Witam. Podobnie jak niektóre z Was, szukam pocieszenia na forach internetowych. W lutym tego roku po kilkumiesięcznych staraniach (mama zespół PCOS, czyli owulację 3-4 rocznie) zaszłam w upragnioną ciążę. Niestety dzieciątko nie pojawiło się w macicy. Po długim krwawieniu stwierdzono u mnie poronienie. Zostałam wyłyżeczkowana. Dwa tygodnie później trafiłam na stół operacyjny. Pękł mi prawy jajowód, w którym jak się okazało była ciąża.... A przecież wcześniej sprawdzano mi drożność jajowodów. Wszystko miało być ok.... Po pół roku zaszłam w ciążę jeszcze raz. Beta pięknie rosła. Wszystko bardzo prawidłowo. Ale dzieciątka nie było i tym razem w macicy. Półtora tygodnia temu (1 sieprnia) usunięto mi prawy jajowód z ciążą pozamaciczną. Kolejne starania za pół roku. Ale nie wiem, czy będę mieć siły jeszcze na nie. Poddałam się. Załamałam. Codziennie plączę, tak aby nikt nie widział. Chociaż tak bardzo pragnę dziecka, chyba już nie będę miała siły, żeby o nie zawalczyć.