Na prozbe o opisanie czegos o sobie.:-):-):-)
Nie wiem co napisac dokładnie wiec moze napisze o moim porodzie i o moim synku.
Co do porodu to bylo zabawnie bo rodzilam 48 godzin(ha ha)W poniedzialek podali mi zel do wywolania porodu ktory nic nie dał.We wtorek mialam miec 2-ga dawke zelu ale zdecydowali sie tylko masowac szyjke.Kazali mi chodzic i cwiczyc by przyspieszyc porod(mnialam 2 cm rozwarcia) nic to nie dalo wiec dali mi nastepny zel(drogi z trzech) po 3 cim zelu szyjka rozwarla sie do 3 cm i mogli przebic wody w srode. To rowniez nic nie dalo.
Zdecydowali sie ze podadza mi kroplowke i to napewno podziala. Po czterech godz kroplowki nic nie wygladalo ze bede rodzic podali jeszcze raz kroplowke na 4 godz. i zwiekszyli dawke. Szyjka zmniejszyła sie spowrotem do 2 cm
, dostalam temperature a skurcze byly bardzo mocne bo dostalam skurcz ciagly krzyzowy ktory nie przechodzil (znieczulenia nie miałam) dopiero pozniej podali mi epidural. Badanie wewnetrzne wykazalo ze nic z tego nie bedzie - no i juz bylo 18 godz po przebiciu wod, wiec postanowili zrobis emergency cesarian ( natychmiastowa cesarke). no i tak o 11:12 w czwartek z 15-sto dniowym opoznieniem pojawila sie istotka.
W szpitalu bylismy 9 dni bo jak sie okazalo mnialam paciorkowca typu B. Maly dostal temp po 2 dniach i wzieli go na intensywna terapie do inkubatora. :-
-
-( Podawali mu penicyline na to i robili mnustwo badan bo ten paciorkowiec powoduje okropne choroby(zapalenie opon mozgowych, sepse i inne) ale wszystko bylo ok.
Poopserwowali temp i jak sie wszystko unormowalo wrocilismy do domu.
Po około 2 mies mialam powtorke z rozrywki bo maly znow mnial temp. a przez to ze bylo to co bylo przy porodzie to robili mu znowu te same badania i podawali antybiotyk. Wszystko to okazalo sie tylko wirusem. Maluch poza tym chowa sie dobrze, jest strasznie aktywny jak na 4 mies co w rezultacie daje małe wyniki wagi ( ale ten typ tak chyba ma) ze spaniem było bardzo ciezko. Nie chcial spac w swoim lozku ani w koszyku tylko najchetniej na poduszce na moich kolanach z cycem w buzi albo na mnie na klatce piersiowej. Przez ok 3 tyg maz spal w innym pokoju a ja z malym, spalam moze ogolem 3 godz. na 24h. Przewaznie siedzialam na kanapie maly spal na poduszce na moich kolanach a po powrocie meza dopiero moglam sie ruszyc i isc do ubikacji czy cos zjesc. Trwalo to ok 1 mies. Potem zaczelismy go na tej poduszce odkladac tak bez poruszenia. Czasami sie to nie udawalo ale juz zaczynal przesypiac troche sam. Jak mial ze 2,5 mies stwierdzilismy ze to nie ma sensu i postanowilismy sie usypiac go w lozeczku. Kladlismy go na bok (bo tak lubi) dawalismy smoczka i trzymalismy ( za ramie i za nogi by niemogl sie za duzo ruszac) i trwalo to tak dlugo jak tylko zasnol ( w miedzy czasie on sie wyrywal, marudzil, mruczal co go bardziej wykanczalo i sie meczyl). Teraz jestesmy na etapie ze ma sam zasypiac bez niczyjej pomocy. Przeczytalismy bardzo interesujaca ksiazke, ktora bardzo polecam, pod tytulem
"Kazde dziecko moze nauczyc sie spac" Annette Kast-zahn i Hartmut Morgenroth. . Juz w przeciagu 3 dni udalo sie nam zmusic do samodzielnego usypiania i juz przesypia wiekszosc nocy od 8-9 wieczor do 5-6 rana. Poczatkowo zajelo mu to godzine marudzenia i placzu ale teraz zajmuje mu to ok 10 minut, dzieki czemu jak jest zmeczony a sie obudzi potrafi jeszcze raz zasnac i nie placze. Wiec cel osiagniety ale co prawda ze smoczkem ale niech cos ma.:-):-):-)
Ohhhh ale sie zmachalam ....... Pozdrawiam :-):-):-)