Magda no, no.. Rzadko wchodzę, ale jak już wejdę to zawsze jakaś radosna wieść się trafi. Gratuluję i życzę duuuuużo wiary!
michalina, Mart0cha - Wam też gratuluję
Aniu Tobie nie gratulowałam jeszcze chyba, ale bardzo się cieszę, że tak szybko Ci się udało i że wszystko dobrze się układa. Pamiętam o Tobie i mocno trzymam kciuki.
sisiq. a jak Ty się miewasz? jakoś w zeszłym tygodniu miałaś test kupować. Ściskam Cię mocno
ewik cóż.. doskonale rozumiem jak możesz się czuć. Ciężko nie tracić wiary kiedy, próby zostania mamą wszystko trwają lata całe. Trzymaj się i niechże się w końcu uda. Bierzesz jakieś wspomagacze jeszcze? (ja mam w szufladzie kwas foliowy, ale jakoś nie mam serca go łykać)
Dziewczyny, dziękuję za pamięć. Wchodzę na forum co kilka dni jak jeszcze mam siłę, albo chwilę wolnego czasu, a najlepiej i to i to ;-). Myślę, że wiele wiadomości mi umknęło bezpowrotnie... Takie to moje życie się teraz zrobiło zaganiane, że na nic nie mam czasu. Dwójka małych dzieci w domu to hard core. U nas dodatkowo dochodzą do tego inne kwestie, związane w tym, że przez pierwsze lata/miesiące swojego życia zamiast być otoczone miłością - żyły w miejscu absolutnie się do tego nie nadającym.... Bywa trudno i bardzo trudno. Czasami one naprawdę nie pozwalają się kochać. Takie małe, kłujące jeże, które nie chcąc tego, robią wszystko żeby do siebie zrazić. Próbują na maxa, dotykają granic, sprawdzając, czy rzeczywiście nie można ich przekroczyć. Boli mnie potwornie, że takie maluchy tak bardzo dostały od życia po dupie.
Jednak wszystko zmierza ku lepszemu. Ja już sobie bez nich nie wyobrażam życia. Powoli stajemy się rodziną i to wielodzietną ;-). Potrafią zaskakiwać, coraz częściej w najmniej przewidywalnym momencie rzucają się na szyje i tulą tak mocno, że zadziwiają swoją siłą. Są już naprawdę nasi. A my ich.
Za to moje cykle w ogóle się nie spisują ;-), jak zwykle zresztą. Temp. już nie mierzę, bo nie ma to żadnego sensu, ale zapisuję chociaż ile dni mija od @ do @. No i tak jak wiecie, u mnie to ok 45-100 dni, a nawet dłużej. Wściec się można... A może to już powoli menopauza? Hehe byłby numer.
Trzymajcie się ciepło. Rzadko się odzywam, ale staram się od czasu do czasu poczytać co piszecie i nie raz i nie dwa uśmiechałam się do ekranu komputera, z radości, że którejś się udało, że wszystko idzie dobrze (
Agawa matko jedyna, Ty już na absolutnym wylocie!). Nie raz zdarzyło się też, że mroziło mnie z powodu nieszczęścia. Pamiętam o Was. Naprawdę!
Buziaki