Kochana
To nie chodzi, zeby pomoglo. Wydaje mi sie ze rozmowa ma na celu wyjasnienie oczekiwan. Jesli sie okazuje, ze Ty chcesz czegos innego w zyciu niz partner - to moim subiektywnym zdaniem nie ma po co byc razem.
A jesli cel zyciowy, "reguly" zwiazku itd, jesli co do tego jestescie zgodni - musicie razem wypracowac plan zmiany. Nie sadze zeby samo krzyczenie "nie ma Ciebie w domu" cos zmieni. Zeby cos zmieniac, trzeba zrozumiec dlaczego partner robi to czy cos innego. Z nudow w domu ? Nie czuje sie spelniony w zwiazku ? Po prostu chcesz pocwiczyc jak w przypadku Gosi? itd...
W zalenozsci od sytuacji pozniej RAZEM dogadujecie sie cos mozna zmienic, a jesli nie mozna zmienic postepowania, trzeba zmienic podjescie do danego zachowania
Nie chce sie rozpisywac, bo bym mogla caly poemat o tym napisac....Ale mysle, ze za czesto my wszyscy chcemy krzyczec i zmieniac ludzi, partnerow, pracownikow swoich bez rozumienia powodow ich postepowania.....Ponadto czesto nie myslimy o tym, ze zmiana moze tylko powodowac bardziej negatywne konsekwencje, bo "zmieniana" osoba przestaje sie czuc szczesliwa
To ogolnie skomplikowany temat, jak zawsze gdy mamy doczynienia z relacjami miedzyludzkimi