reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

  • Każda z nas wita styczeń z nadzieją i oczekiwaniem. Myślimy o tym, co możemy osiągnąć, co chcemy zmienić, kogo kochamy i za kogo jesteśmy wdzięczne. Ale niektóre z nas mają tylko jedno pragnienie – przetrwać, by nadal być przy swoich bliskich, by nadal być mamą, partnerką, przyjaciółką. Taką osobą jest Iwona. Iwona codziennie walczy o swoje życie. Każda chwila ma dla niej ogromne znaczenie, bo wie, że jej dzieci patrzą na nią z nadzieją, że mama zostanie z nimi. Każda złotówka, każde udostępnienie, każdy gest wsparcia przybliża ją do zwycięstwa. Wejdź na stronę zbiórki, przekaż darowiznę, podziel się informacją. Niech ten Nowy Rok przyniesie szansę na życie. Razem możemy więcej. Razem możemy pomóc. Zrób, co możesz.
reklama

Styczeń 2012

Alka - ja np. wyczytałam, że szczep gruźlicy, na który szczepią dziecko zaraz po porodzie już dawno zmutował i szczepionka nie działa na ten zmutowany wirus, więc szczepionka jest bez sensu, bo nie daje odporności na zagrożenie.
 
reklama
Alka - ja np. wyczytałam, że szczep gruźlicy, na który szczepią dziecko zaraz po porodzie już dawno zmutował i szczepionka nie działa na ten zmutowany wirus, więc szczepionka jest bez sensu, bo nie daje odporności na zagrożenie.
Przecież prątek gruźlicy to bakteria a nie wirus. Poza tym nadal działa a pojawienie się nowych przypadków zachorowań wynika raczej z zaniedbań a nie ze spadku skuteczności szczepionki. A ogólny spadek odporności społeczeństwa to inna bajka...
 
Dorota - no i właśnie dlatego kompletnie nie wiem czego słuchać i czemu wierzyć. Chciałabym jak najlepiej dla Remika, ale mam bombardowanie sprzecznymi informacjami z każdej strony i jestem kompletnie skołowana...
 
a ja się kompletnie na tym wszystkim nie znam.. tym bardziej że synuś urodzi się na obczyźnie ;-) a jak wiadomo co kraj to obyczaj! ja będę robiła to co mi będzie mówił pediatra :-)
 
Plan porodu - fajna rzecz ale nie wiem ile z tego co zaplanuje może zostać zrealizowane. Planuje rodzić na Starynkiewicza ze względu na moją ginkę która mnie prowadzi. Jak to bywa w szpitalach klinicznych najważniejsze są procedury- jak będzie się zbliżał termin to pogadam z doktorką co jest możliwe i najlepsze dla maleństwa. Dla mnie ważne jest aby był cały czas zapewniony kontakt córeczki ze mną i aby nikt nic nie decydował za moimi plecami. Tego nie lubię. Ja sama jeszcze nie wiem co bym chciała, rodzić ze znieczuleniem, bez czy też cesarkę. :happy:
Strzyga- ja jestem głodna szczególnie rano, a na 1 -wsze śniadanko mogę zjeść kromkę chleba i mały naturalny jogurcik bo inaczej cukier od razu skacze i na 150. Potem im bliżej kolacji tym lepiej i bardziej mogę sobie pozwolić na zjedzenie sobie czegoś spoza listy. :tak:
 
Ada - ja bym chciała urodzić naturalnie, bez znieczulenia, a jak się da, to i bez nacinania. Niestety, u mnie dochodzi taka kwestia, że rok temu miałam operację ginekologiczną i istnieje ryzyko powikłań przy porodzie (zrosty pooperacyjne), więc może być tak, ze po prostu dla naszego bezpieczeństwa zrobią mi cesarkę. Oczywiście, zdam się w tym względzie na lekarzy.
 
Dorotka- grupy krwi nie musisz robić jeśli masz 2 różne potwierdzenia- jedno badanie nie wystarczy. Ewentualnie krew karta
Ja planuporodu raczej robić nie będę- poprzednio nie miałam i było bardzo fajnie- traktowanie z szacunkiem, o wszystko mnie położna pytała. Już na początku poprosiłam o prþbę nie nacinaniakrocza i kiedy już było wiadomo że nie da się to połozna zapytała mnie o decyzję i nacinanie było ale nie jakoś z partyzanta. Do tego kiedy chciałam miałam wannę w sali porodowej do dyspozycji, piłki, męża;-) i inne.
Córcia prosto z brzuszka z pępowiną powędrowała na mamusię i jak pępowina sama przestała tętnić to dopiero ją mąż przeciął.
Mimo że była 2 w nocy dostałam kanapeczki z szynką i gorącą herbatkę więc i prowiant był zbędny. Wszystko w szpitalu miejskim bez płacenia komukolwiek. To już chyba nie te czasy że jak nie zapłacisz to będą Cię źle traktować
Mój lekarz nie pracuje w żadnym szpitalu alew sumie to lekarze przyporodzie w zasadzie stoją z boku jakby co. Przynajmniej u mnie tak było
Ja wiem że chcę rodzić sn, bez znieczulania, może tym razem uda się bez nacinania

wit D i K-podawałam ale nieregularnie. Tzn tak jak z witaminami w ciąży- nie łykam codziennie bo niema takiej potrzeby. Wit Dnie podawałam jak był też słoneczny dzień i byłyśmy na długim spacerze
Szczepienia- zaliczyliśmy wszystkie obowiązkowe, nie płaciłam za dodatkowe i jestem wielką przeciwniczką tych łączonych 5 czy6 w 1 . Moim zdaniem to zadużo jak na tak młody mały organizm. Jestem po mikrobiologii, immunologii, teraz mam choroby zakaźne na zajęciach i nie zaryzykowałabym nieszczepienia. Za dużo chyba wiem na ten temat. Za to gdy małabyła wg mnie niewyraźnanie dałam jej zaszczepić-na to trzeba uważać
 
Lajtway masz 100% rację, ja mam podobny "problem" wiem trochę za dużo i te informacje czasem są sprzeczne wszystko jest bardziej złożone niż się wydaje. Ale lekarzem nie jestem więc ostatecznie słucham pediatry.
Np. nie chciałam 6w1 ale przekonał mnie neurolog dziecięcy, nie chciałam pneumo ale jak mi zaczęła pediatra wymieniać, czego nie może młodemu podać w razie poważniejszej infekcji to w końcu się zgodziłam.
Strzyga teraz też zamierzam słuchać pediatry. A lobbing koncernów farmaceutycznych mnie przeraża.

Nacinać krocza też nie chciałam. I stosowałam masaż krocza a moja gin uważała, że nie powinno nic popękać bo już jest elastyczne. Lekarz odbierający też pochwalił i mówił, że nie trzeba. Niestety poród się przedłużał (22h w tym 2h partych) to jak przyszło do decyzji to się zgodziłam bo nie miałam się siły kłócić. Dopiero na drugi dzień jak mi emocje opadły przypomniałam co powiedziała położna do drugiej położnej:"nie spędzę tu w święta (26.12) kolejnej godziny" i sru...
Tak pojechała skalpelem, że potem krwiaki i inne nieprzyjemności

Ale to jedyny nieprzyjemny incydent podczas całego porodu. Resztę wspominam bardzo dobrze.
 
reklama
Dorotka- o kurcze.... Nie, u mnie położne były na medal. Byłam w pełni świadoma tego nacięcia ale u mnie było konieczne. Miałam wyjście albo popekać albo dać się pociąć. Wszytko w środku i tak mi popekało- miałam ponad 20szwów ale ładnie delakatnie zaszyte i aż jestem w szoku że można to wszytko tak ładnie zacerować;-)Mąż miał miłą niespodziankę. No iLidusi nafinishu było łatwiej. Co śmieszne mnie znieczulili miejscowo do cięcia- nigdy się z czymś takim nie spotkałam ale tak było. Chociaż zzo nie chciałam i teraz też jestem na nie
Widzę że też masz grudniowego maluszka- moja Lidka jest z 28.12. Też dłuuugie godziny porodu ale było miło:tak:
 
Do góry