Wybralismy szkole rodzenia przy naszym szpitalu - w wersji skondensowanej, czyli 2 x 4.5 godz w soboty. Pierwsze zajecia o porodzie i sprawach z nim zwiazanych za nami.
Ogolnie zajecia wniosly bardzo duzo nowych informacji, choc dla meza, ktory niewiele czytal na ten temat wczesniej byly nieco przeladowane, bo nie rozumial wszystkich terminow (w dodatku po angielsku, a i po polsku pewnie nie sa calkiem jasne

). Takze byl nieco przerazony, szczegolnie gdy polozna mowila o niektorych komplikacjach, mogacych sie zdarzyc, i co wtedy jest robione. Zastanawial sie po co mu ta wiedza, ze lepiej nie wiedziec. W sumie dla niego moze i tak, ja bylam zadowolona, ze chociazby pokazala nam jak wyglada "odkurzacz"-ssawka. Omowione tez byly typy znieczulenia. Pani mowila dosc szczegolowo o plusach i minusach, bez oceniania oob, ktore sie zdecyduja na bardziej inwazyjne znieczulenie. Aczkolwiek ja po tej sesji bede sie starala uzyc najwyzej gazu... Wczesniej sprawdze tez opcje TENS, to sa elektrody, ktore wysylajac impuls tuz przed skurczem, blokuja receptory bolu. Mozna takie urzadzonko wypozyczyc za niewielkie pieniadze.
W sobote bedziemy sie szkolic z pielegnacji maluszka i karmienia piersia. Dodatkowo zapiszemy sie na dwugodzinne zajecia-cwiczenia na temat aktywnego porodu, czyli co robic i jak i na czym (np. z uzyciem pilki), by porod nieco przyspieszyc i pomagac dziecku bedac w ruchu i raczej w pionie niz w lozku. Tam tez ma byc troche KONKRETNYCH wskazowek dla mezow, zeby wiedzieli, co naprawde uzytecznego moga zrobic - np. jak masowac rodzaca zone
