Nawilżacz - dobra rzecz, ale kolejny wydatek
Mi się też czasem brzuszek napina, ale zwykle po jakimś wysiłku. Ewentualnie tak bezboleśnie na chwilę, ale nie często - czy to mogą być te skurcze Braxtona przedporodowe? Ale to wszystko w normie.
Toaletę odwiedzam też często, właściwie przez całą ciążę.
Muszę Wam opowiedzieć swoje kolejkowe przeżycia. Były dwa różne.
Zwykle w markecie staję w kolejce dla uprzywilejowanych, w której oczywiście stoją różni ludzie i nikt nie zwraca uwagi na "ciężarówki' itp. Raz nawet wpatoliła się tam młoda kobitka z wózkiem z górką zapełnionym mięsem w ilościach hurtowych. Jeszcze latała po sklepie i donosiła. Oczywiście starała się przypadkiem nawet nie zahaczyć o mnie wzrokiem, mimo że nie było wielu ludzi. Tylko dlatego zresztą odpuściłam i tylko czekałam życząc jej w myślach, żeby kiedyś znalazła się w mojej sytuacji, albo żeby w ogóle nie mogła miec dzieci - taka była wredna.
Wczoraj za to były dzikie kolejki i zdecydowałam, że nie będę stała. Podeszłam oczywiście do kasy dla uprzywilejowanych, ale z boku, tam gdzie stała jakaś kierowniczka sali czy inna tego typu kobitka. Zapytałam jak mogę skorzystać z ulgi. Po poczatkowej konsternacji i próbie tłumaczenia mi, że mam liczyć na życzliwość innych stojących w kolejce (bardzo śmieszne), pani podeszła do kasy, głośno uprzedziła, że następną obsługiwaną osobą będzie pani w ciąży (czyli ja), ludzie się w absolutnym milczeniu rozsunęli, ja przepchnęłam wózek dziękując wszystkim po drodze i po chwili byłam za bramką.
Sorry, że tak długo. Zdarzają wam się takie historie?
Mi się też czasem brzuszek napina, ale zwykle po jakimś wysiłku. Ewentualnie tak bezboleśnie na chwilę, ale nie często - czy to mogą być te skurcze Braxtona przedporodowe? Ale to wszystko w normie.
Toaletę odwiedzam też często, właściwie przez całą ciążę.
Muszę Wam opowiedzieć swoje kolejkowe przeżycia. Były dwa różne.
Zwykle w markecie staję w kolejce dla uprzywilejowanych, w której oczywiście stoją różni ludzie i nikt nie zwraca uwagi na "ciężarówki' itp. Raz nawet wpatoliła się tam młoda kobitka z wózkiem z górką zapełnionym mięsem w ilościach hurtowych. Jeszcze latała po sklepie i donosiła. Oczywiście starała się przypadkiem nawet nie zahaczyć o mnie wzrokiem, mimo że nie było wielu ludzi. Tylko dlatego zresztą odpuściłam i tylko czekałam życząc jej w myślach, żeby kiedyś znalazła się w mojej sytuacji, albo żeby w ogóle nie mogła miec dzieci - taka była wredna.
Wczoraj za to były dzikie kolejki i zdecydowałam, że nie będę stała. Podeszłam oczywiście do kasy dla uprzywilejowanych, ale z boku, tam gdzie stała jakaś kierowniczka sali czy inna tego typu kobitka. Zapytałam jak mogę skorzystać z ulgi. Po poczatkowej konsternacji i próbie tłumaczenia mi, że mam liczyć na życzliwość innych stojących w kolejce (bardzo śmieszne), pani podeszła do kasy, głośno uprzedziła, że następną obsługiwaną osobą będzie pani w ciąży (czyli ja), ludzie się w absolutnym milczeniu rozsunęli, ja przepchnęłam wózek dziękując wszystkim po drodze i po chwili byłam za bramką.
Sorry, że tak długo. Zdarzają wam się takie historie?