reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

reklama

Styczniowe Mamy 2017 r.

Ja też właściwie nie kupuję synkowi słodyczy, ale jak gdzieś dostanie ciastko czy czekoladkę to nie robię afery. Jak mu w ogóle nie będę dawać, to później jak pójdziemy w gości to będzie się na nie rzucał jak szalony. Unikam też jak ognia wszelkich dosładzanych soczków, deserków, jogurcików, płatków do mleka, kubusiów play itp. Do picia w lecie głównie woda lub sok 100%, teraz robię herbatki ziołowe, roibosa z miodem lub domowym sokiem malinowym, kakao naturalne lub kawę zbożową. Na szczęście rodzice i teściowie szanują nasz system. A ja też z drugiej strony nie mam nic przeciwko żeby babcia dała wnuczkowi kawałek domowego ciasta :)

Co do urlopu to ja na pewno na rok. A potem się zobaczy co z moją firmą, co z dziećmi. Do żłoba sobie młodego nie wyobrażam dać, ale przez rok wszystko mi się może pozmieniać ;)
 
Ostatnia edycja:
reklama
A tak zmieniając temat czy myslalyscie juz na jak długi urlop chcecie iść po porodzie? Ja myslalam o pół roku ale będę skazana na pomoc wspomnianej teściowej albo nianie :/
Ja już zapowiedziałam szefowi że biorę roczny urlop po urodzeniu dziecka. Mieszkamy z mężem sami, moi rodzice pracują więc nie mam babci która moze się zająć dzieckiem. Jak na razie nie mam wogole pomysłu jak to będzie dalej, czy żłobek, czy niania, ale napewno będę z dzieckiem rok w domu. A potem się zobaczy.
 
Hej dziewczyny. Pisałam z Wami na początku, potem jedynie poczytywałam, a teraz postanowiłam napisać. Mam problem i nie mam za bardzo do kogo zwrócić się o radę, ponieważ sprawa dotyczy bliskiej rodziny. Otóż 3 lata temu zostałam poproszona przez ciocię mojego męża o pożyczenie rzeczy po moich córkach dla kuzynki. Zgodziłam się, ponieważ była mowa o pożyczeniu. Potem rzeczy te obskoczyły jeszcze 2 dzieci z rodziny ostatecznie kończąc u tejże kuzynki. Teraz mam problem z odzyskaniem pożyczonych rzeczy ( masa ciuchów, kombinezony, laktator, kojec, leżaczek i multum zabawek). Od prawie 2 miesięcy proszę ją o zwrot i za każdym razem słyszę, że za tydzień odda, bo ogarnąć musi i co tydzień wykręca się marudzącymi dziećmi. Nie wiem jak z nią rozmawiać. Mówiąc szczerze jest mi głupio tak się ciągle upominać. Najchętniej nie robiłabym tego już więcej, bo jest to dla mnie upokarzające, ale nie stać nas teraz na kupienie wszystkiego od nowa. Poradźcie jak wybrnąć

Napisane na D2403 w aplikacji Forum BabyBoom

Tak jak dziewczyny pisały postawić przed faktem dokonanym, skoru ciuszki miały być na pożyczenie to są Twoje a o swoje trzeba walczyć i nie ma w tym nic wstydliwego. Oczywiście że jej nie zależy żeby je oddać.

Z drugiej strony przygotowałabym się że ciuszki mogą być w dużo gorszym stanie albo może ich nie być bo często takie wykręcanie ma dokładnie takie podłoże.

Powodzenia.
 
@malami25 no nie chce nic mówić,ale przygotowałabym się na to ze połowy ciuszków nie ma.Jeśli zrobiły rundkę po rodzinie to wiadomo ze plamy,pranie swoje robią. No i skoro pożyczylas na prośbę ciotki to pytanie czy kuzynka miała świadomość że to tylko pożyczone a nie ze dałaś na zawsze. W każdym razie dowiedzieć się trzeba i tak jak sugerują dziewczyny dać do wyboru dwa terminy i wtedy się zjawić.
 
@malami25
Jakos tak czuje, ze ona sie nie wykreca bez powodu. I ze ciuszki moga byc w zlym stanie. Ja moje trzymalam u tesciow czesciowo i u mamy. I niestety tez sie odbarwily czy pozolkly. Grubsza sprawe zalatwil odplamiacz. A reszte jak popiore drugi raz ogarne na biezaco. Na razie czekam na rozwoj wydarzen.

I tez sie Wam pozale. Rzeczy po synku, ktore mialam tez zostaly "przebrane" i kilka poginelo. Moja mama twierdzila, ze skoro wlozylam to musza byc. Jak pojechalam pokazalam co i gdzie ubylo. Co jak co pamiec fotograficzna ja mam i zaraz wiem, ze ktos voa przelozyl. Skonczylo sie sprzeczka a potem moja mama dzwoni i mowi ze sie znalalazly rzeczy,ze moja siostra gdzies przelozyla....
Ale nie przelozyla jednego kartonika.... powybierala najladniejsze ubranka z kilku kartonikow. Sadze ze myslala, ze nie bedziemy miec wiecej dzieci, wiec przygotowala juz dla siebie. Ale juz nic nie mowilam, bo dowodow nie mam, ale juz kiedys zrobila podobnie z moja sukienka.

W przedszkoku mojego syna tez daja syfne jedzenie, w dodatku corka pani dyrektor w tym roku utrzyla firme, "Stolowki Gminne" ktora dowozi posilki dla dzieci. Cena w gore o 1,5 zl za dzien na dziecko. Dodatkowo na drugie sniadanie czesto sa slodzone owocowe jogurty albo batony musli, ciastka owsiane, bo ktos z ich rodziny ma hurtownie spozywcza.
Tak czy inaczej w malej miejscowosci nic z tym nie zrobisz, bo nie wygrasz z ludzmi, ktorzy od lat tu rzadza i ustalaja zasady.Ja jakos to przezyje i moge miec tylko nadzieje, ze w nastepnym przedszkoku bedzie lepiej.
Wszedzie sa uklady i ukladziki.
 
Witam się z rana,

U nas dziecko nie ulewało i kupy mieściły się w pieluszkach więc nie przebierałam go kilka razy dziennie. Ale to zależy od dziecka. Z bodziaków wyrastał w pierwszej kolejności. Kaftaniki można używać dłużej. Proponowałabym używać rozmiarowki na zakładkę. Pajaców i śpiochów nie lubię. Przy przebieraniu pieluchy wolałam jednym ruchem ściągnąć półśpiochy lub spodenki niż odpinać napki w pajacach i śpiochach, podwijać materiał itd. Dlatego u nas pajace głównie na wyjścia były cieplejsze żeby nic nie zwijało się w kombinezonie zimowym itd. Także używaliśmy body plus spodenki/półspiochy i kaftaniki. I urozmaicałam kolorystycznie takie zestawy. Pajace używamy teraz jako piżamki w nocy bo dziecko się strasznie rozkopuje. Dodatkowo fizjoterapeutka w szkole rodzenia nie polecała pajacy bo mogą krępować swobodne ruchy dziecka.

@malami25 a może ukradkiem wspomnisz ciotce, ze czekasz na swoje rzeczy albo swojej teściowej, żeby pogadała na ten temat? Jak nie chcesz Ty to zaangażuj męża niech ze swoją mamą pogada. Tylko nie wiem jak po trójce dzieci będą te rzeczy wyglądały więc nie nastawiaj się ze dostaniesz wszystko co pożyczyłaś. No i niech teraz kuzynka pożyczy swoje rzeczy dla Twojego dziecka...
 
W ogole zauwazylam dziewczyny, ze my nie powinnismy "prosic"ja tez prosze zawsze i kazdy to traktuje, ze moze sie do prosby przychylic lub ja olac.

Moj maz zada, przychodzi i mowi "Dzien dobry ja po rzeczy" i tyle. A jesli ktos sie tlumaczy i zaczyna krecic to mowi "Nie zrozumielismy sie, przyszedlem po rzeczy" i bedzie z uporem maniaka to powtarzal a na koniec zapyta "Czy mam rozumiec, ze nie dostane mojej wlasnosci"
Zauwazylam,ze on stawia sprawe jasno i przypiera do muru w ktorej ktos moze powiedziec tylko tak lub nie albo sie zestresowac.
Zapewne powiedzialby na kazdy wykret, ze sam wyniesie, sam wypierze a jakby krecila to powiedzialby ze poczeka. Moze warto sprobowac w taki sposob. Byc upartym, zdeterminowanym. Nawet jesli tylko kilka rzeczy bedzie sie nadawalo do uzytku to zawsze kilkadziesiat zl zaoszczedzone.
 
W ogole zauwazylam dziewczyny, ze my nie powinnismy "prosic"ja tez prosze zawsze i kazdy to traktuje, ze moze sie do prosby przychylic lub ja olac.

Moj maz zada, przychodzi i mowi "Dzien dobry ja po rzeczy" i tyle. A jesli ktos sie tlumaczy i zaczyna krecic to mowi "Nie zrozumielismy sie, przyszedlem po rzeczy" i bedzie z uporem maniaka to powtarzal a na koniec zapyta "Czy mam rozumiec, ze nie dostane mojej wlasnosci"
Zauwazylam,ze on stawia sprawe jasno i przypiera do muru w ktorej ktos moze powiedziec tylko tak lub nie albo sie zestresowac.
Zapewne powiedzialby na kazdy wykret, ze sam wyniesie, sam wypierze a jakby krecila to powiedzialby ze poczeka. Moze warto sprobowac w taki sposob. Byc upartym, zdeterminowanym. Nawet jesli tylko kilka rzeczy bedzie sie nadawalo do uzytku to zawsze kilkadziesiat zl zaoszczedzone.
Wow, Podziwiam twojego malzonka, też bym tak chciała. Ja sie staram cos pomiedzy prosba a zadaniem używać.
 
@Shaer dlatego jak ja przekazywalam kuzynce ubranka po moim synku a byl pierwszym chlopcem w rodzinie od lat to specjalnie te najfaniejsze i ulubione ciuszki spakowalam do jednego kartonu i sobie zostawilam. Mialam swiadomosc ze jak za kilka lat bede potrzebowac, bo taki byl plan, to moge sie mocno zdziwic. :/
 
reklama
W ogole zauwazylam dziewczyny, ze my nie powinnismy "prosic"ja tez prosze zawsze i kazdy to traktuje, ze moze sie do prosby przychylic lub ja olac.

Moj maz zada, przychodzi i mowi "Dzien dobry ja po rzeczy" i tyle. A jesli ktos sie tlumaczy i zaczyna krecic to mowi "Nie zrozumielismy sie, przyszedlem po rzeczy" i bedzie z uporem maniaka to powtarzal a na koniec zapyta "Czy mam rozumiec, ze nie dostane mojej wlasnosci"
Zauwazylam,ze on stawia sprawe jasno i przypiera do muru w ktorej ktos moze powiedziec tylko tak lub nie albo sie zestresowac.
Zapewne powiedzialby na kazdy wykret, ze sam wyniesie, sam wypierze a jakby krecila to powiedzialby ze poczeka. Moze warto sprobowac w taki sposob. Byc upartym, zdeterminowanym. Nawet jesli tylko kilka rzeczy bedzie sie nadawalo do uzytku to zawsze kilkadziesiat zl zaoszczedzone.
Zazdroszczę charakteru męża. Mój się nie wychyla, problemu nie widzi i ode mnie oczekuje tego samego. Mam wrażenie, że dla niego ważniejsze jest aby się przypadkiem rodzinie nie narazić. Ciągle się o to kłucimy. Ale to nie jego wina, że taki jest... Mieszkał z rodzicami do 30 i teściowa zadbała o to, żeby nigdy się o nic się nie upominał. Nie wiem jaka ja bym była gdybym całe życie słyszała, że jestem beznadziejna, nic nie wiem i nic nie potrafię. Nie winię go za to. Jego rodzina przyzwyczaiła się, że z nim się liczyć nie trzeba, wiec on nawet nic nie mówi

Napisane na D2403 w aplikacji Forum BabyBoom
 
Do góry