moderatorem od czego? wprawdzie dawno mnie tu nie bylo oj dawno ;-) i widze ze cos chyba ominelam. Nie, nie zauwazylam ze jestes modem dopiero jak napisalas to zwrocilam uwage. A moge wiedziec ktorego watku?widziałyście że jestem nowym moderatorem;-)
Nutka przykro mi ze mala tak placze jak zostawiasz ja w przedszkolu, musi to byc niezwykle stresujace i rozumiem ze Ci pewnie bardzi przykro i serce sie kraje. No coz, dzieciaki czasem bardzo roznie reaguja i nie jestesmy tego w stanie przewidziec. Moze wkrotce jej przejdzie, nie martw sie ale obserwuj. Probuj z nia moze rozmawiac i tlumaczyc? Wiem ze to trudne ale nasze maluchy juz maja troszke rozumku i potrafia go wykorzystac. Natomiast zupelnie nie rozumiem Jagna z czym niby dobrze ze Amelka nutki ryczy? Mam nadzieje ze to zart. Raczej tego rodzaju placzu u dziecka nie nalezy lekcewazyc, byc moze mala te rozlaki przezywa w jakis sposob zbyt emocjonalnie, moze tez byc tak ze jest po prostu uparciuchem i chce pokazac kto tu rzadzi. W zadnym wypadku nie nalezy sie z tego nasmiewac. Ja mialam problem z tym starszym i tez mnie bardzo to bolalo kiedy musialam zostawic zanoszace sie od krzyku dziecko, szybko jednak zorientowalam sie ze to jednak zwyczajna zagrywka z jego strony, Ryczal przez 4 miesiace w pierwszym przedszkolu - takim klasycznym podobnym jak sa w Polsce a pozniej jak przenioslam go do montessori tam bylo juz zupelnie inne podjescie do porannego pozostawiania dziecka i procesu pozegnania i nauczycielka miala duzo wieksze doswiadczenie z takimi uparciuchami. Nie zaplakal ani razu, cos tam probowal ale zostalo to zniszczone w przedbiegach. Zreszta w tej szkole jest tak ze rodzic podjezdza samochodem pod szkole a nauczyciel czekajacy pod drzwiami po prostu wyciaga dzieciaka i zabiera do srodka wiec poniekad dziecko nawet nie ma szansy pobeczec za matka bo ona nie wychodzi wcale z tego samochodu tylko odjezdza....za chwile podjezdza inny rodzic, kolejka jest dluga a mlodziez po prostu zapomnia o tym ze miala plakac ;-) Zbyt duzo sie dzieje i nie maja czasu na placze. Wedruja prosto do sali gdzie czeka ich masa fascynujacej pracy. Mysle ze to taka dobra bezbolesna metoda na przedszkolna rozlake.
Vincent podobnie jak Celinka tez bedzie od sierpnia w grupie 4 latkow a nie bylam z nim na konsultacji u psychologa i nie widze zebym miala jakos szczegolnie uzdolnione dziecko....caly poprzedni rok chodzil z trzylatkami ;-) Wierszykow nie mowi bo i ja go nie ucze ale za to mam bardzo rozspiewane dziecko i bardzo muzykalnie wyspiewuje wszystko co sie da po angielsku. Do tego wrecz do komicznego stopnia malpuje starszego brata, chodzi za nim taka mala kopia i powtarza wszystko co starszak. Czasem mozna sie niezle usmiac. Teraz chodza razem na letnie polkolonie calodniowe, troche sie balam jak to bedzie ale mlody znosi to dzielnie i bardzo chetnie chodzi. Jest dumny ze chodzi w to samo miejsce z Oliverem. Nosi ten wielki wypchany plecach z lunchem i strojem kapielowym (codziennie chodza na basen) i butami na zmiane, elegancko wykonuje prace plastyczne, uwielbia malowac - ostatnio zaczal malowac postacie, jeden rysunek ktory przyniosl to az opiekunka zwrocila moja uwage bo wyraznie bylo widac ze namalowal swoja rodzine i smiala sie ze chcialaby poznac ta rodzine na obrazku ;-) a w przyszly piatek jada do Chicago do Zoo. To bedzie jego piewsza taka wyprawa samemu z jakas grupa szkolniakow a nie z rodzicami czy nianka. Mam nadzieje ze lato uplynie nam relaksujaco i cieplo. Wam tego tez zycze i pozdrawiam po dlugiej nieobecnosci, chociaz widze ze watek prawie martwy juz....Dobrej nocy.