reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

  • Każda z nas wita styczeń z nadzieją i oczekiwaniem. Myślimy o tym, co możemy osiągnąć, co chcemy zmienić, kogo kochamy i za kogo jesteśmy wdzięczne. Ale niektóre z nas mają tylko jedno pragnienie – przetrwać, by nadal być przy swoich bliskich, by nadal być mamą, partnerką, przyjaciółką. Taką osobą jest Iwona. Iwona codziennie walczy o swoje życie. Każda chwila ma dla niej ogromne znaczenie, bo wie, że jej dzieci patrzą na nią z nadzieją, że mama zostanie z nimi. Każda złotówka, każde udostępnienie, każdy gest wsparcia przybliża ją do zwycięstwa. Wejdź na stronę zbiórki, przekaż darowiznę, podziel się informacją. Niech ten Nowy Rok przyniesie szansę na życie. Razem możemy więcej. Razem możemy pomóc. Zrób, co możesz.
reklama

Stare i nowe znajome mamuśki :)

reklama
nigdy nie mozna zaplanowactak jak bysmy chcieli...
hihi a ja sobie właśnie tak zaplanowałam :tak: ale poświęciliśmy na to 2 tygodnie przytulanka co 2gi dzień ;-) mąż już padał :cool2:

Kurcze, jestem nie przytomna. Idę się szykować do pracy, bo pewnie standardowo za pół godz. wstanie Hancyk. W ogóle (tfu tfu odpukać) dziś nie wstała o 5, może jej przestały dokuczać ząbki...mam nadzieję:sorry2:
 
cześć!
No więc tak: do poznania mam daleko, więc raczej nici z spotkania. Musiałabym przejechać Zabrze, potem okolice Opola, potem chyba Wrocław, hmmm.... co tam dalej jest ??? Chyba jest jeszcze do przejechania Leszno, Kościan no i Poznań!!! Także miałabym jakieś 5godzin samochodem.
Co do męża xTosi - jakby mi mąż obiad ugotował, to bym go chyba całymi dniami po piętach całowała. Jedyne co mój mąż potrafi ugotować to wodę w czajniku bezprzewodowym, i zupkę chińską. Także ja bym się cieszyła nawet z rosołu, a co dopiero z takiego dania jakie przygotował Ci Twój mąż, bo jak na faceta, ryba to chyba nie lada wyzwanie.
Co do zwierzaka: dużo czytałam o koszatniczkach no i podoba mi się to zwierzątko, ale boję się że będzie ruchliwe jak np. wiewiórka. Będzie mi skakać po firankach (niszcząc je), wskakiwać za meble i będę je musiała przesuwać (a mam taką dużą szafę trzydrzwiową i jakby mi za nią wskoczyła to już kaplica). Także chyba tylko tego się boję.
a miała któraś z Was szynszyla (lub ktoś od Was z rodziny, znajomych?)? Bo to też takie słodkie zwierzaczki. Tylko mało o nich wiem. Chyba poszukam jeszcze o nich na necie.
chomik - no tak mi się jakoś te maleńkie zwierzaczki spodobały. Takie małe śliczne kuleczki. Ale wczoraj coś czytałam na temat chomików i był tam dział porozumiewanie się czy coś tego typu i tekst: *Bezskutecznie próbuje opróżnić torebkę - moja torebka jest zapchana. Jaką torebkę ??? Te miejsce w policzkach gdzie odkłada jedzonko na później ??? No i jak rozpoznać że ma zapchaną tą torebkę ???
króliczki - cudne zwierzątka, ale ta jakoś troszkę się zraziłam do nich.
jeżeli chodzi o pieska (wspominała np. Ilonka), to po pierwsze chciałabym Shih Tzu z rodowodem. Ale miałam już dwa psy (jeden żyje cały czas ale jest u mojej mamy) wilczura - Ceazar (potem miał jakieś guzy, po wycinaniu jednych pojawiały się inne w innych miejscach i trzeba go było uspać :-( ) i teraz u mojej mamy jest Seter Irlandzki (ale nie ma rodowodu ). Pies jest ogromnym obowiązkiem. Trzeba dziennie chodzić z nim conajmniej trzy razy żeby załatwił swoje potrzeby (w mojej okolicy jest coraz więcej tabliczek: ZAKAZ WYPROWADZANIA PSÓW także musiałabym chodzić dość daleko. Do tego dziennie trzeba iść z nim się wybiegać. (mimo deszczu, złego samopoczucia)Do tego dochodzi weterynarz, dbanie o sierść, specialne karmy, smakołyki, dobranie odpowiedniej diety żeby wyglądał na zadbanego, żeby sierść była ładna, i żeby nie był ani za chudy ani za gruby.... ehhh... nie wiem może nie każdy aż tak dba o psa, ale u nas tak jest z psiakami. Trzeba im dawać wszystko co najlepsze :-) A to bardzo duża odpowiedzialność. Tym bardziej jak ma się trzylatka i kilkumiesięczne dziecko..
kot... no poezja poprotu. Kot jest idealny do przytulania, glaskania, noszenia, pieszczenia... idealne zwierzątko gdyby nie minusy takei jak: znaczenie terenu, gubienie sierści, oczywiście też dbanie o sierść, specjalne dobranie karmy, no i niewiadomo jaki by miał charakter. Mój ostatni kociak to był potwór. Wcale nie chciał być domowym pupilkiem. Wszędzie robił bobki, czasem chciał być głaskany, a podczas głaskania nagle potrafił tak podrapać, że krew lała ciurkiem, gryzł, atakował, raz wyskoczył przez okno (z szóstego piętra) myślałam że będzie w okropnym stanie. Płakałam jak dziecko. Pobiegał na dół, wzięłam gruby koc, wzięłam kota i pobiegłam do weterynarza. Okazało się że jest tylko w lekkim szoku. Także kot gdyby był bardzo fajnym kotkiem (perskim) to bardzo bym chciała...

Są jeszcze inne zwierzaki: szczury - mega inteligentne zwierzaki (miałam jednego), no ale tak byłam do niego przywiązana że trudno by mi było mieć kiedykolwiek innego szczurka. Wabiła się Chilie (czyt. czili) - moja stara ksywka :-)

dziś pójdę i się rozejrze za zwierzakami. Może już dziś jakieś kupię :-)
 
olka
chyba ze zaczepisz mu lekki lancuszek metalowy zeby mial tylko do pobiegania wokol klatki i kawalek za nia to nie obezre ci ani kabli ani firanek i mebli :-):-)
 
ewelka - jesteś genialna! Świetny pomysł!!! Teraz tylko zostaje przekonać męża do króliczka. Tylko jak to zrobić ? Hmmm.... Damiankowi się podoba ten króliczek :-)
 
ja tam szcura, myszy zadnych takich "gadów" bym nie chciala, obrzydlistwo. jak do tego sie przytulic?? hehehhe aa fujjj wybaczcie ale sobie czegos takiego w domu nie wyobrażam.
co do królika to tez moim zdaniem fuj...miałam kiedys "miniaturke ktora prawie mnie przerosla...a śmierdziało co chwila, nazywał sie BOBEK , bo co chwila mozna bylo znaleźć bobka. codzienie trzyba było mu "kuwete" zmieniac bo smród jak nie powiem co... dlatego mam uprzedzenia.
duzych psów nie lubie! dużo jedzą, wlasnie jak pisala Olka muszą dużo biegać, i przede wszystkim są niebezpieczne przy małym dziecku!!! nikt mi nie powie,ze "on nie gryzie" ***** prawda psu się nie wierzy. mój mały york czasami kłapnie na Filipa a co dopiero druży tym bardziej ze psy nie lubia takich małych dzieci.... co chwile sie słyszy ze wilk z którym od małego bawilo sie dziecko własnie je zagryzł. to straszne. moi tescie maja wilka i niby po tresurze sranie w banie a juz dwa razy by malego chwycil. DUŻYM ZWIERZAKĄ MOWIE NIE!!!!
żólwia sobi kup. nie gryzie! mało je...nie trzeba wyprowadzac na spacer.... nie trzeba czesac,... nic nie trzeba... co jakis czas zmienic trocinki. idelane zwierzątko....

wybaczcie od razu za moj humor:)
 
ooo ktoś tu ma humorek zły??:-D
ja odnośne tych zwierzat to tez mówie nie....w zyciu bym niechciala takich malych stworzen....jesli co to tylko psa labladora ale tylko wylacznie jak juz bedziemy miec swoj dom...mialam kiedys boksera i colie ale niestety chore były i trzeba bylo uspic a to jest najgorsze jak musisz sie rozstac...takze narazie zandego zwierzaka niechce...choc u tesciow mam kozy:-D 2 psy, 2 koty...

a moj Kuba spi dzis jak niewiem..czekam az sie obudzi i pojde na dwor z nim.....
a ja sie cholera boje zeby "małej" wpadki niebylo..bo wczoraj melismy chiwle zapomnienia;-) i oby nic iewyszlo bo nawet iewiem jakie ja mam teraz cykle:szok:...w czwartek do gina ide i chyba zaczne brac te tabsy bo za duzy stres tak bez niczego bynajmniej dla mnie....pobiere i bede sie obserwowac jak bedzie cos nie tak to odstawie
 
reklama
Ilonka - żółwia nie chce, bo to takie "twarde", nudne zwierzątko. Co do psów, to hmmm... chyba dużo zależy od charakteru zwierzaka. Psinka mojej mamy nigdy nawet na Damianka nie szczeknął, a jak Damian był mały to lubił czasem sie zapomnieć. Tu naszego biednego psiaka za ogon pociągnął, tu za ucho, tu go zdzielił w mordkę. Oczywiście uczyliśmy od razu Damianka że tak nie wolno i po około 3miesiącach już nigdy tak nie zrobił. Tak ogólnie to tylko kilka razy zdarzyło się że Damian coś psinie zrobił. Co do szczurów, myszy itp. to świetne zwierzaki. Myszki są świetne do noszenia na rękach, głaskania, ogólnie takie małe pupilki. A co do szczura to imponuje mi inteligencja tych zwierzaków. Mój szczur - Chilie miała całymi dniami otwarty akwarium. Chodziła sobie po moim pokoju, po meblach, podłodze, łóżku.... gdzie tylko chciała. Nic mi nie gryzła. Jak była głodna lub spragniona to szła do akwarium napiła się, zjadła coś jak była zmęczona to się przespała, załatwiła w akwarium swoje potrzeby fizjologiczne i znowu sobie biegała/chodziła po pokoju. Jak jadłam obiad to przychodziła do mnie i mi pokazywała że też chce (szturchała łebkiem moją rękę) musiałam dać jej wszystkiego co miałam na talerzu po trochę na oddzielny talerzyk. Jak się najadła to poprostu siedziała przy talerzyku i się wpatrywała we mnie. Chodziłam z nią na spacery (mając ją na ramieniu), potrafiła sie ze mną bawić - wchodziła na stół i skakała ze stołu na moje kolana i z kolan na stół. Lub brałam gruby sznurek, wiązałam go sobie na palcu i moja Chilie się po nim wspinała. No i tak okropnie się później stało że po ponad czterech latach bycia ze mną non stop, musiałam iść do szpitala (będąc w ciąży z Damiankiem). Na drugi dzień moja mama przyszła do szpitala i powiedziała że moja Chilie nic nie chce jeść i nie wychodzi z akwarium. Zaczęłam sie martwić. Wieczorem mama przyszła i powiedziała że moja Chilie nie żyje. Płakałam za nią jak małe dziecko. Nie miałam nigdy cudniejszego zwierzaczka. Nawet mój pierwszy pies nie był dla mnie tak bliski jak mój szczur :-)
No ale każdy ma inne upodobania.

agacjone - no tabletki anty chyba nie są aż takie złe. Balam się ich przyjmować, a puki co mam tylko nie kończącą się @. Mój mąż się śmieje że ja będę miała tak że 21dni brania tabletek będę miała @ a w tygodniu przerwy od tabletek będę miała wolne od @. Mam nadzieję że tak nie będzie hihihihi....
 
Do góry