reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

reklama

Starania po straconej ciąży

reklama
kamkaz.... masz racje:( Jest mi teraz po prostu zle i bardzo zazdroszcze dziewczynom, ktore maja dzieci tu, na ziemi...ja nie wiem, jakiej plci bylo moje dziecko, ciaza obumarla w 6 tyg:((( Mam nadzieje, ze uda mi sie byc tutaj na ziemi mamą, chcialabym zeby dusza mojego Aniołka wróciła do mnie....:(
 
Bluecaat zdecydowałam się na Sony Xperia Z3 comapct. Ma fajne parametry i co najważniejsze jakieś normalne rozmiary. Ja nie wiem jak to ludzie teraz funkcjonują z tymi ogromnymi smartfonami. Jak oglądałam te nowe Samsungi albo Iphone'y to nawet do kieszeni się nie mieściły.
A niestety uczyć się muszę. Teraz nie mogę odpuścić. Mam ostatnie egzaminy i mogę bronic pracę licencjacką. Później będę odpoczywać ;]

Kamkaz, ja miałam takie silne kłucia, a w nocy to mnie tak ciągnęło że spać na żadnym boku nie mogłam bo czułam jak mi się coś tam uciąga. Zanim poszłam do lekarza to myślałam, że to ciąża pozamaciczna. Samo z czasem przeszło, trwało chyba coś koło tygodnia. To było na początku tej ciąży, w pierwszej tak nie miałam.
 
Ostatnia edycja:
Kamkaz, az sie wzruszylam czytajac Twoja wypowiedz. Ja mam dws Aniolki, ale stracone w 10 tygodniu.

Migduch, musisz wierzyc ze bedziesz zemska mama :) my po pierwszej stracie staralismy sie gdzies 2 lata. Glowa do gory :)
 
Migduch ja się zgodzę z Kamkaz. Jak ktoś mnie pyta ile mam dzieci, zawsze mówię 4. Są tacy, co uważają,że nie potrzebnie roztrząsam. Że lepiej mówić prawdę.....toć mówię prawdę!!! Kaya urodziła się w 29tc z wagą ponad 2 kg. Była śliczna. Jej twarz mam ciągle przed oczami. Jakże bym mogła o niej nie mówić?! Kiedyś się obawiałam,że Kaya mi się nie śni. Pewnego dnia, siedziałam w kuchni, tęskniłam i ukradkiem łzy ocierałam...Nagle ze ściany spadła ramka z jej zdjęciem. Zbieg okoliczności? Być może....Albo historia kota...Nie mojego. Nigdy nie lubiłam kotów. Kiedy zaszłam w ciążę z Kayą na naszym ogrodzie zamieszkała kocica. Czarna. Tak jej daliśmy na imię. Omijała mnie z daleka. Nie przeszkadzało mi to wcale, bo przecież nie lubiłam kotów. Karmiłam ją jednak, kupowałam potrzebne rzeczy, aby było jej dobrze. Gdy dowiedziałam się o chorobie Kaji, Czarna zaczęła się łasić do mnie. Siedziała zawsze przy mnie. Przychodziła tylko, jak ja wołałam. Kiedy leżałam w szpitalu, spała przy moim łóżku w domu, choć nigdy w domu spać nie lubiła...Kiedy Kaya umarła, a ja wróciłam do domu, Czarna była zawsze przy mnie. Pod koniec grudnia miałam wizytę z wynikami sekcji. Po niej już wiedziałam,że śmierć mojej perełki, to czysty przypadek i mogę miec kolejne dziecko...Czarna uciekła od nas dokładnie 4 stycznia. Wypuściłam ją rano i nigdy nie wróciła.....Przypadek? Nie. Właśnie zaraz po nowym roku poukładałam sobie wszystko w głowie i przestałam się tak bardzo bać myśli o kolejnym dziecku. Wierzę kochana w znaki. Wiem, że ten obrazek i czarna, to moja Kaya....I niech każdy mówi co chce. Ona jest moim dzieckiem. Zawsze będzie :sorry:

Natka
tylko nie przesadzaj z tym ruszaniem, ok? ;-) Zdrówka dla męża kochana!

Kamkaz my mamy w sierpniu 7 rocznicę ślubu i na koncie 4 dzieci. I powiem Ci,że to najważniejsze co mam w życiu. Mój mąż i moje skarby :tak:
 
Migduch to nie prawda że.nie masz dzieci. Masz - aniołka w niebie który patrzy na Ciebie i jest z Wami. Przynajmniej ja tak do tego podchodzę. Wiesz na początku mojej tragedii, kilka dni po pogrzebie będąc na cmentarzu u mojej córci mówiłam do niej i poprosiłam, aby dałami znać że wszystko u niej dobrze. Możesz w to uwierzyć lub nie Majka przyszła do mnie we śnie. Przyśniła mi się dziewczynka z długimi blond włosami z szerokim uśmiechem na twarzy huśtała się na łące i cały czas śmiała się do mnie i na mnie patrzyła. Ale to nie tylko ta jedna sytuacja od Majeczki. Miesiąc po poronieniu brata córka miała chrzest. Nie chciałam iść ale od wewnątrz coś mi mówiło że mamy iść. Poszliśmy ale obecność mojej córeczki dało się odczuć. Moja bratanica była bardzo niespokojna, cały czas płakała i nikt nie mógł jej uspokoić. Nie wiem jak to wytłumaczyć bo wtedy raczej sobą nie byłam, wstałam podeszłam do brata i wzięłam Michasie na ręce. Cała moja rodzina patrzyła z niedowierzaniem jak od razu Michasia przestała płakać mi na rękach. Popatrzyła chwilę na mnie, uśmiechnęła się i przytuliła a po kilku minutach zasnęła. Jak to możliwe? Nie wiem. Ja wierzę że to moja córeczka dała mi znak. Będąc nad grobem córeczki poprosiłam ją aby pomogła mi zostać ziemską mamą, bo przecież jak ja umrę kto bedzie opiekował się jej grobem? No i udało się. Wierzę że Majeczka będzie się opiekowaćnaswoim rodzeństwem z nieba. Ja w to poprostu wierzę...

gdy minal rowny rok od zabiegu w szpitalu prawdopodobnie odezwalo sie moje bobo do mnie, wychodzilam z pracy od dzieciakow kolo polnocy, oni naprzeciwko mieszkania maja strych, boje sie tego miejsca nieziemsko, ma zla energie...mozecie mi wierzyc lub nie, zakwililo tam malenkie dzieciatko! najpierw stanelam jak wryta potem weszlam do mieszkania pracodawcow i pytam sie czy ktores z dzieci sie nie przebudzilo, patrze a one spia jak zabite, ucieklam szybko do domu, jechalam szybko, lamiac przepisy, balam sie obejrzec za siebie, na strych wiecej nie weszlam wrrr
 
bluecaat ja w to wierze. ale wlasnie sie boje, ze bede musiala sie starac jeszcze dwa lata:(( a ile stararas sie o 1 ciaze i o druga? bo ja nie wiem od czego to wszystko zalezy heh.

magda z uk az mnie ciarki przechodza po przeczytaniu posta!!! ja wierze tez w takie rzeczy...nawet bardzo. piekna historia i ja tez wierze, ze kotek nieprzypadkowo sie pojawil u was:)) niesamowite naprawde.... i cudowne!
Ja tak naprawde nie wiem o co mi chodzi. Po prostu marze o dziecku i mi go brakuje tu, na ziemi. Super, ze dostalam juz jedno dziecko ale chcialabym je miec tu na ziemi a nie w niebie....tak o tym marze! Kolejny weekend siedzimy w domu bo znajomi siedza ze swoimi bobasami w domu i nie mamy nawet z kim sie spotkac:( Nie mam ochoty na jakies imprezy juz zreszta z kim mam tam isc? Do mojego meza tez juz widze to dotarlo....ze siedzimy sami jak te dwa dzięcioły....sam chcial czekac z dzieckiem az w koncu stwierdzil, ze chce dziecko jak wszyscy koledzy pozaciazali.Nam sie udalo i fajnie ale on wczesniej nie bral pod uwage ze roznie moze byc: ze mozemy stracic dziecko(tak, jak sie to stalo), ze moze bedziemy musieli sie starac dlugo o ciaze....nie, on nie myslal o tym. On myslal ze bedzie tak, ze ja odstawie pigulki i w pierwszym cyklu bach! ciaza. Nie rozumial ze to wcale tak nie jest. I czekal a razem z nim musialam czekac ja i dostawac kota jak slyszalam o kolejnych ciazach znajomych. Czuje sie jak kretynka, tym bardziej, ze wiedzialam, ze oboje chcemy dziecko ale on "za rok,dwa". Moglam od razu odstawic tabletki nic mu nie mowiac i powiedziec ze to przypadek ze zaszlam. A moze jakbysmy zaczeli starania dwa lata temu to poronienie tez by sie zdarzylo ale wtedy? A teraz bylibysmy dwa lata do przodu i moze juz bysmy mieli bobasa? To mnie boli najbardziej. Ze teraz musze czekac bez pewnosci ze w tym roku zajde w ciaze a dzieci znajomych rosna:((((
 
Migduch nikt przed.ciążą ani w trakcie nie myślał o poronieniu. Nigdy nic takiego mi do głowy nie przyszło więc też nie możesz o cos takiego obwiniać swojego męża. Ta tragedia jego też dotknęła i też przeżywa to na swój sposób. Trzymam za Ciebie kciuki
 
Migduch, pierwsza ciąża to była totalna wpadka, myśleliśmy o dziecku ale jakoś bez nacisku, o druga ciążę co mam z niej Dominikę to 2 lata, a teraz co straciłam w kwietniu to tez była wpadka. I mój N nawet sobie nasienie zbadał i wyszło okej. Ze mną tez było okej, tylko po prostu chyba psychika, a jak odpuściłam przed urlopem to się udało. Także głowa do góry i nie myśl tak o tym. Wiem, że łatwo mówić ale naprawdę to pomaga :tak:
 
reklama
Halo dziewczyny a Wy gdzie?
Smutne ,ale zarazem piękne te wasze historie. Moment kiedy nauczyłyście się żyć jako aniołkowe mamusie jest cholernie trudny. Zaakceptowanie tego wymaga ogromnego wysiłku.

U mnie 24dc i presja coraz większa.
 
Do góry