witam kochane popoludniem, ja dalej wsciekla na K
wczoraj mu jeszcze wygarnelam, ze go ciagle nie ma bo : przychodzi z pracy ok 18 i robi sobie jedzenie bo jest na diecie i przygotowuje sobie sam posilki wg zalecen jakiejs lafiryndy dietetyka... chce to musi sobie sam to robic... potem szaleje z szymkiem i kladzie go spac. O 20.40 wychodzi na silownie albo na trening (zalezy ktory dzien) i wraca okolo 22.30. I tak qrwa codziennie od ponad roku. Jakos sie przyzwyczailam ale teraz doszla jeszcze ta pieprzona dieta sportowca i jak wraca do do qrwa 1 w nocy robi sobie posilki na nastepny dzien bo nie moze zjesc kanapki bo po chlebie grubnie... zre co 3,5 godz. Smierdzi w domu tymi kurczakami i indykami doprawianymi na rozne sposoby, ze mnie az mdli...
Jak mu wywalilam to wczoraj w twarz to sie zdziwil o co mi chodzi?? A ja, ze go po prostu w domu nie ma. Nic nie robi w domu - czasem cos sprzatnie ale czesciej nabalagani...
I ze i tak jak on wraca to ja siedze i cos ogladam albo przy kompie albo rozmawiam przez telefon. Ze jak jeszcze nie chodzil na treningi to tak bylo - mlody szedl spac a my cos pogadalismy czy obejrzelismy...
A co mam qrwa robic?? Czekac na krolewicza i jeszcze mu nadskakiwac w koronkach moze jeszcze?? I laskawie czekac do 1 w nocy zeby mnie "zaplodnil".
Chyba na nic to HSG bylo robione bo w tym miesiacu nic nie zrobie zeby zainicjowac...
I jeszcze mi wyrzucil ze co ja chce, ze zgodzil sie na dsrugie dziecko, laskawca jeden i sprzata w kuchni po sobie...
Jemu sie pomylilo chyba malzenstwo z wsycieczka szkolna... Co on sobie wyobrazal, ze co jak dziecko spi to my co?? Pjdziemy gdzies czy zrobimy cos szalonego??
Jestem taka wpieniona ze szok
Przepraszam, ze sie tak wyzalilam ale musialam.
Teraz sprobuje cos podczytac z tych 30 stron od wczoraj....