reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

  • Czy pomożesz Iwonie nadal być mamą? Zrób, co możesz! Tu nie ma czasu, tu trzeba działać. Zobacz
reklama

Styczeń 2014 :)

Witam,Aaż dzwine bo tą noc jakoś przespałam.Ale o dzwną w ta noc brak bolow brzucha.
Za to gardlo mnie coraz bardziej drapie :no:kaszle strasznie ja nie weim to nie dobrze,bo jak maluszek sie urodzi to go zaraże no chyba że zapodadza mi w szpitalu jkis lek zebym nie zarażała.
Łykam sok z cytryny z miodem do tego czosnek ,mleko,ale psinco ten tantum verde sporadycznie psikam ,ale też nie wiem czy mogę tak sobie psikac od czasu do czasu.....
Dajecie sobie jedno psikniecie tantum verde czy dwa,za jednym razem??

No i dobillismy do 40,nie wierzę,na dziś termin :):tak:
 
reklama
Pustiszinajwazniejsze ze ma najlepsza opieke a wszystko sie unormuje !!! Zdrowka dla maluszka!!!
Ikasia
fajny taki szybki porod

Nisiao puchniecie jest normalne ... staraj sie jesc bez soli i tych wszystkich przyprawek itp i nie wstrzymywac siuskow nawet jakbys miala chodzic co 5 minut ... ja przy malym na sali mialam kobitke ktora po porodzie miala nogi od gory do dolu w lini prostej ze ledwo palce wystawaly i nic jej nie bylo tylko takie opuchniecie wiec nie stresuj sie
na kaszel i gardlo polecam propolisowe tabletki do ssania z apteki ... mi pomogly bardzo bo niefajnie rodzic chorym ... ja tak rodzilam ... nawet nie tyle sam porod niefajny bo na ten czas jakos kaszel znikl albo ja nie pamietam o tym ale po porodzie kazde kaszlniecie smarkniecie czulam w kroczu a to juz bylo przykre


chyba mi zaczal czop odchodzic ...
 
Hej kochane!


Nie wiem czy czytałyście jaka tragedia jest na lutówkach... :-( dziewczyna urodziła i jej malutka nie przeżyła porodu... :no: Ja pie*dziele ale to straszna tragedia...


U nas kolejny dzień za nami. Nie mogę ostatnio Konrada od Adriana nie mogę odgonić... co raz go ciąga, całuję... niby widać jego radość ale cholera krzywdę mu zrobi... nie rozumie że on jest jeszcze za mały na takie "zabawy".... Nie chce na niego krzyczeć i ganiać go ale z drugiej strony pozwolić też nie mogę a tłumaczenie nie pomaga...


Akuku no właśnie ja też się zastanawiam jak U Diablicy wygląda sytuacja... :-( napiszę chyba dzisiaj do niej.


Tymbareczka kciuki!!!!!


Pustisz
i jezu... jak strasznie ci współczuję... :-( Biedny Niki... mam nadzieję ze ta bilirubina szybko spanie... heh....


Ikasia
tak jak mi pisałaś dasz radę!! A malutki odpoczywa! Niedługo się rozkręci :-)


Strasznie wam kochane współczuję tych wszystkich ostatnich dolegliwości... ale już niedługo... Jeszcze chwila i każda maluszka będzie miała przy sobie! :tak:
 
Ach czytałam o tym przypadku Kerny, ja w sumie bylam w lutówkach, 02.02 - termin, ale mam ciecie na 28.01, wiec jakoby jestem jednak styczniówka. Jestem w szoku, prawde mowiac wczoraj jak to przeczytalam to nie moglam zasnąć. W dodatku z tego co napisane jest wwynioskowalam, ze ciaza z terminem na luty, rozwiazana na poczatku stycznia czyli duzo za wczesnie - a dzidzius ogromny 4700 ! Tak jakby niedopatrzyli cukrzycy. A Kerna miala krzywą i jej wyszlo 141 - i nawet jej diety nie zalecili. Takie to straszne, ja to od razu ryczę:(
 
Jeny to taka tragedia u lutowek. ja jak tak sobie mysle to jestem szczesliwa ze mi malego miesiac przed terminem wyciagneli bo przynajmnije go mam a przy cholestazie ciazowej moze dojsc do obumarcia plodu

Pustiszi bardzo ci wspolczuje, mam nadzieje ze Niki szybko pokona ta bilirubine i wroci szczesliwy i zdrowy do was

Diablica jak tam Mikus, mam nadzieje ze jest lepiej

Dziewczyny ktore jeszcze nie urodzily zbierajcie sei na porodowke rodzic, bo jak czytam te wasze dolegliwosci to mnie tez zaczyna wszystko bolec i puchnac,:)
 
Ach czytałam o tym przypadku Kerny, ja w sumie bylam w lutówkach, 02.02 - termin, ale mam ciecie na 28.01, wiec jakoby jestem jednak styczniówka. Jestem w szoku, prawde mowiac wczoraj jak to przeczytalam to nie moglam zasnąć. W dodatku z tego co napisane jest wwynioskowalam, ze ciaza z terminem na luty, rozwiazana na poczatku stycznia czyli duzo za wczesnie - a dzidzius ogromny 4700 ! Tak jakby niedopatrzyli cukrzycy. A Kerna miala krzywą i jej wyszlo 141 - i nawet jej diety nie zalecili. Takie to straszne, ja to od razu ryczę:(


czyli ewidentnie wina lekarzy :-( też pomyslałam ze duza była jak na takiego wcześniaka... straszne....


Jeny to taka tragedia u lutowek. ja jak tak sobie mysle to jestem szczesliwa ze mi malego miesiac przed terminem wyciagneli bo przynajmnije go mam a przy cholestazie ciazowej moze dojsc do obumarcia plodu


tez tak pomyślałam o Adrianie... niby wczesniak ale zdrowy...
 
gratuluję nowo rozpakowanym Mamusiom!

a przy okazji milusia skoro prorocze sny takie dość dokładne masz, to może wszystkim oczekującym też wyśnij, proszę? (mi nie za wcześnie, bo chyba jednak przeprowadzka przed porodem...jakoś!)

z pieluszkami mi nie wyszło, bo po przeczytaniu pięciu milionów opini stwierdziłam, że pampki baby dry najlepiej, a tu jak na złość nigdy w sklepie małych rozmiarów nie ma. ale rady prezentowe dobre :) a kocyki prześliczne i się później zamówi!

a na opuchnięte strasznie nogi pomaga mi ostatnio wiecej picia wody i dwa ręczniki pod prześcieradłem w okolicy kostek - może nie tak wygodnie, ale rozpoznaję własne stopy rano chociaż.
mam nadzieję, że Maluszki diablicy, magsus i pustiszi radzą sobie coraz lepiej! kciuki mocno zaciśnięte.

tak sobie myślę, że tyle badań się robi i sprawdzania a i tak potrafi coś pójść nie tak jak trzeba - i zaczynam dochodzić do wniosku, że może ten angielski sposób podchodzenia do ciąży nie jest aż taki zły (w sensie 'to nie choroba')... mniej nerwów po drodze :/ sytuacja kerny lutowej smutna bardzo :(
 
reklama
Cześc Kobietki
Straszna tragedia na lutówkach ,łzy sie same do oczu cisną:-(.
Pustiszi trzymaj się jakoś kochana i zdrówka dla Mikusia,zeby szybko się polepszyło.
Ja niedawno wstalam ,ale nie najlepsza u mnie kondycja psychiczna od wczoraj wieczora.Wyryczalam sie tak ze głowa mi pęka.Kuzynka napisala mi ze ma jakas mutacje genu,dlatego jej synek jest chory.Mam nadzieje ze ja nie mam i moj jest zdrowy,do tego jeszcze nic się nie rozkręca i mam juz dosyc czekania.Idę dzisiaj do pracy...............
 
Do góry