Hej dziewczyny... ja niestety już dziś dołączyłam oficjalnie do mam aniołków, niby wiedziała że beta hcg słabo rośnie jednak do końca wierzyłam, ale już po milczeniu lekarza w trakcie i po usg wszystko stało się jasne, zapytałam tylko czy dobrze widzę ze to małe pół okrągłe "cos" to zarodek, a on sucho odpowiedział ze tak. Później powiedział ze mam się ubrać, notował coś jeszcze przez minutę ale dla mnie trwało to wieki az w końcu bez patrzenia mi w twarz powiedział, że daje mi skierowanie do szpitala bo ciaza jest najprawdopodobniej martwa i w szpitalu potwierdzą niepowodzenie ciąży....jak zapytałam jaki mam pracent szans ze jednak dziecko żyje, odpowiedział ze zero, ale takie są procedury...
Na dodatek położna stwierdziła że nie mam co płakać bo mam troje dzieci...poczułam się jakbym nie miała prawa cierpieć po stracie bo mam zdrowe dzieci...
Popłakałam się w przychodni, czułam się fatalnie gdy ci wszyscy ludzie patrzyli na to jak płacze z takim politowaniem...oczywiście badania tez nam się nie należą bo mamy troje dzieci, ogólnie to wyszło na to ze nie potrzebnie panikuje bo po co mi kolejne...
Zastanawiam Sie nad zrobieniem badań prywatnie, ale lekarz mówił ze na tak wczesnym etapie to tylko wydane pieniądze, ale ja wiem ze bez tych badan będę czuła potworny strach, nie chce przechodzić przez to drugi raz...czuje się jakby to był zły sen...
Przepraszam za tak długi wpis, ale musiałam się komuś "wyplakac" niestety w realnym świecie czuje ze nikt mnie nie rozumie bo przecież-mam trójkę dzieci ;(
Córka dziś zapytała czemu jestem smutna, starałam się trzymać, zazartowalam ze to przez to, że rano musze wstać do pracy, a tak naprawdę mam ochotę zrezygnować z pracy, że spotkań towarzyskich i innych rzeczy...A jeszcze za chwile czeka mnie rozmowa z Partnerem i jeszcze dużo łez tej nocy...