reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

  • Czy pomożesz Iwonie nadal być mamą? Zrób, co możesz! Tu nie ma czasu, tu trzeba działać. Zobacz
reklama

starania się - watpliwości..

Dzieki Wam bardzo Dziewczyny.
No coz... jutro sie okaze czy ta tempka troche podskoczy. Z tego jednak co piszecie nie ma co sie nia tak przejmowac.Ogolnie to dziwnie u mnie ten cykl wyglada. Pierwszy raz robilam testy owulacyjne i z nimi to juz calkiem glupia sie zrobilam;-) W 11 dc pokazala sie krecha, ale sluz juz byl nieplodny a tempka wzrosla dopiero w 17 dc czyli tak jak niby powinno byc po owulacji w 28-29 dniowym cyklu.Tylko czemu te testy tak wczesnie pokazywaly owulke?Po 12 dc kreska byla co raz slabsza.Ach juz sama nie wiem co o tym myslec. Ale to chyba calkiem normalne nie jest?W czasie potencjalnych dni plodnych przytulanstwa byly kilka razy... Powinnam sie łudzic nadzieja?;-)

Jeszcze raz dzieki tym, ktore probowaly mnie troche uspokoic. Wczesniejszymi cyklami tak sie nie przejmowalam a teraz... tysiace mysli i lęków.:zawstydzona/y:
 
reklama
nunia27, julitka1212, julitka, kaprycha, katarzynka1979- jejku dziekuje dziewczynki,, sama sie dziwie jak to szybko leci ten czas...:rofl2:
 
:-)Wszystkim miłych snów życzę :-)

Zajrzę tu za parę dni, teraz wszystko boli mnie po ćwiczeniach i muszę poprzytulać sie przez parę dni do kanapy:rofl2:
 
Witam Dziewczynki
Ale siędziś rozpisałyście!

Hey moje skarby :-):-):-) wszystkie tak na mnie czekałyście :tak: a ja nie mam dobrych wieści :-( I tak wyglądał mój test z porannego moczu :-( dziekuje wam kochane za kciuki :tak::tak::tak: buziaczki
Bardzo mi przykro, pędź do lekarza niech przed podanie mleku sprawdzi czy wszystko ok z Tobą.

Witam kochane
Ja mam sajgon na lepiance. Postaram się wpadać i wszystko nadrabiać ale z tego co widzę to mam trylogię do przeczytania.

Mój wczoraj z roboty przylazł taki chory, że masakra. Nie wiem jak wasze chłopy się zachowuję jak są chorzy ale mój to wrzód na dupie. Normalnie powód do rozwodu.
Smędzi, mędzi, jęczy jak by umierał, latam koło niego jak koło jajka i to nie dlatego, że go kocham tylko dlatego żeby szybko wyzdrowiał i dał mi spokój.
Tak więc mam małe i chore dziecko w domu i chałupę pełną zajęć. I ciul, że po tych tabletkach ledwo żyję.
Buziaki

Najgorsza rzecz to chory facet w domu, w moim przypadku to masakra, wolałabym mieć 4 chorych dzieci niż jednego M.

HAHAHA, Mari ja mam dla Ciebie pomysl. Pozwole sobie zacytowac laske z watku obok Bershke.


Recepta na szczescie w zwiazku :-D:-):-D



fragment książki „Przygotowanie do życia w rodzinie", z najnowszego podręcznika zaaprobowanego przez MEN:

„Jestem kobietą szczęśliwą. Rano wstaje razem z moim mężem i gdy on goli się w łazience, przygotowuje mu pożywne kanapki do pracy. Potem, gdy całuje mnie w czoło i wychodzi, budzę naszą piątkę dzieciaczków, jedno po drugim, robię im zdrowe śniadanie i głaszcząc po główkach żegnam w progu, gdy idą do szkoły. Zaczynam sprzątanie. Odkurzam, podlewam kwiatki, nucąc wesołe piosenki. Piorę skarpetki i gatki mojego męża w najlepszym proszku, na który stać nas dzięki pracy mojego męża, i rozwieszam je na sznurku na balkonie. W międzyczasie dzwoni często mamusia mojego męża i pyta o zdrowie swojego dziubdziusia. Teściowa jest kobietą pobożną i katoliczką, znalazłyśmy więc wspólny punkt widzenia. Po miłej rozmowie, jeśli już skończyłam pranie i sprzątanie, które dają mi tyle radości i poczucie spełnienia się w obowiązkach, idę do kuchni i przygotowuję smaczny obiad dla naszego pracującego męża i ojca, który jest podporą naszej rodziny, i dla naszych pięciu pociech. Kiedy już garnki wesoło pyrkoczą na gazie, a mieszkanie jest czyste, pozwalam sobie na chwilę relaksu przy płycie z Ojcem Świętym i robię na drutach sweterek i śpioszki dla naszej szóstej pociechy, która jest już w drodze, a którą Pan Bóg pobłogosławił nas mimo przestrzeganego kalendarzyka, co jest jawnym znakiem Jego woli. Nie włączam telewizji, ponieważ płynący z niej jad i bezeceństwo mogłyby zatruć wspaniałą atmosferę naszej katolickiej rodziny. Czasami haftuję, tak, jak nauczyłam się z kolorowego pisma dla katolickich pań domu, albowiem kobieta nie umiejąca haftować nie może się w pełni spełnić życiowo. Kiedy moje dzieci wracają ze szkoły radośnie świergocząc, wysłu****ę z uśmiechem, czego dziś nauczyły się w szkole. Opowiadają mi o lekcjach przygotowania do życia w rodzinie, których udziela im bardzo miła pani z przykościelnego kółka różańcowego. Córeczki proszą, abym nauczyła je szyć, ponieważ chcą być prawdziwymi kobietami, nie zaś wynaturzonymi grzesznicami z okładek magazynów, chłopcy natomiast szepczą na ucho, że na pewno nigdy nie popełnią tego strasznego grzechu, który polega na dotykaniu samych siebie, ani nie będą oglądać zdjęć podsuniętych przez samego Szatana. Karcę ich lekko za wspominanie o rzeczach obrzydliwych, lecz jestem szczęśliwa, że wczesne ostrzeżenie uchroni moich dzielnych chłopców przed zboczeniem i abominacją. Mój mąż wraca z pracy po południu. Witamy go wszyscy w progu, po czym myje on ręce i zasiada do posiłku, a ja podsuwam mu najlepsze kąski, aby zachował siły do pracy. Potem mój mąż włącza telewizor i zasiada przed nim w poszukiwaniu relaksu, a ja zmywam talerze i garnki i zabieram jego skarpetki do cerowania, słuchając z uśmiechem odgłosów meczu sportowego w telewizji. Wieczorem kąpie nasze pociechy i kładę je spać. Kiedy wykąpiemy się wszyscy, mój mąż szybko spełnia obowiązek małżeński, ja zaś przeczekuje to w milczeniu, ze spokojem i godnością prawdziwej katoliczki, modląc się w myśli o zbawienie tych nieszczęsnych istot, które urodziły się kobietami, ale którym lubieżność Szatana rzuciła się na mózg i które w obowiązku szukają wstrętnych i grzesznych przyjemności. Zasypiam po długiej modlitwie i tak mija kolejny szczęśliwy dzień mojego życia."


:szok::szok::szok: Szoooooooooook:szok::szok::szok:

Autorka tej książki chyba pisała ją na haju! Niewiarygodne! :szok:


A ja jutro rano idę się pokłuć, robią znów badanie prolaktyny zobaczymy czy coś spadło bo lek biorę od miesiąca.

Dobranoc!
 
Witam Dziewczynki
Ale siędziś rozpisałyście!


Bardzo mi przykro, pędź do lekarza niech przed podanie mleku sprawdzi czy wszystko ok z Tobą.



Najgorsza rzecz to chory facet w domu, w moim przypadku to masakra, wolałabym mieć 4 chorych dzieci niż jednego M.



Autorka tej książki chyba pisała ją na haju! Niewiarygodne! :szok:


A ja jutro rano idę się pokłuć, robią znów badanie prolaktyny zobaczymy czy coś spadło bo lek biorę od miesiąca.

Dobranoc!
Jutro idę kochana :-)
 
hej wpadlam tylko sie pozegnac,chociaz wcale sie dzisiaj nie udzielalam,co nie oznacza,ze was nie czytalam....
JULITKO koniecznie jutro daj znac co i jak u lekarza...
Co do tego tego fragmentu z ksiazki ktory wrzucia nam tu KROPYCHA to masakra po calosci!!!! ktos z PISu chyba pisal te zjeb..ne teksty!!!
DOBRANOC KOCHANE!
 
HAHAHA, Mari ja mam dla Ciebie pomysl. Pozwole sobie zacytowac laske z watku obok Bershke.


Recepta na szczescie w zwiazku :-D:-):-D



fragment książki „Przygotowanie do życia w rodzinie", z najnowszego podręcznika zaaprobowanego przez MEN:

„Jestem kobietą szczęśliwą. Rano wstaje razem z moim mężem i gdy on goli się w łazience, przygotowuje mu pożywne kanapki do pracy. Potem, gdy całuje mnie w czoło i wychodzi, budzę naszą piątkę dzieciaczków, jedno po drugim, robię im zdrowe śniadanie i głaszcząc po główkach żegnam w progu, gdy idą do szkoły. Zaczynam sprzątanie. Odkurzam, podlewam kwiatki, nucąc wesołe piosenki. Piorę skarpetki i gatki mojego męża w najlepszym proszku, na który stać nas dzięki pracy mojego męża, i rozwieszam je na sznurku na balkonie. W międzyczasie dzwoni często mamusia mojego męża i pyta o zdrowie swojego dziubdziusia. Teściowa jest kobietą pobożną i katoliczką, znalazłyśmy więc wspólny punkt widzenia. Po miłej rozmowie, jeśli już skończyłam pranie i sprzątanie, które dają mi tyle radości i poczucie spełnienia się w obowiązkach, idę do kuchni i przygotowuję smaczny obiad dla naszego pracującego męża i ojca, który jest podporą naszej rodziny, i dla naszych pięciu pociech. Kiedy już garnki wesoło pyrkoczą na gazie, a mieszkanie jest czyste, pozwalam sobie na chwilę relaksu przy płycie z Ojcem Świętym i robię na drutach sweterek i śpioszki dla naszej szóstej pociechy, która jest już w drodze, a którą Pan Bóg pobłogosławił nas mimo przestrzeganego kalendarzyka, co jest jawnym znakiem Jego woli. Nie włączam telewizji, ponieważ płynący z niej jad i bezeceństwo mogłyby zatruć wspaniałą atmosferę naszej katolickiej rodziny. Czasami haftuję, tak, jak nauczyłam się z kolorowego pisma dla katolickich pań domu, albowiem kobieta nie umiejąca haftować nie może się w pełni spełnić życiowo. Kiedy moje dzieci wracają ze szkoły radośnie świergocząc, wysłu****ę z uśmiechem, czego dziś nauczyły się w szkole. Opowiadają mi o lekcjach przygotowania do życia w rodzinie, których udziela im bardzo miła pani z przykościelnego kółka różańcowego. Córeczki proszą, abym nauczyła je szyć, ponieważ chcą być prawdziwymi kobietami, nie zaś wynaturzonymi grzesznicami z okładek magazynów, chłopcy natomiast szepczą na ucho, że na pewno nigdy nie popełnią tego strasznego grzechu, który polega na dotykaniu samych siebie, ani nie będą oglądać zdjęć podsuniętych przez samego Szatana. Karcę ich lekko za wspominanie o rzeczach obrzydliwych, lecz jestem szczęśliwa, że wczesne ostrzeżenie uchroni moich dzielnych chłopców przed zboczeniem i abominacją. Mój mąż wraca z pracy po południu. Witamy go wszyscy w progu, po czym myje on ręce i zasiada do posiłku, a ja podsuwam mu najlepsze kąski, aby zachował siły do pracy. Potem mój mąż włącza telewizor i zasiada przed nim w poszukiwaniu relaksu, a ja zmywam talerze i garnki i zabieram jego skarpetki do cerowania, słuchając z uśmiechem odgłosów meczu sportowego w telewizji. Wieczorem kąpie nasze pociechy i kładę je spać. Kiedy wykąpiemy się wszyscy, mój mąż szybko spełnia obowiązek małżeński, ja zaś przeczekuje to w milczeniu, ze spokojem i godnością prawdziwej katoliczki, modląc się w myśli o zbawienie tych nieszczęsnych istot, które urodziły się kobietami, ale którym lubieżność Szatana rzuciła się na mózg i które w obowiązku szukają wstrętnych i grzesznych przyjemności. Zasypiam po długiej modlitwie i tak mija kolejny szczęśliwy dzień mojego życia."


:szok::szok::szok: Szoooooooooook:szok::szok::szok:





Boskie!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!:laugh2::laugh2::laugh2::laugh2::laugh2::laugh2::laugh2::laugh2::laugh2::laugh2::laugh2:
Ale się uśmiałam - przy dzisiejszym dniu w pracy pewnie humor dzięki temu mnie nie opuści:-D:-D:-D:-D:-D
Czasami Was podczytuję , ale dzisiejszy - czy też wczorajszy post mnie rozłożył....:tak:

Pozdrawiam i miłego dnia!!!!

Oczywiście wcześniej zrobiłyście kanapki do pracy :rofl2:

I zmykać sprzed komputera - może zrobicie coś na drutach:-D:-D
 
Dziendoberek! :-D
Eve pochwal się co kupilas!!!!

PRZEDSTAWIAMY TUNIKĘ Z WSTĄŻKĄ od www_kesi_pl (559165789) - Aukcje internetowe Allegro
ŚLICZNA BLUZECZKA BUFIASTE RĘKAWY OD www_kesi_pl (561064947) - Aukcje internetowe Allegro
BLUZECZKI W ŁÓDKĘ Z MARSZCZENIE OD www_kesi_pl (553714149) - Aukcje internetowe Allegro
Mój powtarza zawsze, że mężczyźni mają mięsień a kobiety styropian zamiast mózgu.
Jak ja to słyszę szczególnie jak to palnie w towarzystwie to jest jedna reakcja: Ale ty kochanie dawno temu byłeś na siłowni, a mięsień trzeba trenować bo zanika.
I tak kilka razy i już się zastanawia jak ma zamiar to chlapnąć.
:-D:-D:-D:-D:-D:-D:-D:-D:-D ja zawsze sie nabija ze P. ma orzeszka zamiast mozgu a on sie ceiszy ze wloskiego bo pofaldowany :rofl2:
no przydają się. czasami....
Głupi też są w przyrodzie potrzebni - dla równowagi. My jesteśmy mądre, ktoś musi być jednak głupszy:rofl2:
:rofl2::rofl2::-D:rofl2::-D:rofl2::-D:rofl2::rofl2: Zgadzam sie w 100%
fragment książki „Przygotowanie do życia w rodzinie", z najnowszego podręcznika zaaprobowanego przez MEN:

:szok::szok::szok: Szoooooooooook:szok::szok::szok:
:szok::szok::szok::szok::szok: toz to jakies ..... jak to w ogole nazwac???????? brednie???? to sie ma nijak do naszej polskiej rzeczywistosci!!!!!! jakos sobie nie umiem wyobrazic faceta ktory pracujac sam umial by finansowo wykarmic 5 dzieci i zoneczke! - mowiąc o prostej polskiej bardzo katolickiej rodzinie! :crazy:
Wróciłam z monitoringu. Dziś 22 dc i pęcherzyk ma 23 mm, endo 10 mm.
Tylko, że dupek coś nie chce pękać :-)
Na dniach wysyłam mojego męża na badanie nasienia. Teraz już się nie wymiga :-)
:-D ale śliczny pecherzyk teraz pewnie juz po nim :-D:-D jak to pisze! o i widzisz jak endo ladnie podroslo!!!! :-D
dziewczyny !!!!czemu w dzień @ nawal mnie jajnik zamiast brzuch?:-(
ja mam tak prawie zawsze .... jajniki na zmiane bolem graja w pingla!!!! :baffled:
Kaprycha ustaliłam TOP4 - najlepsze fragmenty nawiedzonej świętojebliwej.
To jet mój numer 1.

"Kiedy wykąpiemy się wszyscy, mój mąż szybko spełnia obowiązek małżeński, ja zaś przeczekuje to w milczeniu, ze spokojem i godnością prawdziwej katoliczki, modląc się w myśli o zbawienie tych nieszczęsnych istot, które urodziły się kobietami, ale którym lubieżność Szatana rzuciła się na mózg i które w obowiązku szukają wstrętnych i grzesznych przyjemności. Zasypiam po długiej modlitwie i tak mija kolejny szczęśliwy dzień mojego życia."
Posikam się, no nie dam rady.
:-D:-D:-D dla mnie to tez nr 1
Na bank pisała to jakaś nawiedzona siostra zakonna, zamknięta w klasztorze od 20 lat. Jedyne co ją w życiu przeleciało to wiatr jak plewiła w przyklasztornym ogródku.
Kłócę się z myślami ale chyba na miejscu drugim znajdzie się fragment "Codziennej rozmowy z teściową"
Ciężki wybór cholera.
:-D:rofl2::-D:rofl2::-D rozwalilas mnie tym wiatrem w polu! :-D:-D az mnie boki bola ze smiechu!
Witajcie Kochane!
Pamięta mnie tu ktoś jeszcze?:-p. Bardzo dawno się nie odzywałam, bo wogóle żadko zaglądam ostatnio na BB:baffled:.
Kinguś, Katarzynko1979 ogromnie Wam gratuluje Kochane!!! Nawet nie wiecie jak się ucieszyłam jak przeczytałam, że zafasolkowałyście:-):tak:. Pozdrawiam gorąco te forumowiczki któe mnie pamiętają, ale te nowe również:tak:. Trzymam za Was wszystkie kciukaski i dopinguje wszystkim i każdej z osobna:tak::-D
Jasne ze pamieta!!!!! :tak: ale tan czas zasuwa!!!! wstaw nam tu jakas fotke brzunia!!!! daj sie napatrzec !!! :sorry2: bierz przyklad z Tikans:-D
Witam,
Właśnie dziś dostałam okres i cykl mój trwał 23 dni...zazwyczaj trwa od 24-27dni.
Wniosek z tego, że mam krótkie cykle. Staramy się o dzidzie juz 7 miesięcy i tak się właśnie zastanawiam czy dlugość cyklu ma się w jakikolwiek sposób do efektywności tych starań? Ja coś wyczytałam, że przy krótkich cyklach może być za krotka faza lutealna czyli, że nawet jeśli dojdzie do zapłodnienia moge mieć za mało hormonu na p. , żeby utrzymać fasolke....
Może ktoś wie coś na ten temat?
tak jak dziewczynki pisaly cykl w zasadzie min juz tak naprawde min to 24dni !!! a co najwazniejsze w tym cyklu faza lutealna czyli po owu powinna trwac min 11dni czyli wynikalo by u ciebie ze owu mialas teraz 12dc - najpozniej! chodzi o to aby pecherzyk mogl urosnac do odpowiedniej wielkosci zeby pekl i na to potrzebuje tez pewnien czas a potem potrzebuje czas na zagniezdzenie sie i na skok progesteronu do utrzymania ciazy! :sorry2:
przesylam wam z roczku teraz sobotniej imprezki zdjecie mezusia i jego chrzesnicy i moje w 7 mc :-D
:-D Pieknie!!!!!

a ja po wczorajszym spotkaniu z promotorem sie zalamalam! ja chyba nigdy nie skoncze tej piep... uczelni! o czyms takim jak termin obrony nawet nie chcial rozmawiac! do tego czlowiek sam do konca nie wie o co mu chodzi! :dry: ehhh.... no nic w kazdym razie przynajmniej jakos ruszylam z miejsca!:dry:
 
a ja po wczorajszym spotkaniu z promotorem sie zalamalam! ja chyba nigdy nie skoncze tej piep... uczelni! o czyms takim jak termin obrony nawet nie chcial rozmawiac! do tego czlowiek sam do konca nie wie o co mu chodzi! :dry: ehhh.... no nic w kazdym razie przynajmniej jakos ruszylam z miejsca!:dry:

Wez sie przejdz do pan w dziekanacie/sekcji studenckiej/... nie wiem jak to sie nazywa na Twojej uczelni i z nimi pogadaj jak sie wyznacza termin obrony. U mnie jest tak, ze promotor w ogole sie tym nie zajmuje - on tylko prowadzi prace, potem ja podpisuje, student ja sklada i potem sie dowiaduje jakie ma mozliwe terminy do wyboru, ew. jaki termin mu panie przydzielily. Moze u Ciebie tez tak jest? Warto sie dowiedziec :tak:

U mnie wczoraj @ nie przylazla chociaz w niedziele wzielam ostatnia tabletke luteiny. Nie wiem kiedy przylezie (oby wcale), ale dzis sie czuje tak, jakby miala za moment sie pojawic... Chociaz wcale mnie podbrzusze tak bardzo nie boli, ale jakos tak strasznie 'wilgotno' sie czuje. Poczekam kilka dni i zobaczymy co sie bedzie dziac.


Julitka - skoro Twoj wyjechal na 3 tygodnie to policz dni do ewentualnej nastepnej owulki przy braniu luteiny! Nie wiem jak Ci ja kazal lekarz brac, ale pewnie standardowo przez 9 dni, licz, ze @ mozesz dostac pewnie miedzy 7 a 14 dniem od wziecia pierwszej tabletki (jesli to nie fasolka, to bym sie nastawiala na wczesne terminy). Nie wiem jak dlugie masz cykle, ale zalozmy, ze 28 dniowe, wtedy owu nalezy sie spodziewac 12-16dc, co nam daje:

owu najwczesniej za 7 + 12 = 19 dni
owu najpozniej za 14+16 = 30 dni

Jak te wyliczenia dostosujesz do swojego cyklu, to mozesz tak przesunac branie luteiny o dzien, czy dwa zeby akurat ewentualna owu wypadla kiedy trzeba ;-)
 
reklama
U mnie wczoraj @ nie przylazla chociaz w niedziele wzielam ostatnia tabletke luteiny. Nie wiem kiedy przylezie (oby wcale), ale dzis sie czuje tak, jakby miala za moment sie pojawic... Chociaz wcale mnie podbrzusze tak bardzo nie boli, ale jakos tak strasznie 'wilgotno' sie czuje. Poczekam kilka dni i zobaczymy co sie bedzie dziac.


Nie chcę cię nakręcać, ale ja też miałam objawy jak na @ (czasem jeszcze mam) i @ nie przyszła i też czułam taką wilgotność.. ..
 
Do góry