reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

reklama

Szczepienie na covid w trakcie ciąży

Hej. Obecnie jestem w 8+2 TC. Decyzję o szczepieniu podjęłam dość dawno, jednak z uwagi na starania wskazane był pfeizera lub moderna. Od stycznia byłam na stymulacji i przesuwalam w czasie. Ostatecznie stwierdziłam że nie można wszystkiego do starań dostosowywać, bo nawet lampki wina nie będzie można wypić. W kwietniu przerwa w stymulacji wyskoczyła torbiel. 29.04 I dawka a 04.05 pozytywny test ok 10 dni po owu. Strach że jak to możliwe, taki skutek uboczny szczepionki 😂. Jestem po poronieniu już więc strach podwójny. Covid a też przeszłam i nie chcę drugi raz przechodzić i też nie chcę podejmować decyzji przy ponownym zarażeniu czy leczyć siebie czy mieć na względzie dziecko. Bo tu nie ma dobrego wyjścia. Po rozmowie z gin zaproponował że mam przyjąć II dawkę, trudno co ma być to będzie, nie mam wpływu
Będzie dobrze! 😍
 
reklama
Hej. Obecnie jestem w 8+2 TC. Decyzję o szczepieniu podjęłam dość dawno, jednak z uwagi na starania wskazane był pfeizera lub moderna. Od stycznia byłam na stymulacji i przesuwalam w czasie. Ostatecznie stwierdziłam że nie można wszystkiego do starań dostosowywać, bo nawet lampki wina nie będzie można wypić. W kwietniu przerwa w stymulacji wyskoczyła torbiel. 29.04 I dawka a 04.05 pozytywny test ok 10 dni po owu. Strach że jak to możliwe, taki skutek uboczny szczepionki 😂. Jestem po poronieniu już więc strach podwójny. Covid a też przeszłam i nie chcę drugi raz przechodzić i też nie chcę podejmować decyzji przy ponownym zarażeniu czy leczyć siebie czy mieć na względzie dziecko. Bo tu nie ma dobrego wyjścia. Po rozmowie z gin zaproponował że mam przyjąć II dawkę, trudno co ma być to będzie, nie mam wpływu
ja wiem ze dla nas dziecko jest najważniejsze ale nie możemy zapominać o sobie.
 
Przyjęłam drugą dawkę wczoraj. Musiałam przyspieszyć jej podanie, bo wychodziło, że drugą dawkę mam przyjąć w okolicach porodu. Wszystko było ok, lekki ból ręki. Wieczorem przyszedł stan podgorączkowy. Spoko, wciąż nie groźny. Po 2:00 w nocy obudziłam się zlana potem i płonąca. Zmierzyłam temperaturę. 37.9. Wciąż spoko. Ale już czułam, że to idzie w złym kierunku. Zastanawiałam się co robić: prysznic chłodny, czy okłady z mokrego ręcznika? Dotknęłam ręki mojego męża i to go obudziło. Stwierdził, że miał wrażenie, jakbym dotknęła jego ręki żarzącym się prętem. Postanowiliśmy zrobić okłady. Szybka analiza kolejnych możliwości tak na "w razie jakby co". Ibuprofen odpada. Ale Apap... Ok. Poszukiwania Apapu w domu. Gorączka rośnie 38.1, 38.3. Już wyczytaliśmy, że u kobiet w ciąży gorączka jest w momencie jak jest 38.5 i wtedy należy działać bardziej radykalnie. W momencie jak dojdzie do 39 może dojść do skurczy i przedwczesnego porodu. W domu Apap przeterminowany 🙈 Ja mam dreszcze na całym ciele trzęsę się jak osika. Ręcznik zimny i mokry położyliśmy TYLKO na całych nogach (ważne stopy) i jeszcze na czoło. Zamarzałam. Przykryłam ramiona i piersi kołdrą. Zlana potem, trzęsąca się z zimna i jednocześnie płonąca w środku. Jak wzrosło do 38.4 mąż ubrał się i pojechał na stację po Apap.
Ja wiem, że taka gorączka to nie gorączka. Ale dla osoby, która nie pamięta kiedy ostatnio miała gorączkę, plus ciąża... - no, powiem wam, że zaczęłabym się bać, gdyby nie to, że nie za bardzo szło mi myślenie.
Jak męża nie było, gorączka stanęła na tych 38.4 i nie szła już w górę. Przyjechał, wzięłam Apap i powoli temperatura zaczęła spadać. Obecnie mam 37.3. Nie zbijam. Czekamy.

Piszę to, nie po to, aby straszyć (nie, nie, nie!). Po prostu jest to jeden z częstych efektów i napisałam to, bo może się którejś z was przyda. Oby nie. Ale tak na w razie jakby co.
A, zaczęłam 36tc. Za dwa tyg mam cc. Bliźniaki.
 
Hej. Obecnie jestem w 8+2 TC. Decyzję o szczepieniu podjęłam dość dawno, jednak z uwagi na starania wskazane był pfeizera lub moderna. Od stycznia byłam na stymulacji i przesuwalam w czasie. Ostatecznie stwierdziłam że nie można wszystkiego do starań dostosowywać, bo nawet lampki wina nie będzie można wypić. W kwietniu przerwa w stymulacji wyskoczyła torbiel. 29.04 I dawka a 04.05 pozytywny test ok 10 dni po owu. Strach że jak to możliwe, taki skutek uboczny szczepionki 😂. Jestem po poronieniu już więc strach podwójny. Covid a też przeszłam i nie chcę drugi raz przechodzić i też nie chcę podejmować decyzji przy ponownym zarażeniu czy leczyć siebie czy mieć na względzie dziecko. Bo tu nie ma dobrego wyjścia. Po rozmowie z gin zaproponował że mam przyjąć II dawkę, trudno co ma być to będzie, nie mam wpływu
Trzymam kciuki Ewelina. Bedzie dobrze bo ma być dobrze!
 
@Shinden Mój mąż miał podobnie po drugiej dawce pfizera. Przyjmowaliśmy drugą dawkę tego samego dnia. Mnie jedynie lekko ręka bolała (mniej niż po pierwszej dawce). A mąż gorący jak piec był w nocy, aż go budziłam czy wszystko ok - to tylko o dodatkowy koc poprosił. Jak rano wstał już było względnie dobrze i już normalnie funkcjonował.
 
Przyjęłam drugą dawkę wczoraj. Musiałam przyspieszyć jej podanie, bo wychodziło, że drugą dawkę mam przyjąć w okolicach porodu. Wszystko było ok, lekki ból ręki. Wieczorem przyszedł stan podgorączkowy. Spoko, wciąż nie groźny. Po 2:00 w nocy obudziłam się zlana potem i płonąca. Zmierzyłam temperaturę. 37.9. Wciąż spoko. Ale już czułam, że to idzie w złym kierunku. Zastanawiałam się co robić: prysznic chłodny, czy okłady z mokrego ręcznika? Dotknęłam ręki mojego męża i to go obudziło. Stwierdził, że miał wrażenie, jakbym dotknęła jego ręki żarzącym się prętem. Postanowiliśmy zrobić okłady. Szybka analiza kolejnych możliwości tak na "w razie jakby co". Ibuprofen odpada. Ale Apap... Ok. Poszukiwania Apapu w domu. Gorączka rośnie 38.1, 38.3. Już wyczytaliśmy, że u kobiet w ciąży gorączka jest w momencie jak jest 38.5 i wtedy należy działać bardziej radykalnie. W momencie jak dojdzie do 39 może dojść do skurczy i przedwczesnego porodu. W domu Apap przeterminowany 🙈 Ja mam dreszcze na całym ciele trzęsę się jak osika. Ręcznik zimny i mokry położyliśmy TYLKO na całych nogach (ważne stopy) i jeszcze na czoło. Zamarzałam. Przykryłam ramiona i piersi kołdrą. Zlana potem, trzęsąca się z zimna i jednocześnie płonąca w środku. Jak wzrosło do 38.4 mąż ubrał się i pojechał na stację po Apap.
Ja wiem, że taka gorączka to nie gorączka. Ale dla osoby, która nie pamięta kiedy ostatnio miała gorączkę, plus ciąża... - no, powiem wam, że zaczęłabym się bać, gdyby nie to, że nie za bardzo szło mi myślenie.
Jak męża nie było, gorączka stanęła na tych 38.4 i nie szła już w górę. Przyjechał, wzięłam Apap i powoli temperatura zaczęła spadać. Obecnie mam 37.3. Nie zbijam. Czekamy.

Piszę to, nie po to, aby straszyć (nie, nie, nie!). Po prostu jest to jeden z częstych efektów i napisałam to, bo może się którejś z was przyda. Oby nie. Ale tak na w razie jakby co.
A, zaczęłam 36tc. Za dwa tyg mam cc. Bliźniaki.
Ja I dawkę z wielkim bólem ręki przez tydzien, zero gorączki, złego samopoczucia. II dawka już świadoma ciąży, sprawdziłam czy mam paracetamol w razie gdyby. U mnie najgorsze, że jak zaczyna się stan podgorączkowy to potem już trudno zatrzymać, więc muszę działać za wczasu. Wieczorem czuje wypieki, podrażniona skóra typowo jak gorączka, tabletki do łózka blisko siebie. Na szczęście wieczorna woda z miodem i cytryną wystarczyły, totalnie nic, ból ręki również słabszy o niebo niż poprzednio.
Wkurzyło tylko mnie, jak się pytałam co mogę wziąć gdyby coś, to pielęgniarka mówiła że praktycznie wszystko prócz pyralginy. A tu guzik ibuprom itp również odpada, zostaje nam tylko apap i paracetamol. Ja apapu nie mogę bo nie toleruje mój żołądek, bierze mnie na wymioty po nim.
 
Mam tylko nadzieję, że to nie wpływa na płód, na przyszłe jakieś wady.
Jeśli chodzi ci o gorączkę, to wszystko zależy jak wysoka i który to trymestr. Babmaryłki w pierwszym trymestrze są wrażliwe na absolutnie wszystko, więc różnie to bywa.
A jeśli chodziło ci o szczepionkę, to są szczepionki, które kobiety w ciąży przyjmują i nie ma to wpływu na dzieciaczki. Tylko powyżej któregoś tygodnia należy to zrobić, po wytworzeniu się układu nerwowego i głównych narządów.
A jeśli chodzi ci o tą konkretną szczepionkę, to rozumiem twoje obawy. Też miałam ich stado. I od początku mówiłam, że się zaszczepię jak urodzę. Nie wcześniej. Ale potem zaczęły rodzić kobiety, które się zaszczepiły. Przebadano dzieci po urodzeniu. Wszystko ok. Czy znamy długofalowe skutki tej konkretnej szczepionki? Nie. Czy mamy podstawy ku temu by twierdzić, że wszystko będzie ok? Tak. Czy umierają kobiety w ciąży, które się zaraziły i nie były szczepione? Tak. Czy zwiększył się odsetek kobiet, które poroniły we wczesnej fazie ciąży po zachorowaniu, które nie były szczepione? Tak. Czy poroniły by, gdyby były zaszczepione? Nie wiem. Wiadomo jedynie, że po szczepionce ludzie przechodzą covid łagodniej, a to ostra faza przejścia zakażenia jest zagrożeniem dla maleństw w brzuchu mamy (niedotlenienie, zmniejszenie przepływów do łożyska, itd), plus mega zagrożenie dla życia mamy.

Trudny temat, trudne decyzje. Sporo pytań, ale też już dużo odpowiedzi.
 
Jeśli chodzi ci o gorączkę, to wszystko zależy jak wysoka i który to trymestr. Babmaryłki w pierwszym trymestrze są wrażliwe na absolutnie wszystko, więc różnie to bywa.
A jeśli chodziło ci o szczepionkę, to są szczepionki, które kobiety w ciąży przyjmują i nie ma to wpływu na dzieciaczki. Tylko powyżej któregoś tygodnia należy to zrobić, po wytworzeniu się układu nerwowego i głównych narządów.
A jeśli chodzi ci o tą konkretną szczepionkę, to rozumiem twoje obawy. Też miałam ich stado. I od początku mówiłam, że się zaszczepię jak urodzę. Nie wcześniej. Ale potem zaczęły rodzić kobiety, które się zaszczepiły. Przebadano dzieci po urodzeniu. Wszystko ok. Czy znamy długofalowe skutki tej konkretnej szczepionki? Nie. Czy mamy podstawy ku temu by twierdzić, że wszystko będzie ok? Tak. Czy umierają kobiety w ciąży, które się zaraziły i nie były szczepione? Tak. Czy zwiększył się odsetek kobiet, które poroniły we wczesnej fazie ciąży po zachorowaniu, które nie były szczepione? Tak. Czy poroniły by, gdyby były zaszczepione? Nie wiem. Wiadomo jedynie, że po szczepionce ludzie przechodzą covid łagodniej, a to ostra faza przejścia zakażenia jest zagrożeniem dla maleństw w brzuchu mamy (niedotlenienie, zmniejszenie przepływów do łożyska, itd), plus mega zagrożenie dla życia mamy.

Trudny temat, trudne decyzje. Sporo pytań, ale też już dużo odpowiedzi.
Wiem niestety, mam klientki, które pracowały na covidowe porodówce, niestety spora część tych kobiet nie przeżyła, często zbyt długo zwlekały z leczeniem a tu niestety to diabelstwo potrafi w prawo godzin zniszczyć organizm. Dlatego po już nabytej wiedzy do tej pory byłam za szczepieniem, w ciąży tym bardziej mając nadzieję że w dłuższej perspektywie szczepionka nie będzie miała wpływu na rozwój. U mnie boje się o tyle że szczepionkę przyjęłam nie wiedząc że jestem w ciąży, test pozytywny po 3 dniach. A przed szczepionka robiłam żeby z czystym sumieniem iść. II przyjęłam z tydzień temu więc był to przełom 6-7 TC. Moja gin powiedziała żebym nie rezygnowała już z niej i nie kombinowała z terminami. Poronienia się zdarzają i bez szczepionki. Co się już też przekonałam.
 
reklama
Ja też chwilę się zastanawiałam nad szczepieniem, ale doszłam do wniosku, że chyba więcej sensu będzie miało zaszczepienie się. Mało kiedy chorowałam wcześniej, właściwie nigdy nie byłam na L4, ale to nie daje mi gwarancji, że covid przejdę lekko (bo czy się zaraze czy nie to raczej ciężko przewidzieć). Nie chciałam ryzykować wcześniejszego porodu i to jeszcze przez cesarkę. 1 dawkę pfizera miałam w 28 tc (lekki ból ręki), druga dawka będzie na początku lipca.
 
Do góry