reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

reklama

Styczeń 2013 :))

reklama
Cześć dziewczyny, jagodzianka nie zrobiła na mnie wrażenia ale Milusia83 młode żółte faszerowane papryczki z sosem śmietanowo-koperkowym zwaliły mnie z nóg. Jutro lecę na targ szukać papryczek.Mniam, mniam....
Titilaya współczuję i myślę że zachowanie Twojej babci nie do wynika z wieku lecz z takiego charakteru. To jest jak piszesz trochę zwyczajna ludzka złośliwość. Wiem co przeżywasz bo moja przyjaciółka też ma na głowie swoją babcię i jak przypomnę sobie jakie ona numery jej odwalała w zamian za opiekę i troskę to włos się jeży. Doszło do tego że jak zaszła w ciążę to mąż mojej przyjaciółki zabronił jej się kontaktować z babcią bo tyle nerwów ją to kosztowało.

U mnie dzisiaj też nieciekawa pogoda, niedawno strasznie lało ale dzień od rana mam aktywny. Odwiozłam młodego do przedszkola, córkę do szkoły, zajechałam do miasta na zakupy. Dla poprawy humoru kupiłam sobie w Tiffi bluzeczkę i sweterek a w tygodniu zamówiłam spodnie ciążowe bo od tygodnia tak mnie wypchało że w nic się nie mieszczę. Na stronie Happy mum są przepiękne ciążowe ciuszki. Trzeba wejść w sklep on-line, ja nie mogłam się zdecydować więc na razie wzięłam zwykłe czarne rurki.

Pozdrawiam i poprawy samopoczucia życzę.
 
hej!

ale napisałyście, hohohoho :-D

moja babcia też miała alzheimera, uciekała w nocy przez okno z domu, dobrze że nie było wysoko, raz w zimę uciekła w nocy, sąsiad o 5 nad ranem wracał z kądś tam i usłyszał jak woła pomocy i ją przyprowadził, dzięki bogu że szedł, później mama powyjmowała klamki u niej z okien to wyszła innym, no też były różne sytuacje, ale nie robiła tego świadomie, to złość za to była mniejsza, nie poznawała nas, nazywała zupełnie inaczej (brała nas za inne znane sobie osoby z dziecinstwa), tez był czas ze juz leżała i nie chodziła (czasem spadła z łóżka ale nasza babcia była mała i szczupła więc z podniesieniem nie było problemu)
nie podnoś swojej bo sobie biedy narobisz i tyle z tego będzie, a babcie nawet to pewnie nie obejdzie! Twoje dziecko ma przed sobą całe życie, musi być ważniejsze od symulującej babci.

co do zakazów i nakazów.
ja cole pije, bo prócz gorzkiej herbaty (do tej pory piłam słodką) tylko to mi wchodzi więc pije, nie co dzień ale jak jest w domu to nawet i 3 szklany wychylę, pomaga mi przełknąć jedzenie jak mi nie podchodzi a już musze coś zjeść, więc z dwojga złego, lepiej sie napić coli i coś zjeść niż nie pić i nie jeść :)
serów pleśniaków nie jem choć lubię, właściwie lubiłam, ale teraz na samą myśl mi się robi niedobrze.
pizze jem, robimy sami w domu i smakuje mi bardzo :-)
biorę tylko kwas foliowy, żadnych witamin, i to nie codziennie bo czasem zapomnę ;-)
kawy nie pije, rzadko piłam a teraz mnie nie ciągnie wogóle.
Piwa i papierosów nie! nie powiem, bo ochotę na redsa mam okrutną ale nie skuszę się, chyba że na łyczek od kogoś, ale trzeba mieć kogoś kto pija redsy :-) fajki absolutnie! paliłam przed, nie pale od maja więc jest duże prawdopodobieństwo że podtrułam troche swoje mini dzieciątko, ale zapalić świadomie? jak dla mnie to porażka po całej lini, i nikt mi nie wmówi że "ciężko rzucić z dnia na dzień" albo jeszcze lepszy tekst "lekarz powiedział że nie można z dnia na dzień bo organizm dozna szoku" o losie :wściekła/y: przecierz to nie heroina.
w pierwszej ciaży, nie planowanej, póki nie wiedziałam, czyli do 7 tyg paliłam jak smok, i z dwiema kreskami przestałam, i nawet raz sie nie zawachałam żeby zapalić, wyrzuty że paliłam tyle czasu mam do tej pory i nie wyobrażam sobie jak można palić i ich nie mieć!

moje menu jest skromne, ale jem co mi przechodzi przez gardło, gdybym miała patrzeć na to co teoretycznie nie zdrowe (cola, pizza, fryty, pasztet itp) to zostały by mi chyba tylko pomarańcze, serki homogenizowane, bo jogurty już są be, gorzka herbata, czasem czerwona papryka, kotlet schabowy, pomidor. i to chyba by było wszystko, wiec jak tu przeżyć.

tak wogóle dziewczyny, ja słyszałam że nie można jeść pestkowych owoców (śliwki itp) więc uważajcie ;-) a i nie możemy zakładać korali i żadnych pasków, przez dziurkę do klucza nie można patrzeć! kiedyś to były zakazy w które święcie wierzono, włosów też nie można było malować...
co do włosów, mój małż jest fryzjerem, skończył dwie szkoły w tym kierunku, w praktyce od 9 lat, i jedyne przeciwwskazanie jakiego go nauczyli i jakie potwierdza to to że w ciaży wiadomo-hormony, a one mogą spowodować że efekt farby może wyjść zupełnie inny od zamierzonego, mogą się pofarbować nierówno, odcień może być inny niż miał być itp. i dlatego też cześć fryzjerów nie podejmuje się tego bo moze nie wyjść i pretensje są później do fryzjera, "bo koleżanka w ciąży była i wyszło dobrze, a u mnie nie?, jak nic fryzjer spartolił robotę!" renoma spada, i fryzjera i salonu więc po co ryzykować? można zareagować "źle" i wyjdą na głowie cuda wianki a może się przyjąć dobrze. któaś z Was mówiła między którym a którym jest największe stężenie hormonów, jakoś tak do 12 tak? później spada? no i proszę, czemu spokojnie można po 12... ;-)
ja malowałam 2 tyg temu, kolor wyszedł równy ale sporo ciemniejszy niż miał być, ale grunt że równy :tak:

ja na jagodzianki nie mam ochoty, nawet najmniejszej, za to na pierogi z jagodami polane śmietanką i owszem. może na kolację trzasniemy, oby się przyjeły, bo smak jest ale nie mam pewności że tylko na smaku sie nie skonczy :-D

program "porodówka" na TLC polecam, ja oglądam jak tylko trafie! :-D wczoraj był dobry odcinek, kobitka urodziła, a pare minut później jej matka i teściowa się pokłóciły na korytarzu i jedna drugiej przywaliła :-) szkoda było tej dziewczyny bo się popłakała ale cóż, temperamentne babcie ma dzidziuś :-p

w poprzedniej ciąży nie miałam tego kanału, ale na jakimś innym w weekendy leciał tez jakiś program o ciaży i porodach, tamten oglądałam nałogowo :-) sporo osób mi się dziwiło jak mogę patrzeć i się nie bać swojego? a ja żałuje że podczas swojego nie mogłam wyjść z siebie, ustać obok i popatrzeć :-):-D

nie piję 2 litrów wody dziennie, wody samej nie pije wogóle bo mi sie cofa, zup nie jadam bo nie mogę, raz rosól mi wszedł, więc pije te gorzkie herbacisko i cole jak mam, i tyle co z pomarańczy, ale 2 litrów dziennie to napewno nie mam, w każdej postaci. aaaaa i czasem mleko, to z mleka jeszcze :-)



ale mi długaśny post wyszedł :szok: :happy:
 
Ostatnia edycja:
i chyba nie działa, he ja to jestem zdolna

A może poprostu nie dałaś zapisz sygnaturę...? Ja też miałam problem z ustawieniem suwaczka i pamiętam, że z tego całego linku usuwałam chyba to wszystko przed
 
Deszczyk też wczoraj oglądałam ten program na TLC. Jakbym miała takie dwie u siebie na sali to mimo że rodzina bym je wykopała z sali za takie zachowanie. Jeszcze na Onecie VOD jest fajny cykl pt "Cud narodzin" podobny program tylko że z Wielkiej Brytanii i jest film "Życie przed życiem" też fajny :-D:-D. Ja powoli się przygotowuję do spotkania z ginem. Ciekawe co mi powie, nie wiem ale mam tak od zawsze, że jak mam iść do lekarza to się strasznie stresuję:baffled:. Jakby co trzymajcie kciuki wizyta na 15 więc chyba jeszcze coś wszamam żeby na głodniaka nie iść :laugh2:.
 
ja teraz też się stresuje, bo ciekawa jestem jaki jest ten lekarz, widziałam go tylko na zdjęciu a opinie znam tylko z neta. się okaże, ale poza tym nie miałam problemu z wizytami u gina, gorzej przeżywałam pobieranie krwi, nawet nie patrzyłam na strzykawkę, a w tv mogę patrzeć i patrzeć :baffled: albo wizyte u dentysty. do gina sie przyzwyczaiłam :rofl2:
 
Deszczyk o śliwkach i pestkowych owocach mówiła mi mama, w czerwcu leżała na porodówce z moją siostrą i tata jej przyniósł czereśnie, a ona płakała, bo wiedziała, że nie można i oddała kobietom, które jeszcze przed rozwiązaniem były. W ciąży powodują wzdęcia, a po ciąży kolki u maluszków
 
ja teraz czereśnie raz kupiłam, narobiłyście smaku, nie powiem, ale zjadałam niewiele i mi zbrzydły i reszta leżała aż się doczekała kosza. w poprzedniej ciąży zajadałam śliwki węgerki prosto z drzewka, takie kwasotki :-) mmm
z tego co mi sie o uszy obiło to w pestkach coś tam jest co niby szkodzi, ale, to chyba trzeba by się pestkami zajadać :-). u mnie śliwki nie powodowały wzdęć, teraz nie wiem bo jeszcze nie jadłam.
za 2 tyg jadę w moje rodzinne strony to poszaleje po drzewkach z wisienkami, bo na pewno coś tam już będzie albo już jest, ale śliwek to chyba jeszcze nie ma, i co tam tylko jeszcze będzie.

jeśli chodzi o wzdęcia/kolki to różne rzeczy u różnych osób/dzieci. ja teraz mam zamiar tak nie "przebierać" i jeść dużo wiecej, bo ani ja ani mąż nie mamy alergii a ja skakałam nad małym jak nad jajkiem a on też nie ma na nic, więc zdecydowanie spróbuję wcześniej i czekolady (z niej było najtrudniej zrezygnować) i cytrusów itp. na początku byłam taka wystraszona i niepewna że bałam się cokolwiek wziać do ust, bo "tego nie tamtego nie, zupa ogórkowa nie, pomidorowa tym bardziej, oooo rosł można, cudownie, ciekawe czy można zwykłego ogórka? a sałata? podobno nie bardzo, bo dużo metali itp pochłania, wiec lepiej nie, zjadła bym banana ale małego pewnie po nim "zatka" po jabłku wręcz przeciwnie, ale pieczone można! cudownie, smażony kotlet-broń boże! marchewke duszoną można, ale tez nie za dużo, bo mały... a groszek? no mozna, ale też nie za dużo, kolejna rzecz do jadłospisu, nie jedz gróchówki bo mały wybuchnie! itd itp" jak tak teraz na to patrze, to jaka ja durna byłam. naczyta się człowiek, nasłucha, innych, a na swój instynkt i intuicje nie patrzy i jej nie ufa. mojemu dziecku nic nie było po niczym a ja tak za przeproszeniem srałam się ze wszystkim. oooo nie tearaz to bede jeść, obserwować i dopiero z diety wyłączać, wiadomo, że są rzeczy których naprawde nie wolno, ale to co uznam za nieszkodliwe spróbuje. w ciąży też nie ma co popadać w paranoję...
zaraz Wam coś wkleję, co jadły kiedyś malutkie dzieci, a teraz podane maluszkowi uznane by zostało niemal za próbę otrucia choć zapewne nie otruło by...

"Podroby
czyli móżdzek, wątróbka, grasica, serce i ozorki. mogły jeść już niemowlęta. W 1954 r. TD pisało: "podroby zawierają kilka razy więcej różnorodnych witamin i składników mineralnych aniżeli mięso właściwe. Nawet maleńkie porcje podrobów mają ogromne znaczenie w odżywianiu dziecka". Były też przepisy na sos z mózgu czy grasice w jarzynach." "Dziś zdognie z zaleceniami dietetyków niemowlęta w ogóle nie mogą jeść podrobów"
to jest fragment z gazetki Twoje Dziecko z 2011 roku.

tak się jadło, o zgrozo, a my teraz się zastanawiamy czy banana dać albo czy chrupka można :tak:
 
reklama
hej hej

my już po spacerku z syncien, u nas dzis fajnie cieplutko a jutro upały mają byc....
zaliczyliscmy targ, kupiłam czeresnie o i sie objadłam, na szczescie nie mam wzdec po nich hehe

teraz obiadek sie robi, zaraz cos zjem bo od sniadania i przepysznej jagodzianki nic nie jadłam no oprocz tych czeresni hehe :tak:
troszke zamulona jestem bo jak synus ma 2 drzemki to staram sie z nim drzemac bo jak sie nie drzemne to do wieczora ledwo dociągam, a mąż ma teraz tyle roboty ze wraca codzien bardzo pozno.....

na obiadek mielone z buraczkami mniam:-)
 
Do góry