U mnie mąż od początku chciał być przy porodzie i mówi, że jakoś sobie nie wyobraża, żeby go nie było. Gdyby nie chciał, pewnie poprosiłabym kogoś innego. Sama w zastępstwie brata (wyjechał akurat w delegacje) uczestniczyła w porodzie bratanka, moja bratowa powiedziała, że zwyczajnie jest super mieć kogoś obok siebie, co Ci przysłowiową wodę poda. U niej skończyło się cc, bo dziecku tętno zaczęło spadać, no ale mimo wszystko było komu zatachać walizki, posiedzieć z nią na sali, przebrać małego. Jak nie mąż to jednak ktoś inny co, jak się wyraziłyście, ogarnia temat trzeźwo, powinien być.
Nie mogę się dostać na stronę z serialami, a chciałam skończyć 10 sezon "Przyjaciół", za to obejrzałam "Skóra w której żyje" Almodovary. Ale to jest pokręcony gość, taki scenariusz wymyśleć. Polecam, mimo że zakęcony na maksa.
Miałam iść na spacer, ale śnieg wali, więc poczekam jak przestanie.
Jakoś miałam na tym zwolnieniu zainteresować się pewnymi rzeczami, po nadrabiać zaległości wiedzowe, głównie szlifować języki, ale w sumie guzik mi się chce. Jedynie polityka się interesuje, wciągam książki, filmy i to na tyle.
Objawów zbliżającego porodu brak.