hej!
ale napisałyście, hohohoho
moja babcia też miała alzheimera, uciekała w nocy przez okno z domu, dobrze że nie było wysoko, raz w zimę uciekła w nocy, sąsiad o 5 nad ranem wracał z kądś tam i usłyszał jak woła pomocy i ją przyprowadził, dzięki bogu że szedł, później mama powyjmowała klamki u niej z okien to wyszła innym, no też były różne sytuacje, ale nie robiła tego świadomie, to złość za to była mniejsza, nie poznawała nas, nazywała zupełnie inaczej (brała nas za inne znane sobie osoby z dziecinstwa), tez był czas ze juz leżała i nie chodziła (czasem spadła z łóżka ale nasza babcia była mała i szczupła więc z podniesieniem nie było problemu)
nie podnoś swojej bo sobie biedy narobisz i tyle z tego będzie, a babcie nawet to pewnie nie obejdzie! Twoje dziecko ma przed sobą całe życie, musi być ważniejsze od symulującej babci.
co do zakazów i nakazów.
ja cole pije, bo prócz gorzkiej herbaty (do tej pory piłam słodką) tylko to mi wchodzi więc pije, nie co dzień ale jak jest w domu to nawet i 3 szklany wychylę, pomaga mi przełknąć jedzenie jak mi nie podchodzi a już musze coś zjeść, więc z dwojga złego, lepiej sie napić coli i coś zjeść niż nie pić i nie jeść
serów pleśniaków nie jem choć lubię, właściwie lubiłam, ale teraz na samą myśl mi się robi niedobrze.
pizze jem, robimy sami w domu i smakuje mi bardzo :-)
biorę tylko kwas foliowy, żadnych witamin, i to nie codziennie bo czasem zapomnę ;-)
kawy nie pije, rzadko piłam a teraz mnie nie ciągnie wogóle.
Piwa i papierosów nie! nie powiem, bo ochotę na redsa mam okrutną ale nie skuszę się, chyba że na łyczek od kogoś, ale trzeba mieć kogoś kto pija redsy :-) fajki absolutnie! paliłam przed, nie pale od maja więc jest duże prawdopodobieństwo że podtrułam troche swoje mini dzieciątko, ale zapalić świadomie? jak dla mnie to porażka po całej lini, i nikt mi nie wmówi że "ciężko rzucić z dnia na dzień" albo jeszcze lepszy tekst "lekarz powiedział że nie można z dnia na dzień bo organizm dozna szoku" o losie
przecierz to nie heroina.
w pierwszej ciaży, nie planowanej, póki nie wiedziałam, czyli do 7 tyg paliłam jak smok, i z dwiema kreskami przestałam, i nawet raz sie nie zawachałam żeby zapalić, wyrzuty że paliłam tyle czasu mam do tej pory i nie wyobrażam sobie jak można palić i ich nie mieć!
moje menu jest skromne, ale jem co mi przechodzi przez gardło, gdybym miała patrzeć na to co teoretycznie nie zdrowe (cola, pizza, fryty, pasztet itp) to zostały by mi chyba tylko pomarańcze, serki homogenizowane, bo jogurty już są be, gorzka herbata, czasem czerwona papryka, kotlet schabowy, pomidor. i to chyba by było wszystko, wiec jak tu przeżyć.
tak wogóle dziewczyny, ja słyszałam że nie można jeść pestkowych owoców (śliwki itp) więc uważajcie ;-) a i nie możemy zakładać korali i żadnych pasków, przez dziurkę do klucza nie można patrzeć! kiedyś to były zakazy w które święcie wierzono, włosów też nie można było malować...
co do włosów, mój małż jest fryzjerem, skończył dwie szkoły w tym kierunku, w praktyce od 9 lat, i jedyne przeciwwskazanie jakiego go nauczyli i jakie potwierdza to to że w ciaży wiadomo-hormony, a one mogą spowodować że efekt farby może wyjść zupełnie inny od zamierzonego, mogą się pofarbować nierówno, odcień może być inny niż miał być itp. i dlatego też cześć fryzjerów nie podejmuje się tego bo moze nie wyjść i pretensje są później do fryzjera, "bo koleżanka w ciąży była i wyszło dobrze, a u mnie nie?, jak nic fryzjer spartolił robotę!" renoma spada, i fryzjera i salonu więc po co ryzykować? można zareagować "źle" i wyjdą na głowie cuda wianki a może się przyjąć dobrze. któaś z Was mówiła między którym a którym jest największe stężenie hormonów, jakoś tak do 12 tak? później spada? no i proszę, czemu spokojnie można po 12... ;-)
ja malowałam 2 tyg temu, kolor wyszedł równy ale sporo ciemniejszy niż miał być, ale grunt że równy
ja na jagodzianki nie mam ochoty, nawet najmniejszej, za to na pierogi z jagodami polane śmietanką i owszem. może na kolację trzasniemy, oby się przyjeły, bo smak jest ale nie mam pewności że tylko na smaku sie nie skonczy
program "porodówka" na TLC polecam, ja oglądam jak tylko trafie!
wczoraj był dobry odcinek, kobitka urodziła, a pare minut później jej matka i teściowa się pokłóciły na korytarzu i jedna drugiej przywaliła :-) szkoda było tej dziewczyny bo się popłakała ale cóż, temperamentne babcie ma dzidziuś
w poprzedniej ciąży nie miałam tego kanału, ale na jakimś innym w weekendy leciał tez jakiś program o ciaży i porodach, tamten oglądałam nałogowo :-) sporo osób mi się dziwiło jak mogę patrzeć i się nie bać swojego? a ja żałuje że podczas swojego nie mogłam wyjść z siebie, ustać obok i popatrzeć :-)
nie piję 2 litrów wody dziennie, wody samej nie pije wogóle bo mi sie cofa, zup nie jadam bo nie mogę, raz rosól mi wszedł, więc pije te gorzkie herbacisko i cole jak mam, i tyle co z pomarańczy, ale 2 litrów dziennie to napewno nie mam, w każdej postaci. aaaaa i czasem mleko, to z mleka jeszcze :-)
ale mi długaśny post wyszedł