Moje Drogie,
Czuję, że należy się Wam kilka słów wyjaśnień.
Po pierwsze, zastanawiałam się czy pisać Wam cokolwiek, chciałam zniknąć bez słów i tak byłoby najlepiej. Jednak tak wielka złość na cały świat i na wszystkie kobiety ze zdrowymi brzuszkami przepełniła moje serce, że chyba podświadomie chciałam Was ukarać. Zresztą, ilekroć czytałam takie wiadomości wcześniej miałam odczucie że zachodzi taki właśnie mechanizm, sama także mu uległam.
Za to serdecznie Was przepraszam, i proszę Was nie dajcie się temu ponieść, poddać, ulec, bądźcie i trwajcie wbrew temu dominującemu ściąganiu Was w dół, odczuwałam tę samą presję.
Błagam Was nie poddawajcie się temu.
Moja strata, czy jakakolwiek inna, NIE MA NIC WSPÓLNEGO Z WAMI!!! Każda inna myśl jest chorobliwie irracjonalna (a mówi Wam to specjalista)
Nie doszukujcie się podobieństw, bo
nie istnieją, jedna na kilkaset ciąż kończy się tak, jak moja - I MY WSPÓLNIE WYCZERPAŁYŚMY TEN LIMIT
) to dobre wiadomości.
Bardzo Was proszę, w imię pamięci nas wszystkich, które poczęły swoje dzieci w kwietniowe dni, i dzieci, które nie zdecydowały się przyjść, proszę myślcie o sobie i swoich dzieciach tylko dobre myśli, i niech się w Was tli pamięć o nas, które na chwilkę połączyłyśmy swoje losy...
Proszę jeszcze o jedno, weźcie dziś kieliszek czerwonego wina do ręki (bo tylko to Wam wolno) i wypijcie choćby łyk na pożegnanie, mnie, wszystkich które poroniły a przede wszystkim pożegnajcie tym samym wszystkie czarne myśli, spakujcie je, spiszcie na kartkach i wypuście przez okno lub spalcie, byście już były wolne.
Od tej chwili ogłaszam koniec czarnych myśli i otwieram czas pięknego, radosnego oczekiwania, a kiedy już zanurzycie nosy w pachnących główkach Waszych dzieci puście oczko do nieba i uśmiechnijcie się.
Teraz już też uśmiechnijcie się do mnie, do siebie i do swoich cudów, które nosicie pod sercem.
Jestem i będę myślami z Wami, wspierając Was każdego dnia. A za jakiś czas napiszę Wam, że widzę dwie piękne różowe kreski
DZIĘKUJĘ WAM, ŻE JESTEŚCIE.