Hej kobietki.
Kurcze piszecie takie historie ze az lzy kreca w oczach... Nie jedna z nas miala ciezko w zyciu
to takie smutne.
Nasz wyjazd do Irlandii tez byl sowodowany taka sytuacja niestety...
Pracowalismy z mezem w jednej firmie. Niemiecki wlasciciel, duzy capital, swietne zarobki... Po roku wyplata dawana na raty. Kiedy na swieta bozego narodzenia dostalismy W SUMIE 500zl wyplaty (czyli po 250 na leb - niby zaliczki) powiedzielismy dosc!!! Przeciez ani rachunkow ani zakupow swiatecznych zrobic ...no poprostu nic!!! Dobrze ze wtedy jeszcze rodzice nam pomogli bo byloby kiepsko. I tym sposbem stwierdzilismy ze czas cos zmienic. I tak tez sie stalo. W czerwcu minelo 7 lat od tej decyzji
I poki co jest ok. Po kryzysie nie jest oczywisci rozowo- wiadomo. Ale przynajmniej nie musze sie zastanawaic czy bedzie na rachunki czy nie.
Akuku - podziwiam I gratuluje sily. A tort naprawde udany
Sali - nie wiem za bardzo jak Cie pocieszyc, bo wiem ze panstwo chore, sytuacja chora I az sie za przeproszeniem rzygac wszystkim chce... Musisz byc silna I przetrzymac. Napewno w koncu sie cos poproawi...Wiecznie tego dola finansowego nie bedzie.
Pustiszi - z tymi facetami tak juz niestety jest. Czasem jest tak ze z nimi jest zle - ale bez nich jeszcze gorzej. Moj mi kiedys probowal wylozyc ta "meska logoke"
I tlumalczyl ze facet to potrzebuje troche "wolnosci", czasu dla siebie itd. No fajnie. A my to co? My nie potrzebujemy ?
To samo np. z tym jak sie ogladaja za fajnymi kobietemi na uulicy... Nigdy nie slyszalyscie hasla: "bo my faceci to wzrokowcy" ?
Ehhhh chlopy