Witajcie,
Inomama, mam nadzieje, że masaże pomogą. Niech już biedna Laurka tak nie cierpi… Straszne, jak patrzymy na ich ból… Sama bym się na kurs takiego masażu zapisała. Poszukam
Cleopatra, skoro lekarze 2 razy ostatnio widzieli Maluszka i stwierdzili, że nic się złego nie dzieje to na pewno jest ok.
J Jak tam na bioderkach?
Marika, u Ciebie też chusta się sprawdza, super ;-) Dużo mamy chustowych Mam :-) Życzę więcej spokojnych nocy
Hope, super, że przybieracie słusznie. U nas też z tym jest ok.
Fifka, ja wzięłam pełny urlop rodzicielski, bo chce jak najdłużej być z Szymonkiem. Mam pracę bardzo angażującą, a przede wszystkim ja jestem taka osoba, która nie potrafi zostawić pracy po 8h i albo zostaję w niej dłużej albo przynoszę do domu. Wiem, że mój powrót do pracy będzie dla Syna bardzo odczuwalny i dlatego chcę, żeby odbył się najpóźniej jak to będzie możliwe… Zresztą nie ma jeszcze pomysłu jak to będzie. Żłobka chciałabym uniknąć i wtedy wchodzi w grę tylko niania, a trochę się też obawiam. Nie mamy żadnej rodziny w Poznaniu, wszystkie babcie i ciocie najbliżej 400 km stąd, więc łatwo nie będzie… Nikt nie będzie w stanie na szybko podjechać, żeby pomóc… No ale tak wybraliśmy przeprowadzając się i teraz musimy jakiś system opracować
Milusia, gratuluję uśmieszków – strasznie ich wypatruję już :-)
Magsus, u nas spacery to spory stres. Mały w wózku nie jest najszczęśliwszy, nieraz pół spaceru to noszenie na rękach i uspokajanie. Nie da się go uspokoić potrząsaniem wózkiem. Wpada w ten swój szał płaczowy i tylko przytulenie może pomóc. Super, że gripe water w Was pomaga. My jeszcze nie próbowaliśmy, na razie innych sposobów się łapiemy, ale kto wie…Super, że dziś taki dzień macie dobry. Oby więcej takich
Pustiszi, tak to z tymi facetami bywa, życzę, żeby atmosfera się zmieniła szybko
Salli, duzo zerówka dla córeczki, żebyście szybko mogli wrócić do domku.
Akuku, podziwiam za energię witalną
Dona, Marika, ciekawe czy uda Wam się jakieś ciekawe miejsce nad morzem znaleźć. Nie macie obaw przed wyjazdem z takim maleństwem. Ja przed porodem planowałam, ze pojedziemy sobie właśnie nad morze w tym roku, ale teraz mam wątpliwości. Chyba jednak obawiałabym się wyjechać tak daleko… Chociaż, może jeszcze mi się odmieni. Nie mam doświadczenia z dziećmi i zwyczajnie nie wiem jaki będzie Szymon za tych kilka miesięcy. Swoją drogą ciekawe jaki będzie, mam nadzieję, że nie będzie musiał tak cierpieć jak teraz…
Marika, niestety nie słyszałam o przedłużkach do pasów. Swoją drogą dziwne, że tak ledwo starcza, każdy producent powinien zadbać o to, żeby takich problemów nie było… I to seat, jeździłam wiele lat seatem i nie miałam mu wiele do zarzucenia, a tu takie niedopatrzenie…
A my wczoraj mieliśmy lepszy dzień – pisze o tym chyba po to, żeby sobie samej przypomnieć, że i takie dni bywają… Byliśmy na bioderkach – wszystko ok - Szymonek supergrzeczny. Wieczorem pojechaliśmy do pediatry. Wizyta trwała 1,5 h, poczuliśmy się „zaopiekowani” i pomimo tego, że hipotezy lekarki bardzo budujące nie są: nietolerancja laktozy i ogólnie mleka w jakiejkolwiek postaci a wysypka to AZS to przynajmniej wyszliśmy z takim poczuciem, że jest ktoś, kto wie co się z naszym dzieckiem dzieje, że to wszystko jest do ogarnięcia, że dieta odpowiednia i będzie ok.
Ale po dzisiejszym dniu skrzydełka mi opadły
L tego posta zaczęłam pisać o 15.00, pisałam sobie wolno nieświadoma tego, że nie dam redy dokończyć. Od 16.00 zaczął się płacz i od tej pory w kółko: karmienie, jest spokojny, prawie zasypia i coś zaczyna go boleć – płacz, nie mogę go uspokoić, krzyk paniczny już nie wiadomo czy z bólu czy dlaczego – noszenie, działa na chwilę lub nie działa, od krzyku jest purpurowy, zmiana pozycji, noszenie, na brzuszku, chwila spokoju, jednak nie, znów płacz, chce jeść – karmienie, wycisza się, przysypia, nagle coś się dzieje w brzuszku, pręży się i zaczyna płakać. Udało mi się go uspokoić jakąś godzinę temu. Zjadłam 3 kromki chleba – suche, bo na diecie bezmlekowej masła nie mogę (a Ramy żadnej jeszcze nie zakupiłam) z tuńczykiem z puszki. Bolą mnie plecy, ręce, uszy, głowa, oczy i serce mi pęka jak słyszę ten płacz. Muszę poszukać jakichś przepisów dla siebie w związku z tą dietą, kiedy?? I najważniejsze, niech się okaże, że trafiliśmy w powody naszych problemów, pleassssssseeeeeeee.
A Szymon przybrał od wyjścia ze szpitala 1600g.
podobno przekroczył normę. A ja czytam, że przy nietolerancji laktozy dzieci słabo przybierają, więc to może jednak nie to…
Miłego wieczoru