kamkaz
Fanka BB :)
Kamkaz beta którą podałam była robiona 11 dni przed badaniem usg...
Na badania na nfz niemiałabym szans bo w łąpe nie dałam, ale mogła chociaż zasugerować jakie badania zrobić.
Niemów ze przekreślam dziecko bo tak nie jest poprostu poprzednim razem słyszałam dokładnie to samo, jeszcze czas, napewno się pojawi, trzeba zaczekać...no i czekałam i się niedoczekałam. Więc nie dziw się że jestem przewrazliwiona. Pozatym mam jakieś złe przeczucia...
Co do tego co dziewczyny piszecie że do terminu porodu chciałyście być już w ciąży...ja z kolei miałam taki problem że dziewczyna mieszkająca za płotem była w ciąży dokładnie tak samo jak ja...tyle że ja straciłam moje w 9 tc a ona urodziła zdrowego syna.
Patrzyłąm jak chodzi z coraz większym brzuchem, apogeum było kiedy wróciła do domu z dzieckiem. Kiedy słyszałam jego płacz mąż musiał zabierać mnie do domu, w końcu prawie przestałam wychodzić a nawet podchodzić do okna. Najgorsze było że przyszła pokazać dziecko a od matki mi się dostało że zachowałam się bezczelnie bo niechciałam oglądać i chwalić tylko wyszłam. Czy to takie dziwne?
Podziwiam Was że po tylu stratach macie siłe walczyć i pozytywnie myślec. Szacunek.
Nie chcę Cię oceniać ale wydaje mi się że masz pretensje do całego świata o to co się stało. Ja to rozumiem bo przechodziłam przez to samo. Ale zrozum że ani Ty ani Twój lekarz nie zawinił. Tak się stało i nic tego nie zmieni. Ja po stracie pytałam się lekarzowi jakie badania można by zrobić. A Ty zapytałaś? Pewnie nie a teraz masz o to pretensje. Bo przynajmniej z Twojego poprzedniego posta tak wywnioskowałam. Ja straciłam córkę w październiku poprzedniego roku a moja bratowa 3 tyg wcześnieś urodziła swoją córeczkę. Było cholernie ciężko, ale co miałam powiedzieć bratu że ma nie przywozić córeczki do swojej babci? Ale musiałam to przeżyć mimo że wiele łez wylałam.
Dwa tyg po mojej stracie mała Michasia miała chrzciny. Nie chciałam pójść jednak coś wewnątrz coś mi mówiło abym poszła. Oczywiście na Mszy płakałam, co wyobrażałam sobie Majeczkę którą straciłam. Pisałam już to na tym wątku jak moja córeczka dała mi znać. Napiszę Tobie jwszcze raz. Mała Michasia bardzo płakała i nic i nikt nie potrafił jej uspokoić. I nie wiem dlaczego czułam się tak jakby ktoś we mnie był i poszłam do Michasi wzi€łam jąna ręce. Od razu przestała płakać. Mało tego uśmiech od ucha do ucha. Teraz wiem że moja córeczka dała mi tym znak abym już jej tak nie opłakiwała. Teraz pewnie myślisz dlaczego Ci to napisałam? Dlatego że mam wrażenie że cały czas nie pogodziłaś się z tym co się stało. A póki nie zamkniesz pewnego rozdziału w swoim życiu to ciężko Ci będzie i zajść w ciąże i przede wszystkim nie zwariować przy okazji. Rozumiem Cię bardzo dobrze, bo miałam identycznie. Wkońcu postanowiłam żyć dalej i nie rozpamiętywać. Przemyśl to na spokojnie bo warto