Ja poszłam na zwolnienie jak się wymioty zaczęły bo nie dałabym rady z pracą i dojazdami (godzina w 1 stronę), pracowałam 7 dni w tygodniu. A jak się wymioty skończyły to jeden z zakładów mej pracy pokazał mi fucka, i jak ZUS płaci to mnie już nie chcieli. Swoją drogą bardzo dobrze bo dojazd i praca z maluchami, usmarkancami
nie jest wskazana. I tak choć mogłabym w 2 trymestrze pracować to siedzę w domu.
Praca w domu jest ciężka, ale mi osobiście satysfakcji zbyt wielkiej nie daje. Jak tamagochi pić, jeść, spać...prac, gotować aaaaa
Tym bardziej że pierwsze miesiące przerzygałam okrutnie i się roboty w domu nawarstwilo.
Nie wiem jak będę matka 3 dzieci 8 aktywnym pracownikiem. Yyy