Witam. Mój synek urodził się z sks (prawa stopa). Jest leczony metodą Ponsetiego. To Chłopak, który od samego początku miał ciężko, gdzyż już w 16 tygodniu ciąży zaczęły odchodzić mi wody płodowe (PROM) i trafiłam na leczenie do Łodzi. Pomimo codziennego dolewania wód, AFI było bardzo malutkie i synek miał bardzo ciasno w brzuszku. Myślę też, że ta sytuacja bardzo się przyczyniła do powstania sks. Jedni lekarze twierdzą, że ta wada jest czysto genetyczna, a inni, że jednym ze skutków małowodzia jest właśnie sks. Leczenie synka rozpoczęliśmy w Łodzi, bo tam właśnie synek się urodził. Teraz jeździmy do Napiontka w Poznaniu, gdyż jest on dobrym fachowcem, i Poznań jest bliżej naszego miejsca zamieszkania.
Syn uczęszcza też na rehabilitacje. Rehabilitanci stwierdzili ostatnio u mojego syna, że ze stopy końsko szpotawej zrobiła mu się inna wada: " stopa płasko koślawa". Zalecili też żeby nie stosować już szyny Mitchella w ogóle. Ponieważ ona właśnie przyczynia się do utrwalania tej wady i może to rzutować w przyszłości na chód jak i całą postawę mojego synka. Stwierdzili też, że z obecnej wady stopy (czyli z płasko koślawej) nie ma szans żeby zrobiła się znów stopa końsko szpotawa.
Mam z tym duży problem, ponieważ metoda Ponsetiego polega na długotrwałym (bo aż do 3-4 roku życia) utrwalaniu ułożenia stopy za pomocą tej szyny. Syn ma teraz 14 miesięcy. Mam takie pytania:
Czy ktoś tutaj może spotkał się z tym, że przez szynę stopa (stopy) dziecka zaczęły się koślawić?
Czy koślawienie jest delikatniejszą wadą i nie zwracać na to uwagi?
Czy ktoś w ogóle ściągnął szynę wcześniej niż jest to zalecane? Jakie były tego konsekwencje? Bo z tego co tutaj zdążyłam wyczytać, to niektórzy rezygnują z szyny wcześniej?
Mam straszny mętlik w głowie. Pozdrawiam.