No właśnie.. ja też chciałabym czasem wyjść i już nie wrócić. Mieliśmy z mężem mały kryzys, na szczęście już jest ok, ale za to mój mąż ma depresję więc wcale nie jest łatwo z nim ostatnio funkcjonować. Co prawda z dnia na dzień jest lepiej, no ale jak w końcu udało mi się namówić go żeby spróbował wrócić do pracy (bo parę ostatnich tyg był na L4) to takie cyrki z tym urlopem wyszły. Generalnie oczywiście urlop dostanie, ale przesunęli mu go o 2 tyg bo wielkie zamówienie muszą oddać i wszystkim wstrzymali te urlopy. Dostanie za to rekompensatę pieniężną, no ale w sumie co z tego. Dzieci też ostatnio marudne, chyba udziela im się cała ta nerwówka moja. Jakoś ostatnio wszystko pod górkę. W pracy u mnie z kolei zmiany w szefostwie i z tego co słyszę jest masakra, co 2 dni indywidualne spotkanie z naczelnikiem, raz w tyg z dyrektorem. Generalnie na samą myśl o powrocie mam ochotę siąść i płakać.Jesli masz ochote pomarudzic to wal smiało. Chetnie Cie wyslucham.. siedze na l4 wiec mam sporo czasu
Nie dziwie sie ze masz dosc.. mi ostatnie miesiace tez daly w kosc czasem mam ochote sie stad zmyc ale to nie takie proste. Tez czekam na wakacje jak na zbawienie.
A Ty jednak na L4- nic się nie wyjaśniło z tą sytuacją w pracy? Też pechowo Ci to wszystko wyszło...