Ada a może coś jest z pogodą nie tak, że paczka nie może dojechać? Ja pamiętam, jak 3 lata temu jechaliśmy z Pl do Uk. W Pl trochę śnieg sypał, w Niemczech było gorzej, ale wciąż znośnie, za to w Holandii....masakra. Ledwo żeśmy na prom zdążyli mimo, że mieliśmy 5 godzin zapasu czasu
Zadzwońcie do firmy koniecznie. W końcu już minęło 5 roboczych dni. Na pewno wszystko jest ok i to tylko jakiś nieprzewidziany poślizg.
Powiem Ci, że ja jestem zaskoczona postawą mojego męża. Wiesz, on nie jest ideałem. Ma masę wad i w ogóle, ale jednak jak coś jest dla mnie ważne (np. Święta), to się bardzo stara. Zwłaszcza, że ja bardzo chcę, aby dzieci miały kiedyś tak piękne wspomnienia jak ja i wiem, że tylko my możemy im je dać. Dziś np. sam pakował paczki Mikołajowe dla nich i przed chwilką je zaniósł na górę. Widzę, że sprawia mu to radość i bardzo mnie to cieszy
Dzięki za info o płynie. Faktycznie się opłaca. Już mi Emilia wspomniała o pieluchach z Sainsbiry'ego, Ty o płynie, także jutro małżonek się tam wybierze:-)
Czarni ja Ci powiem, że mimo iż mam tyle problemów w tej ciąży, to jakoś mi zleciała bardzo szybko. Z dziewczynkami się wszystko ciągnęło strasznie. Teraz aż jestem przerażona, że to tuż tuż. Bo z jednej strony się cieszę, że wreszcie Marcelek będzie z nami, a z drugiej jestem przerażona, że to już. Dziwna jestem. Wiem. I jeszcze Święta po drodze. Jakoś nie mogę się na nich skupić. Ciągle tylko myślę, czy w końcu mi powiedzą kiedy cc. Zwlekają ile wlezie i może dlatego tak słabo do mnie dociera, że powinnam się pakować. Póki co więcej dzieci nie planuję i wiem, że powinnam się delektować tym stanem, bo więcej razy nie będzie, ale jednak jakoś nie umiem. Jestem zła o to sama na siebie. Ehhh...ja to dopiero mam fazy
Maonka moje mają jutro Mikołaja w szkole. O Nelę się nie martwię, ale ciekawa jestem jak Nika da radę. Dobrze, że tatuś z nimi będzie, to na pewno doda im odwagi. A dla Twojej córci brawa! Zuch dziewczynka:-)
Gosiu ja mam pod ręka często mamę, ale mimo to jakoś nam się nie chce nigdzie wychodzić. Nie chcę Cie straszyć. Nie zrozum mnie źle, bo nie w tym rzecz
Po prostu aż mi wstyd, że mając możliwość nigdzie nie chodzimy, bo a to zmęczenie, a to problemy, praca itd Nim się Nela urodziła owszem. Często bywaliśmy w kinie, szliśmy na dyskotekę do klubu, albo ot tak, do znajomych na piwko. Później ja nie chciałam dzieci zostawiać z nikim, bo wiadomo, jako matka musiałam mieć kontrolę sama nad wszystkim
Teraz to już sama nie wiem czemu. Chyba musimy się wziąć za to, bo normalnie jak stare dziadki...tylko ciepłe kapcie i TV
Emilia ja też ostatnio jestem dość nie stabilna emocjonalnie, że tak to ładnie nazwę. Miewamy z mężem gorsze chwile i zazwyczaj, to wyrzucałam z siebie wszystko jednym tchem i było po sprawie. Teraz ostatnio, poszło nam o coś, a ja normalnie się rozbeczałam jak dziecko, bo mu nie umiałam wytłumaczyć o co mi chodzi. Sama siebie nie poznaję. Wiem jednak, ze to już zmęczenie tymi wszystkimi boleściami mi daje się we znaki, a że nie chce wyładowywać się na dzieciach, to robię to na nim. Nie ważne, czy winny, czy nie
Dzisiaj mnie rozłożył na łopatki, kiedy zapytałam czy jutro sprzątnie łazienkę (coś mi na brudna wygląda)a on na to, że to przecież nie weekend....tak, jakby to tylko w weekend się sprzątało
I weź tu bądź opanowaną
Nie narzekam, bo on na prawdę sporo mi pomaga, ale czasem to mi ręce opadają, jak coś wymyśli. Udaję, że nie słyszę, bo szkoda nerwów
:-)