Lajtway - ja z podgrzewaczem miałam do czynienia jako niania (zresztą jak ze wszystkimi "wynalazkami"
). Mama Zoni była dumną posiadaczką Aventa, a więc zabawki już nieco droższej i teoretycznie lepszej.
Wyglądało to tak: podgrzewacz miał podobno funkcję regulacji temperatury - można było podgrzać tylko trochę lub bardzo mocno. W praktyce wychodziło tak, że jeśli podgrzewacz był włączony non stop, to woda miała temperaturę ok 70% - wiadomo, za gorące dla maluszka, dodatkowo taka temperatura wybija wszystkie dobre składniki z mleka (nie wiem, czy w kontakcie "przez butelkę" również, ale zakładam, że jakoś tam wpływa jednak).
Z kolei, jeśli właczało się go tylko do podgrzania, to nagrzewał się ok. 15-20 minut + czas podgrzewania mleka, lub później słoiczka, co przy głodnym niemowlęciu było stanowczo zbyt długim czasem (opiekę nad Zonią zaczynałam, gdy miała niecałe cztery miesiące).
Nie wiem ile zużywał prądu, ale miałam prikaz, żeby włączać tylko na tyle, na ile to konieczne, więc założyłam, że trochę jednak zżera.
No i po takich doświadczeniach raczej nie ufam podgrzewaczom
Niemniej, gdybym trafiła taki, jak ten opisywany przez Ciebie, to pewnie bym się skusiła i była zachwycona.