reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

  • Kochani, niech te Święta będą chwilą wytchnienia i zanurzenia się w tym, co naprawdę ważne. Zatrzymajcie się na moment, poczujcie zapach choinki, smak ulubionych potraw i ciepło płynące od bliskich. 🌟 Życzę Wam Świąt pełnych obecności – bez pośpiechu, bez oczekiwań, za to z wdzięcznością za te małe, piękne chwile. Niech Wasze serca napełni spokój, a Nowy Rok przyniesie harmonię, radość i mnóstwo okazji do bycia tu i teraz. ❤️ Wesołych, spokojnych Świąt!
reklama

Styczniowe II kreski - babyboom2021!

reklama
A ja muszę się trochę pożalić, wygadać bo doła mam jak...
Jestem 10 lat po raku piersi. Od tamtej pory spokój, ale zawsze powtarzane ciąża po raku NIE bo będzie nawrót. Może też zawsze było to z tyłu głowy bo wykryto u mnie nowotwór pół roku po porodzie drugiego synka. Po leczeniu mam już 10 lat spokój. Czasem myślałam o dziecku ale zawsze te obawy, co z nawrotem... 5 lat temu założyłam wkładkę miedzianą bo hormonów nie mogę. I tak sobie używałam ją przez 4,5 roku. Jakoś po 4 lat z wkładką( na początku 2020) zaczęłam myśleć o dziecku. Włączył mi się jakiś instynkt. Może dlatego że moi synowie to już nastolatki... Mąż kategorycznie nie, bo bał się o moje życie. A ja po cichu myślałam jak sobie usunąć wkładkę za jego plecami. Sama jechać nie mogłam do gina bo UWAGA 2013roku dostałam zapalenia błędnika i zawroty głowy powalały mnie na głowę przez co dostałam ataków paniki na wyjście z domu i ogólnie na życie... Po długiej walce z tym od końca 2019 byłam w stanie wyjść bez omdleń. Ale wracając do teraz. W czerwcu trafiło się jak ślepej kurze ziarno i zaszłam w ciążę z wkładką. Reszta historii gdzieś tutaj na forum do odkopania. Poroniłam w październiku. Od początku ciąży każdy sceptyczny bo ja słaba, bo nawrót. Lekarze, radiolodzy każdy kręcił głową że ryzykowne, abym może lepiej usunęła bo osieroce dzieci. Mąż zdołowany, bo jak mnie straci nie chce żyć... Ale chęć posiadania tego maleństwa sprawił że mimo bardzo złego samopoczucia, miałam niedożywienie i odwodnienie, mdlałam czułam że jestem w stanie walczyć z całym światem. Po poronieniu załamałam się. Czułam że odebrano mi cząstkę mnie. Nie umiałam zrozumieć dlaczego zostało mi dane to maleństwo a potem los brutalnie że mnie je wyrwał. Mąż zrozumiałam że bardzo pragnę tego dziecka i postanowiliśmy się postarać o nie, mimo przeciwności. Nadal lekarze kręcą głowami, tylko moja ginekolog po poronieniu powiedziała że ona po mnie widzi że nie będę umiała żyć jeśli nie spróbuję jeszcze raz.
Ale mam doła. Bo znajomi wciąż mi odradzali, moja mama jak wspomniałam że myślę o, dziecku dostała szału, że jestem za słaba na ciążę, że znowu, poronię itp. Bratowa jak powiedziałam że założyłam znowu wkładkę odetchnęła z ulgą bo dziecko nie na moje zdrowie. Boli mnie to bo chyba tylko ja wierzę w siebie i w to że będzie dobrze. Nie mam prócz męża z kim pogadać bo postanowiłam że o ciąży powiem rodzinie dopiero po porodzie( mieszkam za granicą i nie jeździmy często do Polski) , przez Pandemie znajomych i tak nie widujemy teraz. Jest mi, smutno że jak się uda nie będę miała z kim się cieszyć prócz męża...
Kochana, przykro mi bardzo, że miałaś takie ciężkie przeżycia ;( fajnie, ze umiesz sie otworzyć i porozmawiać o tym.
Wiem, że nie pisze nic szczególnego... ale szczerze ujęła mnie Twoja historia i to jest niesamowite jak kazda z nas jest inna i ma inny bagaż zyciowy.
Az mi sie łezka w oku zakręciła :)
Super, ze masz bliskich, dobrze, ze martwisz sie także o swoje zdrowie psychiczne i jeśli czujesz taka potrzebę to spróbuj tez zaglądnąć do psychologa, po to są i ja nie widze w tym nic dziwnego :)
Trzeba znaleźć w sobie siłę i widzę, ze Ty ja masz i tego ci zazdroscze :)
Obys doczekala sie szybkiego spelnienia każdego marzenia, bo zasługujesz :*
 
Z błędnikiem już jest spokój bo wyleczyłam. Co do adopcji to nawet by nas nie brali pod uwagę bo po moim nowotworze to nas skreśla. Tak naprawdę tutaj rozchodzi się już teraz tylko o moją przeszłość z nowotworem...
Ach, rozumiem. Myślałam, że ciągle masz takie problemy z błędnikiem. Moja mama też ma chory błędnik i dlatego się tym przejęłam. :(
Niestety (a raczej stety!) na nowotworach się nie znam i nie wiem, jakie jest ryzyko... Może jest mniejsze, jeśli nie karmiłabyś w ogóle piersią? Może porozmawiaj z lekarzem prowadzącym i powiedz twardo, że dziecko i tak urodzisz i nie chodzi o to, żeby Co mówił czy to zły czy dobry pomysł, tylko chcesz, żeby Ci powiedział, jak i co zrobić, by zmniejszyć ryzyko nawrotu. :)
Trzymam mocno za Ciebie kciuki!
 
Nie chce zabrzmieć źle, ale nie jestem mistrzem delikatności [emoji85]
Co każe Ci stawiać macierzyństwo nad nowym dzieckiem wyżej niż szczęśliwe macierzyństwo z dziećmi, które już masz? Dlaczego ten niemowlak, którego póki co masz tylko w planach już jest ważniejszy niż patrzenie na dzieci, które zaraz będą dorastać, dzielić się pierwszymi miłościami, przychodzić się wypłakać, będą chciały by ich dzieci miały babcie, będą chcialy mieć komu podziękować na własnym ślubie za trud wychowania?
Z błędnikiem już jest spokój bo wyleczyłam. Co do adopcji to nawet by nas nie brali pod uwagę bo po moim nowotworze to nas skreśla. Tak naprawdę tutaj rozchodzi się już teraz tylko o moją przeszłość z nowotworem...
 
Gdybym miała dalej takie problemy z błędnikiem nie ryzykowała bym nawet bo pamiętam co się ze mną działo. Jakiego dostawałam ataku paniki będąc sama w domu. Co do nowotworu to moja ginekolog cały czas mi powtarza że miała też pacjentki po raku w ciąży. Ona jako jedyna patrzy na to optymistycznie i mnie wspiera. To ona po poronieniu powiedziała że ja nie będę w stanie żyć jeśli nie spróbuję. Co do karmienia to przy tej ciąży poronionej było już mówione że w moim przypadku karmienie piersią nie wchodzi w grę. Każdy się boi o nawrót i o to że kolejną ciążę też źle będę przechodzić, ale przecież i silne dziewczyny w ciąży potrafią ledwo żyć.
Myślę, że chodzi o to, że silne dziewczyny mają większą jednak szansę być silne w ciąży. Ty już na starcie te szanse masz już dość nikłe... To tak, jakby powiedzieć, że każda z nas ma szansę na raka po ciąży. No tak, ma. Ale Ty tą szanse masz dużo większą... Z tego, co rozumiem.
 
Ja oczywiście będę trzymać kciuki i kibicować. Tylko proszę pamiętaj, że masz dla kogo żyć. Ja nie mam dzieci, nie wiem czy to prawda że dla nich zrobi się wszystko. Ale jeśli tak jest i rzeczywiście dla dzieci poświęcimy wszystko to poświęć to dla tych, które już są, a nie dla tego, które dopiero planujesz.
Ale nigdzie nie jest napisane że to skończy się nawrotem choroby. Badania naukowe które czytam pokazują że jest wręcz odwrotnie.
 
Rozmawiamy tu o wszystkim i to normalne, że pytasz po to żeby znać zdanie innych. Każda z nas jest inna i będzie inaczej na to patrzyła [emoji2368]
Ja gdybym miała już dziecko zrobiłabym wszystko by cieszyć się jego dorastaniem najdłużej jak to możliwe i nie ryzykowałabym skrócenia tego wspólnego czasu nawet gdyby ryzyko wynosiło 1%. Ale każdy podchodzi do życia inaczej, a Ty o swoim masz prawo decydować samodzielnie
Nie potrzebnie napisałam to wszystko. Teraz czuję się jeszcze bardziej zdołowana [emoji17]
 
Rozmawiamy tu o wszystkim i to normalne, że pytasz po to żeby znać zdanie innych. Każda z nas jest inna i będzie inaczej na to patrzyła [emoji2368]
Ja gdybym miała już dziecko zrobiłabym wszystko by cieszyć się jego dorastaniem najdłużej jak to możliwe i nie ryzykowałabym skrócenia tego wspólnego czasu nawet gdyby ryzyko wynosiło 1%. Ale każdy podchodzi do życia inaczej, a Ty o swoim masz prawo decydować samodzielnie
Ja ją rozumiem... chce podjąć w jakimś stopniu ryzyko, bo ma pragnienie. Jej maz tez by chciał tylko bardzo sie o nia martwi. Zycie i tak mimo tego jest kruche, nie wiemy co nas czeka. Dla jednych jej plan jest szalony dla innych nie. Nie mniej jednak szanuje postawę, gdzie chce spełnić swoje marzenia, widzi w tym szansę jej ginekolog tez, jako kobieta rozumie ja. Mysle, ze podjęła juz decyzję... nie pozostaje mi życzyć nic innego jak powodzenia!
 
Chce się tylko z Wami pożegnać.
Już wiem że jeśli pochwalę się dwiema kreskami to spotkam się z kręceniem głową. W każdym bądź razie teraz już totalnie złapałam doła że mam ochotę nakryć się kołdrą po samą głowę i udawać że mnie nie ma i że świat nie istnieje. Całe życie spotykam ludzi którzy wciąż podcinają mi skrzydła. Nie chcę dalej drążyć tego tematu więc proszę nie cytujcie mnie bo nie odczytam tego i tak. Gdyby była opcja usunięcia konta to bym usunęła ale szukałam i nie widzę takiej.
W każdym bądź razie życzę Wam waszych upragnionych dwóch kresek.
Pozdrawiam
A ja Ci mimo wszystko życzę pieknych dwóch kresek, ty sama czujesz najlepiej co powinnas zrobic i co jest dobre dla Ciebie, nam nic do tego. Powodzenia Ci zycze!
 
reklama
Chce się tylko z Wami pożegnać.
Już wiem że jeśli pochwalę się dwiema kreskami to spotkam się z kręceniem głową. W każdym bądź razie teraz już totalnie złapałam doła że mam ochotę nakryć się kołdrą po samą głowę i udawać że mnie nie ma i że świat nie istnieje. Całe życie spotykam ludzi którzy wciąż podcinają mi skrzydła. Nie chcę dalej drążyć tego tematu więc proszę nie cytujcie mnie bo nie odczytam tego i tak. Gdyby była opcja usunięcia konta to bym usunęła ale szukałam i nie widzę takiej.
W każdym bądź razie życzę Wam waszych upragnionych dwóch kresek.
Pozdrawiam
No cóż, szkoda, że nie odczytasz odpowiedzi...
Skoro zdecydowałaś się na drugie dziecko, to warto też zadbać o siłę psychiczną. My jesteśmy anonimami z internetu i po jednej wiadomości masz doła, chcesz płakać i schować się pod kołdrę. A jak będziesz mieć dwie kreski i urodzisz, a ktoś z rodziny pokręci głową, to co wtedy? Dopiero się zalamiesz.
Skoro podjęłaś już decyzję, musisz być silna i wziąć za nią odpowiedzialność. I nikogo zdanie, tym bardziej nasze, nie powinno mieć na Ciebie takiego emocjonalnego wpływu. Musisz być silniejsza. Dla siebie i dla tego dziecka. Nie możesz się rozklejać od jednego postu anonimowej osoby, bo zdanie członka rodziny dopiero Cię na ziemię powali...
Pomyśl o tym. Bądź silna. :)
A gdybyś dostała dwóch kresek - każda tu by Ci ich gratulowała, bo każda z nas też by je chciała zobaczyć i wie, jaka to radość.
 
Do góry