trudno będzie trzeba się przebiedzić!!! Ona ma satysfakcję że mnie rani...moja szwagierka jest w ciąży to ją głaszcze po brzuchu a mi docina jak to Ania pięknie wygląda. Czy my wogóle mamy szansę w tym dom u na dziecko? Jestem załamana - nie chcę zostawiać teścia....ale co mam z nią zrobić. moja teściowa jest wiejską powsinogą, która chodzi po ludziach i plotkuje...Jak mam tam żywot
 
trudne i smutne to, o czym piszesz ;(
Najważniejsze jest to, żebyś na spokojnie mówiła co czujesz, szczególnie Marcinowi.
 
mogę dodać tylko jedno - współczuję, i to bardzo...

już nie wiem co napisać, po prostu teściowa jest niereformowalna... a nie możecie wyprowadzić się, a teścia wspierać finansowo? trudno cokolwiek doradzić...
 
kajunia, nie ma innego wyjścia niz pójść na swoje...

Kinga masz dobrą mamę i mądrą co najważniejsze, mam nadzieję ze też tak będe potrafiła powiedziec moim dzieciaczkom a nie im "pomagać".
 
Najchętniej zabralibyśmy teścia ze sobą! To jest człowiek godny poszanowania. są to osoby starsze (61 lat) tatuś jest bardzo schorowany, teściowa po zawale (niech ją szlak... >:D). najchętniej powiedziałabym wszystko tatusiowi, ale teściowa ma przewrotny charakter i wszystkiego się wyprze!!! a jak zostanę tą głupią. Obmyśliłam sobie plan, że przy następnej kłótni nagram ją na komórkę i wtedy będę miała dowód dla wszystkich jak ona mnie traktuje! Wczoraj byłam tak załamana i roztrzęsiona, że wykrzyczałam Marcinowi że składam papiery rozwodowe...ja już nie wim co mam robić. Ręce mi opadają.
Jak czytam Wasze posty płakać mi się chcę, bo w wielu Waszych przypadkach mężowie stoją za Wami. U mnie niestety tak nie jest, bo teściowa odwraca kota ogonem i ze mnie robi tą najgorszą.
Jak robię pranie teściowa człapie się na balkon i zdejmuje Marcina rzeczy, żeby mu lepiej wyschły. Traktuje go tak jakby miał iść do żłobka: "Marcinek spakowałeś gatki w delegację?". Ona wstaje o 4.00 rano (zanim ja to zrobię) i Robi Marcinkowi ciepłą herbatkę. Widać jej szyderczy uśmiech jak sprzeczamy się!!!

Czy jej naprawdę zależy na naszym rozpadzie małżeństwa???

a tak na marginesie.......


ODDAM W DOBRE RĘCE NAJLEPIEJ PSYCHIATRZE - ZA DOPŁATA MOJĄ TEŚCIOWĄ!!!!
 
reklama
Ja ze swoją "wredną" teściową spotkałam się 2 tygodnie temu na imieninach u szwagra, oczywiście wzięła mojego męża do drugiego pokoju i zaczęła mu biadolić czemu to on do niej nie przyjeżdza. Jak jej powiedział, że ja nie chce, bo się mnie traktuje jak per noga, to się wyparła. A kiedy wkroczyłam do pokoju zaczęła mieć pretensje, że się wyprowadziliśmy i w ogóle, w końcu nie wytrzymałam i pierwszy raz odważyłam się powiedzieć co myślę. Więc odparłam, że czyja to wina, że tak się stało?? Przy okazji usłyszałam, że czemu dzwonię do babci (jej mamy) i do innych osób z rodziny a nie do niej, no to się wkurzyłam i powiedziałam, że dzwonię do tych, którzy się nami intersują i którzy sami dzwonią, no i jeszcze dodałam, że babcia jest dla mnie przyjaciółką, która bardzo mi pomogła przez ostatnie 5 lat, więc niech się nie dziwi. No i znowu zaczęła wyciągać brudy, więc moja cierpliwość się skończyła i powiedziałam stanowczo, że albo będzie wyciągać brudy albo dajemy sobie szansę i zaczynamy od nowa. Zamilka i po chwili wyobraźcie sobie przytuliła mnie do siebie (dobrze, że noża nie miała w ręku, bo pewnie by mnie dźgnęła). No i na koniec rozmowy powiedziałam jej, żeby czasem do mnie zadzwoniła i pokazała w ten sposób, że potrafi schować dumę do kieszeni, oczywiście usłyszałam, że stawiam jej warunki (wrrrr). No i dzisiaj są imieniny mojego męża i wyobraźcie sobie, że pierwszy raz zadzwoniła na numer stacjonarny i nawet rozmawiała ze mną jakieś 10 minut - ŻYJĘ! :) Wczoraj zadzwoniłam do nich co prawda z informacją, że będziemy mieli synka (odebrał teść) więc to chyba spowodowało przełamanie. Teraz muszę jej tylko udowodnić, że ja nie jestem tą samą osobą co 5 lat temu, żeby nie myślała, że znowu pozwolę jej wejść na głowę.
 
Do góry