salli zazdroszczę Ci tych wczorajszych mandarynek. Ja jak zjem jedną na jakiś czas to luz, ale ostatnio sobie pozwoliłam na chyba 3szt
i od razu miałam swędzące kropeczki
delewerre nie Ty jedna marudzisz. Taki to już urok końcówki ciąży że jak stare babcie tu nas boli tam nas strzyka...;-)
Ikasia uważaj biedaczku na siebie, żebyś się nam nie poobijała za bardzo. Mam nadzieje że nic Cię od tego upadku nie boli.
Pustiszi jak znajdziesz kogoś kto potrafi teleportować to dawaj nam tu namiary - myślę że byłaby usługa grupowa
Donka nie stresuj się, pójdziesz do córy jak będzie w szkole pasowana na ucznia. A teraz maluszek ważniejszy, ale całuski dla
Twojego małego przedszkolaka:-).
Kasienka a szlafrok?? Mi najwięcej miejsca zajął chyba
Tina brawo, naprawdę dobry ten tekst był i w pełni oddaje nasz stan.
A co do męża chorującego to mój przy zwykłym przeziębieniu jak go gorączka brała to dzwonił do mnie do pracy "wracaj, umieram" Po powrocie daję mu paracetamol, herbatka z cytryną a za godzinę jak coś potrzebowałam, słyszę "nie mam czasu teraz pracuję" Po prostu temperatura spadła i znowu mu się pracoholizm włączył. Nawet zapomniał że miał umierać:-).
Vinga dobrze że odpoczęłaś, widocznie organizm tego potrzebował
Fifka cieszymy się razem z Tobą tym naszym pierwszym styczniowym szkrabem.
Ja dziś zabrałam m auto bo miała być szkoła rodzenia. Okazało się że dziś nie ma. Ale jak już miałam auto to obleciałam wszystko czyli pobieranie krwi, Lidl, Intermarche, sklep dla dzieci - Małemu taki fajny sweter i śpiochy ciepłe kupiłam, na targu - sobie koszulkę do porodu i skarpety, na koniec do łazienki mydelniczkę w pepco i dorsza w rybnym, a teraz się dziwię że zdycham i mi się brzuch spina.