Anja wiem o czym piszesz.
Ale nie mogę się zgodzić z tym , ze to dotyczy całego pokolenia rodziców.
moi rodzice właśnie tacy są, jak opisałaś swoją mamę, ale za to teściów mam wyjątkowo pozytywnie do świata nastawionych
Ja tez jak wracam od moich rodziców to mam podwyższone ciśnienie
. Zreszta już kiedys o tym pisałam. nic im sie nie podoba i wszystko krytykują.
Jak wykańczaliśmy z mężem mieszkanie i przyjechali obejrzeć, to nawet kolor paneli im sie nie podobał nie mówiąc o kolorze na ścianach. Ale nie wpadli na wspaniały pomysł, żeby czasem przypadkiem przyjechać i pomóc w czymkolwiek. o nie jeszcze ich nie widziałam w moim domu.
A jak wylewaliśmy schody przed domem. to mój mąż mało co zawały nie dostał, bo mój ojciec przyjechał, i wszystko było nie tak.
zaczął nawet jakieś deski przestawiać, bo stwierdził, ze jest krzywo.
A jak sie okazało, przy układaniu gresu, to wylane były co do milimetra, ale ciśnienie to juz mieliśmy podniesione
A było tak zimno na dworze i razem to robiliśmy nikt nam nie pomagał. Wylaliśmy chyba ze 40 taczek cementu ręcznie rozrobionego, ja też pomagałam. A mój ojciec nie kiwnął palcem, ale oczywiście wszystko było źle, no myślałam ze mąż teścia pobije.
zresztą pewnie bym mu pomogła.
a jak jeszcze nie mieliśmy mebli po remoncie to poprosiłam o taka małą komódkę z działki, żeby mi mama pożyczyła, dopóki coś fajnego nie wybierzemy, bo trzeba było na czymś telewizor postawić, to moja matka bez ogródek powiedziała, ze mi jaj nie da bo jej jest potrzebna(na działce letniskowej?) Cholera jak mi sie teraz to przypomniało, to mnie szlag trafia na miejscu