G
guest-1712350520
Gość
My dalej w komplecie, Malutkiej się nie spieszy, no i dobrze. Już nie mam sił, nie mogę spać... początkowo wynikało to z bólu pleców, miednicy, problemów z ułożeniem, potem bardzo silne ruchy córci, bo najbardziej aktywna jest właśnie w nocy. Teraz jak tylko się kładę zaczynam przeżywać wszystko, dosłownie się trzęsę, a serce jakby miało wyskoczyć, no i tak pół nocy się męczę... a w dzień zombie.
Najgorzej jest rano wstać, piach pod powiekami, nieprzytomna. Jak zdrzemnę się w dzień, mam wyrzuty sumienia, że to przez to nie mogę spać, ale jak się przemęczę bez drzemki to i tak to samo. Czytanie książki, oddech, wietrzenie nic nie pomaga, niby zmęczona i senna, oczy się zamykają, ale tylko się kładę i znów telepie z nerwow. Najgorzej, że mąż zasypia w 10 sekund i męczę się sama ze sobą.
Może masaż by mi pomógł, no ale niestety luby nie cierpi masażu, przez całą ciążę próbowałam się go doprosić, bo pomagał na bóle pleców, no ale na marne.
Wybaczcie, musiałam się wyżalić, w temacie snu jestem już kompletnie bezsilna i wykończona
Najgorzej jest rano wstać, piach pod powiekami, nieprzytomna. Jak zdrzemnę się w dzień, mam wyrzuty sumienia, że to przez to nie mogę spać, ale jak się przemęczę bez drzemki to i tak to samo. Czytanie książki, oddech, wietrzenie nic nie pomaga, niby zmęczona i senna, oczy się zamykają, ale tylko się kładę i znów telepie z nerwow. Najgorzej, że mąż zasypia w 10 sekund i męczę się sama ze sobą.
Może masaż by mi pomógł, no ale niestety luby nie cierpi masażu, przez całą ciążę próbowałam się go doprosić, bo pomagał na bóle pleców, no ale na marne.
Wybaczcie, musiałam się wyżalić, w temacie snu jestem już kompletnie bezsilna i wykończona