reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

reklama

Styczeń 2014 :)

AKUKU nie wiem jak ci pomoc. Ja mam male piersi, byly troche wieksze w 4 dobie. Mysle ze pobudzanie dodatkowo laktatorem tylko zaszkodzi. Oby maly dal rade wypijac twoje mleczko i ulzyl ci. Moze jutro bedzie lepiej. Pojdz jeszcze pod prysznic i ciepla woda nasuj piersi
 
reklama
Tamtusia wiesz skonczylam karmic vikiego przed rokim wiec 3 lata temu, cyce zapomnialy, pierwsze dni sa ciezkie, ale pozniej o ile latwiej, szybciej i taniej. W glowie nie mam problemu, bo wiem ze pokarm sie pojawi, i jak np. Mama mi mowila ja to mialam poarm odrazu to nawet nie slucham i powiedzialam m zeby mnie nie pytal czy leci bo ja nie moge myslec ze pokarmu nie ma, a takie pytania sa meczace i wlasnie karmiac patrze na malego i wyobrazam sobie jak leci..czuje ze pokarm jest tylko wlasnie pozatykane wszystko...ale do jutra juz pewnie bedzie lepiej, a pottem bedzie tryskac.
Karmienie jest w glowie i nawet nie mysl ze mozesz miec problem, bo to co jamam to nie probkem z laktacja tylko czesto tak sie dzieje jak piersi sie przyzwyczajaja, duzo kobiet pod wplywem bolu ogrankcza karmienia, a to poglebia problem..

Dla mnie sukces jest bo ostatnio dokarmilam malego mm wczoraj ok. 23 i wypil tylko polowe, a tak to sam cyc i jest ok.
 
witam sie napisze wiecej wieczorem, jestem w dwupacku ;(( he...

gdzie sa wiesci od cleopatry ?

no to lece ;*
pustiszi nei dała znac to chyba jest w szpitalu?
 
Cześć dziewczyny :)
Dziś już nie dam Was poczytać, ale zajrzałam żeby się przywitać, powiedzieć, że od wczoraj jesteśmy już na wsi u moich rodziców (osobna historia, dluga o moim tzw "wkurwie") i że tęskniłam za Wami. Nie było mnie kilka dni a już się worek rozpruł i tyyyyle dzieciaczków wyszło z brzuszków :) cudo.
Wypuścili nas wczoraj (a mieliśmy wyjść raczej dziś ;) ) bo i mała i ja byłyśmy w dobrym stanie :)
Wrażenia z porodu opiszę jakoś po weekendzie, jak moja szanowna mamusia sobie pojedzie do pracy żebym nie musiała pisać wkurzona ;)
Ale powiem Wam, że było ok. Wstałam po cc bardzo szybko i zaczęłam zajmować się małą :)
Aż położne kręciły głowami z niedowierzaniem bo śmigałam po korytarzu wyprostowana, żwawa i jak nie po cc (niektóre mamy wyglądały jak starowinki łażące o laskach - przygięte jakby ktoś im kamulca na plecach położył).
Malutka jest w dobrym stanie :) Jest grzeczna jak aniołek :) i słodka jak cukierek.

Jak pisałam dziewczynom, chociaż nie wiem czy info znalazło się na forum, w szpitalu zostałam poinformowana przez lekarzy, że przy moich lekach mogę jednak karmić piersią. Byłam skołowana, nie wiedziałam co zrobić. Pani doktor pokazała Ropuchowi książkę w której bylo wymienione 5 grup leków i mój był w 3, takiej, że jeśli mama chce to może karmić. Decyzja była: karmię.
Umęczyłam się bo nie byłam gotowa psychicznie, więc nie wiedziałam co robić. Bo akurat tego tematu nie zgłębiałam... bo przecież miałam butelkować.
Ale udało się. Mała ssała cyca, wprawdzie irytowała się, masakrowała sutka. No ale obie musiałyśmy się nauczyć. Mimo bólu byłam szczęśliwa.

Wczoraj przeprowadziłam poważną rozmowę z Ropuchem. Mała była bardzo śnięta, nie dawało jej się dobudzić na karmienie, wyglądała jak wiotka laleczka. Zaczęliśmy szukać większej ilości informacji odnośnie moich leków, bo tak nam się wydawało, że może to one. I znaleźliśmy. Lekarze w szpitalu kazali mi brać leki po karmieniu małej żeby zdążyły się "wchłonąć"... tak... tylko okazało się, że te leki z organizmu wchłaniają się w ciągu 11 godzin... Przenikają do pokarmu w połowie ilości jaką ja przyjmuję. Więc z 900mg dziennie, aż 450mg trafia do 3kg kruszynki. A same leki mogą powodować poważne wady rozwojowe.
Dlatego podjęliśmy decyzję, że mimo że lekarze w szpitalu mówią co mówią, my przechodzimy na butelkę. I jednak zaufanie i wiara w moją neurolog, która zna leki, problem padaczki i ja ją znam wiele lat wygrała z lekarzami położnikami których znałam 5 minut i nie miałam zaufania popartego doświadczeniem zdobytym niejako wspólnie.
Wolę karmić małą butelką i nie ryzykować niż przy każdym karmieniu zastanawiać się czy przypadkiem nie robię dziecku krzywdy.
I wczoraj wieczorem przeszliśmy na butlę. I wiecie co...? Zupełnie inne dziecko. Sama w nocy obudziła się na jedzenie i obwieściła nam że jest głodna. Dziś przy jedzeniu w dzień patrzyła na nas a nie spała nieprzytomna. I nie musieliśmy co kilka sekund jej budzić. Nie przelewała się tak przez rączki, a jak leżała po jedzeniu na mnie, trzymała główkę na moim ramieniu, to próbowała ją unieść i patrzyła :) a nie jak wcześniej miała zamknięte oczka i "nie ruszała ni ręką, ni nogą"... Jejku, aż mi się serce kraje, że ten dzieciak był taki naćpany moimi lekami. I to utwierdza mnie w decyzji, że podjęliśmy jedyną słuszną.
Nie każde dziecko musi być na cycu...
Wprawdzie jeszcze nie je dużo, ale coraz więcej :) I zaczynamy poznawać jej preferencje jedzeniowe odnośnie mleczka (takie jak np temperatura - woli jak jest cieplejsze, takim ok 40 stopni pluje i je np 25-40ml, a cieplejszego wchłania w kilka minut dwa razy tyle), butelek, pozycji :)

Umęczę się, bo właśnie dziś zaczął się nawał mleczny, ale trudno. Wprawdzie mama załatwiła mi leki na zahamowanie laktacji, ale mają tyle przeciwwskazań i efektów ubocznych że chyba pójdę po kapustę, zacisnę zęby i będę znosić cierpienie w milczeniu.

Ech, wybaczcie że tak się trochę żalę, ale strasznie mnie to dołowało (tia, mam lekkiego baby bluesa... oj głupie hormony) i musiałam się wygadać.
I strasznie cieszę się, że jestem z Wami znowu i mogę się wygadać.

Obiecuję, że jak po weekendzie Was nadrobię, to poodpisuję, poudzielam się, opiszę poród i może dam jakieś nowe zdjęcie małej (bo jest piękna jak z obrazka)

A tak swoją drogą, mimo że nie pisałam, to starałam się zaglądać do Was ;)

Całuję kochane
 
Nie dam rady nadrobić no... Ostatnie dwa dni wyłączyły mnie z forumowego życia. Walczyłam o mleko bo kryzys miałam (i to przyszedł w momencie, gdy potrzebna mi była nadprodukcja. Ugh. Ale już jakoś sobie poradziliśmy, dzięki Waszym radom kochane :*

Wczoraj pierwszy raz mnie kilka godzin nie było i Mariusz karmił odciągniętym mlekiem. I da się! :) A i mały ładnie przechodzi z cyca na butelkę i odwrotnie :) Więc może uda mi się w lutym na studia wrócić? :)

Dzisiaj działamy z Mariuszem wieczorową porą na hafciarce i maszynie :)

Ah i przede wszystkim...Magsus, Diablica - całym sercem jestem z Wami, trzymam kciuki i WIERZĘ, że wszystko będzie dobrze!

Salli - ograniczone zaufanie do lekarzy widać popłaca - gratuluję słusznej decyzji!
 
bandytka super, że mały butelkę też umie ciągnąć, to zawsze łatwiej dla Ciebie

sali intuicja matki górą, myślę, że podjęłaś dobrą decyzję, cieszcie się Oliwką:-)

trzymam kciuki za Pustiszi...
 
Bandytka super ze problem z glowy :)

Akuku oby sie udroznily te kanalki ... moze probuj tez masowac piersi pod prysznicem

Salli Ty sie nikim nie przejmuj :) Ty jestes mama i bedziesz podejmowac dobre decyzje bo dla dobra dzieciecia swojego a to najwazniejsze :)

Nisiao nasz panikaro nr 1. To normalne ... ja do porodu z 1 dzieciem nie czulam ani jednego twardnienia, klucia w szyjce rzadko ... az mi sie zaczely saczyc wody i wtedy pojawily sie od razu prawdziwe skurcze

Pustiszi dasz rade !!! &&&&&
 
Ostatnia edycja:
Przepraszam Was Laski, że nie piszę, ale jakaś taka skołowano-zdołowana jestem, sama nie wiem czym... Ale cały czas czytam i ściskam Was mocno, szczególnie te, które potrzebują tego najmocniej :*
 
Salli, ja myślę, że to bardzo dobra decyzja. Ju wielokrotnie się przekonałam, że lekarze raz mówią tak, raz tak. Dzisiaj mówią, że lek nie szkodzi, a jutro odkryją, że jednak powoduje jakieś wady - nie ma co ryzykować. Wszystko będzie dobrze :-)

Gdzie Pustiszi? Moze to już :-)
 
reklama
Salli myślę, że masz rację że to jedyna słuszna decyzja, tym bardziej że od razu widać po małej jak się zmieniła właściwie w jeden dzień:tak: Trzymam mocno za Was kciuki, ale widzę że radzicie sobie rewelacyjnie, oby tak dalej!:-D


Siva, nie dołuj się - jeszcze tylko troszkę i nie będziesz miała czasu na żadne ponure myśli, mam nadzieję że tak będzie;-)


Bandytka bardzo się cieszę, że kryzys już za Wami - oby nie powrócił:) Powodzenia z dzisiejszą produkcją i oby Kajtkowi się z tym butelkowaniem nic nie odwidziało;-)


Pustiszi nie denerwuj się! Jeszcze tylko troszeczkę i będziesz tutlić swój mały skarb!:tak:


Wczoraj tata mnie pytał czy długo zamierzam jeszcze w tej ciąży chodzić to mu powiedziałam, że zostało 12 dni - a jak zapytał czemu to stwierdziłam że taki sobie Julka wymyśliła prezent na dzień dziadka;-) A potem się ugryzłam w język bo jeszcze się okaże, że taki pomysł jej podsunęłam i mnie posłucha...:confused:
 
Do góry