_Hope, uśmiałam się, nowe słówko :-) He, he dobrze, że tylko chwilkę z nim została :-)
Blanka, straszne to co się stało :-( bardzo im współczuję. U nas już też po pogrzebie, ja co prawda nie byłam, ale i tak jakoś przez to nie mogę sobie miejsca znaleźć. Cały czas sobie wyobrażam jak ten mój kuzyn teraz musi się czuć - po pogrzebie wracają do pustego domu. Ich córeczka miała 4,5 roku - co prawda od urodzenia ciężko chorowała, nie rosła, w wieku 4,5 l. ważyła tylko 5 kg, i całe swoje krótkie życie spędziła jeżdżąc po lekarzach i szpitalach, operacje, zabiegi i w sumie to wszyscy się raczej spodziewali tego co się stało, ale to i tak straszne...
A u mnie, nie dość, że całą brodę mam obsypaną pryszczami (już mogłoby mi całą twarz obsypać, przynajmniej nie wyglądałabym jak jakiś czubek), to jeszcze coś mi się stało w policzek (ale tylko jeden) , zrobił się szorstki i cały czas mnie swędzi - oszaleć można.
No i jeszcze do tego mój mąż dzwoni wczoraj, że miał tam w Niemczech mały wypadek przy pracy - ciął żywopłoty i oparł się jedną ręką o krzaki, ręka mu wpadła i druga z włączonymi elektr. nożycami, ręka mu jakoś wpadła w te nożyce no i w efekcie poharatał sobie palca - na szczęście nie obciął :-( Założyli mu chyba 6 szwów, no i kość trochę ukruszył. Co ja mam z tym facetem, zawsze mu się coś przytrafia
w tamtym roku pies go tam pogryzł a teraz to ... Na szczęście w środę za tydzień będzie już w domu