reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

  • Czy pomożesz Iwonie nadal być mamą? Zrób, co możesz! Tu nie ma czasu, tu trzeba działać. Zobacz
reklama

Styczeń 2013 :))

Hej Kobitki, wpadam na chwilkę się przywitać, po miesiącu siedzenia na mojej ukochanej wiosce, ale wakacje się skończyły i pora wracać do rzeczywistości. Jeszcze tydzień w domku w Krakowie a potem wawka :(
Ale odpoczęłam bardzo, nabrałam sil i kształtów hihih śmiesznie wyglądam bo jakbym połknęła pikę :))) Próbowalam do Was pisać, ale byl strasznie slaby zasięg i rozlączlo jak juz chcialam wyslac grrr nie wiem czy cokolwiek doszlo, ale ... mój lokator okaza się być synkiem. :)))) Strasznie jesteśmy szczęśliwi, nie możemy się doczekać żeby już byl z nami. choć nie ukrywam , że jestem też mocno przerażona czy dam radę ...
Buziaki dla wszystkich i postaram się trochę nadrobić :)
 
reklama
Kropka87, Magda_z_uk, januarka, natal84 i pozostałym, które mają złe humorki życzę, aby sobie poszły i wróciły te dobre :tak:i pozytywnego załatwienia wszystkich spraw, które Was martwią ;-)

Powiem Wam, że u mnie z humorem tez bywa różnie: załapuję jakieś dziwne doliny bez powodu, normalnie chwilami jakbym jakąś depresję miała. Do tego cokolwiek robię mam taką zadyszkę, że szkoda gadać. Nogi i dłonie zaczynają znów puchnąć :-(
Moja gwiazdeczka właśnie śpi, a jak wstanie to jedziemy zrobić jakieś zakupy.
 
hej hej!

i ja po wizycie. ale to na odpowiednim wątku opiszę :tak:
jutro na usg lecimy. już się doczekać nie mogę :cool2:

kropka współczuję sytuacji. i mieszkaniowej i z mężem.
u nas jakiś czas temu też było nie wesoło. nawet zdecydowałam się odejsć od męża, ale jak zobaczył że faktycznie jestem zdecydowana żyć bez niego, że może nas stracić, że wierzę w to żę dam sobię rade bez niego, mimo tego że nie pracowałam, to że tak powiem oświeciło go że jednak musi swoje zachowanie, swój sposób bycia zmienić bo inaczej się nie da... wcześniej były kłótnie, spory itp. o to co mi przeszkadzało a co jemu nie, ze nie sprzątał, ze małym się mało zajmował, jego pewność siebie, oj długo by pisać o całej sytuacji. generalnie, taki kop dobrze mu zrobił, co z koleji dobrze podziałało na nas. on się zaczął starać, ja po czasie odpuściłam, dałam szansę, zaczęliśmy od nowa i jest ok. i podział obowiązków i jego inne zachowania... nie radzę Ci żebyś zrobiła tak samo, ale są typy mężczyzn na których zwykła rozmowa i prośby nie działa i nie trzeba bać się radykalniejszych środków, zwłaszcza gdy słowa nie docierają.

3mam kciuki za Was, wiem, ze łatwo powiedzieć nie denerwuj się, ale mimo wszystko powiem, NIE DENERWUJ SIĘ :tak: usiądź i spokojnie się zastanów nad całą sytuacją ;)

a co do bólu, to może to wiązadła? tak jak u mnie? ja poleciałam aż do lekarza bo mnie bolało nie tylko z jednej strony ale do okoła aczkolwiek z lewej najbardziej, nospa nie pomagała, leżenie też nie. bolało najbardziej przy wstawaniu, siadaniu, jak leżałam to przy przekręcaniu się na drugi bok, generalnie przy napinaniu mięśni i w momencie kiedy je "luzowałam". a jak chciałam założyć spodnie to nie mogłam lewej nogi podnieść. teraz czasem też mnie boli ale nie aż tak. ja to porównałam troche do zakwasów, takich dużo silniejszych niż czasem się miewało.
mi zalecił jakby znów tak mocno bolało to nospa i poleżeć.
 
hejka

wczoraj juz nie zaglądałam na forum, jakos brak weny mnie ogarnął:eek: teraz już po pierwszym dniu w przedszkolu i obiadku odpoczywamy:)
Kondzio ok, jak tylko weszliśmy to poszedł się bawić ciuchcia i ogólnie mało na nas uwagi zwracał, w sumie razem z nim będzie czworo polskich dzieci z czego dwóch chłopaków juz troszke zna. Na razie 10 dzieci w grupie ale po Bożym Narodzeniu będzie więcej a po Wilkanocy jeszcze kilka dojdzie. Ogólnie fajnie, zobaczymy jak jutro będzie jak będę musiała go zostawić:sorry:

Kropka bardzo ci tej sytuacji współczuje, ech wiem jak to ciężko bo ja z rodzicami i bratem mieszkałam do 15 roku życia, na 38 metrach bez łazeniki, bez co i ze slepą kuchnią, dla mnie jako dziecka to było uciążliwe, jeden pokój przedzielony na pół po jednej stronie rodzice po drugiej ja z bratem, zimą zimno, ogólnie było okropnie bo okolica tez była nieciekawa, mieszkaliśmy na parterze więc wszyscy menele zbierali się pod naszymi oknami balować:baffled: mój tata setki razy dzwonił na policje aż w końcu oni zaczeli to ignorować, masakra:( tak więc wiem jak sie teraz czujesz, twój M w dodatku nie ułatwia wam sprawy, może szczera rozmowa? no nie wiem co poradzić, zycze aby udało wam się szybko stamtąd zwiać!

magda
dobrze że juz lepiej, ja mam w takim razie podobnie jak ty, jeżeli pojawia się problem to staram sie rozwiązać go i szukam innych opcji, chociaż wiadomo że czasem zdarzają się doły, no i niestety mój M też słabo z angielskim, wszędzie ja dzwonię, załatwiam a potem wiadomo jak cos nie tak to na kogo?na mnie oczywiście.... ech kochana trzymaj się i oby z landlordką jakoś poszło, tutaj niestety oni wiedzą że są u siebie i myślą że moga robic co chcą, też to przerabiałam na poprzedniej chacie, gościu przez rok nie mógł zrobić porządku z grzybem i łazienką no to w końcu mój M sie wkurzył przy naszej wyprowadzce i jakoś mu tam wygarnął, bo nie chciał nam na ręke pójść, pomimo że my czekalismy tyle w tym syfie..... powodzenia!

Marzenixx dostałam odp na temat wątku zamkmniętego "wątek zamknięty może być czytany tylko przez użytkowników mających dostęp do danego tematu zamkniętego. Moderatorka powinna zgłosić prośbę o utworzenie tematu do administartora z listą użytkowniczek." więc jeżeli chcesz to można spróbować, o ile masz czas i ochote, jak nie to zostaniemy przy grupie:)
 
Ostatnia edycja:
Dziewczyny KOchane jesteście :) Dzięki za wsparcie :) No i teraz właśnie przydałby się brat czy siostra.. ech.. mamy nie chce martwić, wystarczająco ma swoich kłopotów, poza tym jest daleko :-(

Deszczyk właśnie ja mam chyba podobną sytuacje, jak Ty kiedyś... nawet jeśli chodzi o sprzątanie.. ja wszytsko robie, bo on uważa, że siedze w domu, to powinnam ;/ Poza tym mamusia jego kochana go tak wychowała.. do niedawna potrafił o 12 w nocy walnąć tekstem- pić mi się chce, przynuieś, zrób kjanapke, podaj to tamto siamto etc. Mamusia im zawsze usługiwała jak jemu tak i ojcu... tego już pomału go odłuczyłam, ale było cieżko :/ Nie powiem, bo nie jedna chciałaby mieć takiego męża, z którym nie musi się martwić o przyszłość.. nie musie narzekać co chce w sumie to mam, ale kasa to nie wszytsko.. pamietam jak pracowałam będąc jeszcze na początku srtudiów za 1200 zł w kawiarni jeszcze w cz-wie harowałam jak wół, ale byłam mega szczęśłiwa, wokół ludzi i jakoś tej kasy mi starczało.. a teraz co mąż pracoholik, tylko temat jego pracy widnieje na tapecie, wszytsko co związane z domem ma tak naprawdę w dupie. Żadnych w spólnych znajomych nawet nie mamy, on nigdzie nie chce wychodzić... noo normalnie wszytsko mnie dobija... nawet ostatnio tekst przy kupnie wózka, że on to z parasolką chodził nie będzie na spacery :szok: no szok normalnie... kiedyś taki nie był.. co jeszcze.. odkąd jestem w ciaży raz ze sobą spaliśmy... nigdy nie próbował mi nawet wytłumaczyć dlaczego mówiac,że powinnam zapytać, no a jak już zapytałam, to odpowiedział, że on się boi, że coś dzieckuy zrobi.. taa jasne, nie wierze w to. Dziewczyny normalnie ryczeć mi się chce non stop, ale tym razem mmuszę byc twarda, nie pokażę mu, że zmiękkłam.. Kurde całymi dniami siedze w domu, pomyślałam żeby sobie jakąś doraźną pracę znaleźć, ale kiepsko w ciaży no i wpadłam na genialny pomysł, żeby zadzwonić do domu dziecka zapytać czy nie potrzebują pomocy oczywiście za darmo. Na parę godzi w tygodniu pozajmowałabym się takimi maluchami, pomogła, poibawiła... kurde ciekawa jestem czy nawet za darmo będą chcieli...

Co do bólu pachwin, to wzięłam nospe ok 14 i przeszło :) Oby jużnie wróciło

Kurde z nerwów od wczoraj ogólnie co chwile do toalety chodzę i dzisiaj mam o wiele mniejszy brzuch.... czuje się jakby cale wzdęcia, powietrze ze mnie zeszło...

Wzięłam się za porządki, zaraz idę odkurzac i podłogi myć...
 
Kropka i właśnie dlatego ja mojego syna chce nauczyć by wookoło siebie sprzatął a nie żebym musiała latać koło niego i wszystko sprzątać, nawet juz teraz czasami stawiam go koło siebie w kuchni i np kotlety ubija albo cos tam miesza, żeby sobie mógł obserwować, uczyć się, albo odkurzacz do ręki daje i on sobie po swojemu sprząta. W końcu wychowuje syna później dla jakiejś kobiety, nie chce żeby był jakimś bałaganiarzem. Mojego M tez niestety musze ustawiać, cały czas od 6 lat, na początku niestety robiłam większość w domu bo chciałam żeby było miło czysto, potem Konrad sie urodził i ja nie dałam rady żeby zajmować się dzieckiem, sprzątać gotować itp, fakt że to on w domu gotuje w większości i to mu chwale, ale do sprzątania to on ostatni jest, z tego co zauważyłam to u niego mama nie sprzątała za niego tylko zostawiała pokój jego i brata i mówiła "wasz pokój to wy sobie posprzątacie a jak nie to będziecie mieć syf" i miała w tyłku. I chyba im tak pasowało, ale jak chodziło o kuchnie czy łazienke to sprzątali po sobie, mój M chyba po prostu tego nie lubi i już.... teraz ja nie moge nic nosić więc na odkurzanie to jego zadanie, ja mu moge przypominać codziennie a on albo zapomni albo mu się nie chce, ale ja odkurzacza nie tykam, na razie jest w trakcie nauki:D w końcu kiedys musi się nauczyć..... i masz racje kasa to nie wszystko, reszta bardziej sie liczy....a może wyprowadź sie na kilka dni jeżeli masz możliwość, niech zobaczy że jest ci tak ciężko i może jakiś kompromis? np w weekendy(chyba że twój M też w sobote i niedziele pracuje) umówcie się że on sprząta to i to a ty w tym czasie coś innego.... facetom niestety często sie wydaje że jeżeli kobieta siedzi w domu bo jest w ciąży lub opiekuje sie dzieckiem to przecież nic nie robi i musi posprzątać ugotować poprać pozmywać itp a niestety są w dużym błędzie, zwłaszcza jak dzidzia jest już na świecie to początkowo ciężko się do toalety wybrać, ja tak na przykład miałam:baffled: ale w ciąży tez nie jest lepiej bo i drzemka po południu jest potrzebna albo jak muli cały dzień to ciężko cokolwiek robić.....
 
Oj Ada, mój mąż nawet nie umie sobie odgrzac,..pamiętam jak kotleta na suchej patelni odgrzewał :confused2: Co do weekendów to też go nie ma, ale ja wiem, że może sobie to poustawiać jak chce, właściwie sam sobie jest szefem, ale on kocha swoją pracę bardziej niż mnie i teraz to już wiem.. A co do wychowania syna to masz zupełną rację, kieedyś to powiem przy teściowej, że mój syn będzie wiedział co to pomagać i umieć sprzątać po sobie, a nie potem żebyu żóna sie znim użerała... a jeśli mój mąż myśli, że przynosi kase do domu i jest ok to jest w błedzie. Dzisiaj przyszedł zjadł, zapytał czy może wziąć mojego punciaka, ja powiedziałam, że to jego ayta więc niech sobie bierze, w końcu nie zabrał kluczyków, ale wyszedł i pojechał gdzieś swoim autem. Ja już oznajmiłam, że na żadne chrzciny nie jade i mieliśmy jechgać do moich rodziców w niedziele na obiad, to powiedziałam, że nie chce żeby jechał ze mną... ech...

Dobrze, że tutaj mogę się wam wygadać, bo tak to nie mam komu :(

Idę w szafie poukładać...
 
Kropka87 bez rozmowy z mężem na poważnie na pewno się nie uda. Powinien zacząć myśleć też o Was a nie tylko o sobie. Też mam mieszkanie w podobnej okolicy, więc rozumiem jak się mieszka :cool: Na pewno natraficie na inne wymarzone mieszkanie. Też ostatnio czułam taki ból i po nospie mi przeszło.

Ada1989 na pewno synek w przedszkolu da sobie radę :) Moim zdaniem większość mężczyzn jest strasznie rozleniwiona. Mój mąż teraz musi wszystko robić sam w domu i po ugotowaniu obiadu i zrobieniu zakupów uważa, że jest skrajnie wyczerpany :eek:

Deszczyk już jutro zobaczysz swoje maleństwo na usg :) ja jeszcze tydzień muszę poczekać.

Życzę nam wszystkim dużo lepszych humorów.
 
reklama
Cześć dziewczyny.


Ja cały dzień dziś zabiegana i jutro znowu. No ale jak dobrze pójdzie, to częściowo uda mi się sprawę załatwić. Tzn. teraz pozostanie mi czekać na wyrok, no a że tu wszyscy maja czas, to se pewnie poczekam. No nic. Ważne, że jakoś udało mi się znowu wszystko sklecić do kupy.

Ada
ja wiem, że oni mają tu obcokrajowców za głupków i robią z nami co chcą. Tyle, że u mnie poszło już to za daleko. A ja jestem cierpliwa, ale do czasu. Długo darowałam landlordce wszystko, bo wiesz, ja to z tych, co ze wszystkimi w zgodzie chcą żyć. W pewnym momencie, kiedy tak postawiłam na jednej szali zdrowie moich dzieci i to, co mam teraz, czyli syfiasty dom, to jednak już nie miałam skrupułów. Moje córki nabawiły się astmy w tym domu. Ja alergii. Poza tym młodszej wykryli alergię na pleśnie...Mam wrażenie, że kolejnej zimy byśmy tutaj nie przeżyli. Już w zeszłą zimę byliśmy chorzy non stop. Serio. Ja całe życie tak nie chorowałam. Proszę się jej od grudnia, żeby coś z tym domem zrobiła. W końcu Health Visit zgłosiła wszystko do Councilu i tak się to zaczęło. Ja pewnie bym szukała po raz kolejny nowego domu na własną rękę, ale wszyscy mi radzą, by jednak powalczyć o swoje. Przynajmniej zwrot części kasy, jaką płacę za ten dom, który wart jest może połowę tego. Kolejna przeprowadzka kosztuje. Ja mam na to kasę, ale niby w imię czego mam tracić te pieniądze? Nie chciałam się znowu przeprowadzać, bo dziewczynki mają szkołę tutaj i chcę by wreszcie miały swój kąt, tym bardziej, że rozumieją coraz więcej. Chciałam poczekać aż będzie nas stać na kupno swojego domu, ale chyba nie dam rady. Nie moge tu zostać. Nie wyobrażam sobie, by mój maluszek miał się tu urodzić. I tak się wyprowadzę, ale skoro juz w to wlazłam, to się nie wycofam. Mam nadzieję, że w końcu sprawa się zakończy.


Kropka myśmy z moim mężem też mieli takie akcje. To było z rok temu. Ja zajmowałam się całym domem,2 małych dzieci i do tego pracowałam, a on sobie siedział w pracy, którą kocha całymi dniami i tylko jak ja byłam w pracy, to robił z nimi ustawowe minimum. I nic go nie obchodziło. Kłóciliśmy się bardzo. Tylko wiesz, ja jednak go kocham. Nie wyobrażałam sobie, byśmy mieli się rozstać. Nie chodziło o kasę, bo ja mam pracę i źle mi się nie powodzi. Jakoś tak szkoda mi było tego wszystkiego....Jego zachowanie było nie do przyjęcia, więc zaczęłam się skupiać na dzieciach i pracy. Już nie walczyłam. Robiłam, co uważałam za słuszne i na ile miałam siłę. Z czasem on zaczął zauważać, że jestem bardziej milcząca,że już nie ma wszystkiego pod nos podane. Widział, że wiele spraw jest mi obojętne. Troszczyłam się tylko o dzieci i byle było w domu nie za brudno. W końcu ja też byłam zmęczona. A dom jest wspólny. I kiedy tak żyliśmy obok siebie, to on się jednak przestraszył...Nie rozmawialiśmy od razu, chociaż mnie ta sytuacja strasznie męczyła. Po prostu tak, jakby się nic nie stało, wszystko powoli się poprawiało. Dopiero po czasie doszło między nami do poważnej gadki. Bez emocji, bez wzajemnego krytykowania. Po prostu szczerze, z głębi serca. On mi powiedział dlaczego taki był, a ja jemu dlaczego było to nie do przyjęcia. Ale już się starałam go nie krytykować. Dziś jest już dobrze. Ten kryzys był nam obojgu potrzebny. Jak to zazwyczaj bywa, w małżeństwie trzeba się dotrzeć. I każdy niestety musi znaleźć swój sposób. Ja życzę Ci z całego serca, aby sytuacja się poprawiła. Myślę,że oboje macie teraz zszarpane nerwy i może on po prostu ucieka w pracę, bo nie wie sam, co ma zrobić z tym wszystkim. Może daj mu trochę czasu. Trzymaj się.

Poza tym dzięki dziewczęta jeszcze raz za wszelkie słowa wsparcia. Dobrze jest się mieć komu wygadać:happy:

Miłego wieczorku wszystkim życzę!
 
Do góry