Hej dziewczynki.
Ja tak szybko uciekłam z domu na dzień przed Wigilią i pojechalam do rodziców, że nie zdążylam napisać Wam życzeń.
Ale mam nadzieję, że święta mineły spokojnie, radośnie, zdrowo (a z tego co czytam to tak bylo).
Wciąż jestem w dwupaku
Więc i mama i Ropuch się pomylili
U nas było bardzo miło. Szcerze mówiąc to nie pamiętam tak miłej wigilii jaka była w tym roku. Ale wiele z tego klimatu zawdzięczamy...Ropuchowi. Aż nas brzuchy bolały przez niego.
Zaczęliśmy imprezę dość wcześnie bo moja babcia, cukrzycowiec musiała zrobić zastrzyk z insuliny i zjeść, a nie chcieliśmy żeby się najadała w domu. Więc wigilia zaczęła się o 14:30 (oczywiście babcia spóźniła się bo miała przyjechać o 11
Ale z nią i bratem matki to tak zawsze. )
Jak padło hasło "kto robi w tym roku za Mikołaja?" to wyrwał się Ropuch
I zrobił prawdziwe show
Najpierw trzeba było usiąść mu na kolanku i pytał czy byliśmy grzeczni (zdeydowałam się ja i mój brat - starszy od Ropucha hihi). A potem zaczął rozdawać. I trwało to wieki
bo próbował od obdarowanych wymusić wierszyki, piosenki. Wygłupiał się jak to on ("czy jest może dziewczynka Alicja?" - Alicja to babcia, lat 82... "a czy moje ulubione dziecko Ewunia jest z nami" - moja mama, 56 lat) i bawiliśmy się świetnie
Prezentów było tyle, że zaczęliśmy się zastanawiać kto rozsiewa plotki o kryzysie w Polsce hehe. To nic, że były to prezenty w większości symboliczne (np świeczki z Ikea, książka, płyta z kolędami Cthulu itd). Ale było ich mnogo
I Ropuch umęczył się rozdając
No i już ustaliliśmy, że za rok mój tata będzie musiał się już przebrać za Mikołaja
hehe. Nie dam robić w konia mojej córki, to jak mnie robiono co roku ("dzieci idźcie umyć rączki", trzaśnięcie drzwiami, a jak wylatywaliśmy z łazienki to było "oooo, nie zdążyliście, Mikołaj właśnie wyszedł)
Najadłam się jak głupia, makowiec smakował wszystkim, przywiozłam do domu (bo właśnie wróciliśmy) tyle jedzenia, że dla pułku wojska by wystarczyło
No, a teraz czas odpocząć po świętach
Odezwę się później bo puszczam Ropucha do kompa. Dziś jak wróciliśmy to jego nie dał się odpalić
więc musimy się dzielić (ech, a na kolejny brak kasy). Jeśli nie dziś, to zajrzę jutro, bo Ropuch będzie w pracy
Buziam mamuśki mocno