vinga89
mamusia syneczków
Fifka my mieliśmy skierowanie pilne - z podejrzeniem wodogłowia, a i tak nikt nas nie chciał przyjąć wcześniej niż w listopadzie... rehabilitacje mamy prywatnie, bo na nfz do końca roku nie ma miejsc! mój mąż też był proszczepionkowy, zrozumiał dopiero jak dzieciak dzień po szczepiące rzygał metrami (dziecko nigdy nie ulewające), chlustało z niego nawet po jednym łyku mleka ... potem diagnoza, że refluks, podwyższone próby wątrobowe... dopiero do niego dotarło, że nie jestem nawiedzona, tylko szkoda, że kosztem dziecka... bo gdyby to tylko ode mnie zależało, to nie dotarlibyśmy na to szczepienie...
Kamag o tym samym dziś rozmawiałam z mężem. on żeby iść do nich i im nawrzucać... ale co to da? jak już to pisać skargę na lekarkę... ale znów pytanie, a co to da? zdrowia dziecka mi nie przywróci, litrów moich łez też nie...
Kamag o tym samym dziś rozmawiałam z mężem. on żeby iść do nich i im nawrzucać... ale co to da? jak już to pisać skargę na lekarkę... ale znów pytanie, a co to da? zdrowia dziecka mi nie przywróci, litrów moich łez też nie...
Ostatnia edycja: