reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

reklama

Starania po straconej ciąży

Mika cudna fotka! Jedna z fajniejszych, jakie będziesz miała, bo po połowie ciąży to już raczej wszystko oddzielnie. Teraz widać pięknie malutkiego człowieczka :)

Bakalia tak, jest to możliwe. Moja znajoma ma problem z genami swoimi i męża. Straciła kilku chłopców, bo mieli wrodzone wady, dziewczynka urodziła się zdrowa.

Celta
trzymam za Was kciuki!!!! Udać się musi :*
 
reklama
Bakalia- poczytałam wczoraj trochę i rzeczywiście jest coś takiego, tylko nie wiadomo jak się nazywa. Chodzi właśnie o to, że kobieta może urodzić zdrowe tylko dziewczynki albo chłopców, druga płeć albo jest roniona albo b.chora... A dlaczego to Ci przyszło na myśl? Ja od razu zaczęłam się zastanawiać, moja mama też poroniła Synka...

A czy to rzeczywiście jest związane z grupą krwi i konfliktem serol., czy sa inne tego przyczyny. Bo jak już pisałam, ja mam RH-, mąż RH+, po porodzie i po amniopunkcji miałam podaną immumoglobuline,, po to właśnie, żeby mój organizm nie wytwarzał przeciwciał na dzidziusia wrazie, gdyby odziedziczył grupę krwi po mnie. No i jeśli chodzi właśnie o płeć, to jak pisałam, drugi był chłopiec i był chory. Więc? Może mi to któraś bardziej wytłumaczyć, bo się zaciekawiłam.
 
Ostatnia edycja:
Witajcie dziewczyny :) chciałam Wam z całego serca podziękować za miłe słowa otuchy które bardzo pomagają w takich sytuacjach . Izka87 już opisuję jak to wszystko u mnie wyglądało. To prawda mam dwójkę zdrowych dzieci ale to są dzieci z pierwszego małżeństwa , teraz mam od 2 lat nowego partnera i od początku tego roku byłam na tabletkach antykoncepcyjnych Stredill które w aptece kosztują mniej niż 3 zł . Wydawało się że wszystko jest ok, bo wyregulował mi się okres, brzuch przestał tak boleć i samopoczucie miałam dobre. 29 lipca miałam ostatnią miesiączkę, miesiąc pózniej wybrałam się do ginekologa celem przebadania się bo dawno nie miałam usg, lekarz niczego nie wykrył, powiedział mi wtedy że w tym miesiącu mam cykl bezowulacyjny i przepisał mi luteinę którą miałam brać przez 5 dni i wtedy powinnam dostać okres... a okresu jak nie było tak nie było... Ciąży pod uwagę nie brałam ze względu na te tabletki ale robiąc kanapki do pracy swojemu R poczułam się słabo, prawie że zemdlałam i wtedy mama z siostrą dały mi do zrozumienia że coś jest nie tak, żebym zrobiła sobie test.. tymbardziej że piersi mi urosły i zaczęły boleć, jednak słyszałam że po luteinie to normalne.. Była połowa września a ja nadal nie miałam okresu, więc poszłam kupić test a tu piękne dwie kreseczki :) Nigdy nie zapomnę tego uczucia, strach, niedowierzanie i szczęście były we mnie .. marzyłam o tym i stało się w niemożliwych dla mnie warunkach bo przecież przyjmowałam tabletki... 16 września poszłam do prywatnego lekarza celem potwierdzenia a lekarz po badaniu USG powiedział że pęcherzyk ciążowy równa się 6 tygodniom ale w środku nie ma zarodka.. Cóż za smutek, strach , przepisał luteinę i kazał przyjść na kontrolę za 10 dni.. Nie wytrzymałam, pojechałam na drugi dzień do innego lekarza, który wyliczył zarodek na 6 tygodni, i był piękny z bijącym serduszkiem :)) słyszałam jego bijące serce, serce mojego dziecka.. Szczęście nie do opisania!! Pózniej przepisałam się do państwowego lekarza, byłam dwa razy na wizycie, we wrześniu i ostatniej 21 pazdziernik, a lekarz ani mnie nie zbadał ani nie wykonał USG , dał skierowanie na badania.. Kazał przyjść założyć kartę ciąży 13 listopada.. Wszystko wydawało się być w porządku, bo ja bardzo dobrze się czułam od samego początku, nie miałam wymiotów itd.. Jedynie ból piersi, senność.. 8 listopada wybrałam się z mamą i R znów do tego prywatnego lekarza bo chciałam się dowiedzieć jakiej płci jest dzidzia bo był to już 14 tydzień a tu wyrok!!! Najgorsze co mogłam usłyszeć, zarodek zatrzymał się na 7 tygodniu życia.. brak echa serca, skierowanie do szpitala i te słowa .. Jesteś młoda, znów spróbujecie i będzie Ok.. Nie wiem co do mnie mówił bo przeżyłam szok, a potem szpital, zabieg, leżenie na jednej z sal z ciężarną dziewczyną.. Nikomu tego nie życzę
 
Mi o tym wczoraj lekarka napomkneła że może być tak na zasadzie genów, ale oczywiście jeszcze nie wiadomo dopóki nie określi się płci tego dzidziusia co mam w brzuchu no i przy ewentualnej próbie zajścia kiedyś w inną ciaże albo zbadania genetycznego, u mnie w rodzinie są konflikty serologiczne więc tak się zastanawiam jaki to może mieć wpływ i czy naprawdę jeśli tak jest to wczęśniej poroniona ciąża była żeńska. wczoraj sąsiadka własnie mi mówiła, że ona nie może mieć chłopców ma dwie córki a 5 ciąż męskich roniła, na etapie kiedy wiedziała już że to chłopiec bądź ciut wcześniej...

dodam że moja mam same dziewuchy rodzila chłopców tylko dwóch, z czego to były bardzo ciężkie porody a jeden brat ur. się w 7mc z bardzo cieżkimi wadami, ale ze wszystkiego wyszedł dziś ma 19lat i jest chłop jak dąb!

troche przerażające.. ale czytałam że tak jest, ale dziwi mnie to troszkę.

jak się czujecie???
 
Ostatnia edycja:
Eska dziękuję za pamięć :) jak leżę to jest ok. W pon mamy usg – podejrzymy Małego :) i mam nadzieję, że jeszcze z tydz wytrzymamy w dwupaku :) A jak Wasze samopoczucie? Odpoczywacie sobie? :)
karolina witaj… przykro mi z powodu Twojej straty… ja też miałam poronienie zatrzymane i nigdy nie zapomnę tego usg, na którym dowiedziałam się, że serduszko przestało bić, a dzidzia przestała się rozwijać…ale trzeba być dobrej myśli, że nadejdzie czas kiedy wszystko się ułoży.
bakalia czyli dobre wieści :) &&&&&&&&&&& za wtorkowe usg :)
mika cudny dzieciaczek !!! :)
maku Kochana, nie denerwuj się… niestety taki „nasz urok”, że po naszych przejściach kolejna ciąża nie wygląda jak u dziewczyn, które nie przeżyły tego co my. Ja do tej pory każdego dnia się boję i ciężko mi sobie wyobrazić jak to będzie, kiedy Mały się urodzi. Ciągle ciężko uwierzyć, że już tyle tygodni za nami i ciągle boję się głośno mówić o tym, że będzie dobrze. Chyba musimy nauczyć się żyć z tym strachem i nie obwiniaj się, że nie potrafisz się cieszyć, bo to właśnie już z ogromnej miłości do tej kruszynki wynika ten strach. Wszystko będzie dobrze!
ania pewnie, że pasujesz!!! Staranka zaczynają się już od myślenia o nich :) Poza tym my już trzymamy kciuki za wszystkie wyniki badań!
Agawa cieszę się, że humor już lepszy, wesz, że marudzić możesz ile chcesz! Super, że plan działania ustalony!
celta czyli już niebawem…? :) :) :) wszystko będzie git!!!!
michalina, magda jak samopoczucia? :)
Ja nie udzielam się teraz na żadnym innym wątku niż ten, np. na grudniówkach, bo tutaj mi najlepiej :) Tutaj zaczynałam i Wy jesteście mi najbliższe :*

Jeśli chodzi o psychikę po poronieniu, to chyba indywidualna sprawa… Dla mnie ratunkiem była właśnie kolejna ciąża, i tak jak Izka zaszłam w drugim cyklu starań, 4 mies od zabiegu. Rok temu 7.12 miałam zabieg i marzyłam o tym, żeby na kolejne święta – czyli w tym roku – było już z nami dzieciątko. I co najlepsze udało się :) Mam termin na grudzień, a Mały już pcha się na to zimno :)
 
Witam!
calta fajnie,że wszystko tak sprawnie idzie z tymi szkoleniami,dokumentami...a może jeszcze w tym roku poznacie swoje dziecię???? trzymam za Was bardzo kciuki jesteście WIELCY!

agaw to dobrze,że przemyślałaś sobie wszystko i masz nowy plan działania....wierzę,że z nową porcją nadziei wszystko się uda i juz nie długo fasolinka będzie się w Tobie rozwijać:tak:

małgonia ja za każdym razem na początku ciąży miałam okropne bóle głowy i też mnie przez to mdliło..wiec??? kto wie?? plamienie się skończyło...trzymam kciuki za II

karolina przykro mi z powodu tego co przeszłaś...niestety każda z nas tutaj ma taką opowieść mrożącą krew w żyłach i dlatego tutaj jesteś zrozumiana,dobrze,że o tym piszesz,trzeba z siebie wyrzucać negatywne emocje...dzięki temu wraca do nas nadzieja i mamy siłę by znowu próbować

Ja w drugiej ciąży też dowiedziałam się dopiero w 11 tc że zarodek obumarł na etapie 6/7 tc a ja nie miałam żadnych objawów że coś jest nie tak bo lekarka przepisała mi luteinę i przyjmowałam ją dopochwowo co tak zamknęło mi szyjkę że nawet leki przed zabiegiem mi jej nie otwarły...potem zabieg...a za miesiąc drugi bo źle wyczyścili...co ja się wtedy namęczyłam psychicznie:no::no:...

Jeśli chodzi o te konflikty to mika ma racje,serologiczny to zupełnie co innego niż chromosomowy,odrzucenie przez organizm tylko męskiego lub tylko żeńskiego zarodka to konflikt genów.Tego właśnie się boję,bo z tego co wiem nie ma na to siły żadnej,nie da się tego leczyć ani wyselekcjonować dobrych genów:-(

marcela :-)Ty już nie długo się rozpakowujesz,super

Pozdrawiam Wszystkie Dziewczynki!!!!
i miłego dnia!
 
Ostatnia edycja:
Dziewczyny są konflikty serologoiczne tak jak najbardziej polegające na grupach krwi, ale w tedy wiadomo co i jak, są konflikty immunologiczne i tu jest cała jazda właśnie polegają one na tym właśnie, że organizm traktuje dziecko jak pasożyta i odrzuca i może to działać na zasadzie odrzucana jednej płci lub ogólnie na zasadzie odrzucana np jak dziecko ma grupę krwi po ojcu albo odrzucanie antygenów męża, np siostra mojej koleżanki z pracy ma jedną zdrową córkę, potem poronienie w 10 t.c i 16 t.c i co po badaniach w klinice okazało się po prostu, że to immunologia i organizm odrzuca właśnie dziecko ze względu na męża, i co jeździ do łodzi na szczepionki i szczepi się bodajże limfocytami męża ma 3 takie serie i potem może zachodzić w ciążę, akurat interesowałam się tym bo ja po moich stratach się wszystkim interesowałam i nawet mam na kartce jakie ona badania robiła i mogę komuś napisać jak by ktoś był zainteresowany, i robiła je wszystkie w KRK a teraz jeździ do tej Łodzi do Matki Polki, także widzicie to wszystko to jest jedna wielka niewiadoma!!!!!!! tym bardziej że nieraz 1 dziecko bez problemu, a potem są górki......
 
Co do psychiki po poronieniu- to ja po 1 poronieniu (w 9tc) byłam totalnie rozbita…szczególnie że 2 moje przyjaciółki były wtedy w ciąży, więc potem byłam świadkiem narodzin ich pociech, itp..bardzo często płakałam i ponad 6 miesięcy dochodziłam do siebie..wtedy zaczęliśmy ponownie starania- zaszłam w ciąże w 2 cyklu i BACH ciaża pozamaciczna ( fizycznie u mnie było wszystko ok..nic zwężone,,rzadna infekcja)- prawdopodobieństwo tego cholerstwa w moim przypadku mniej niż 1%.. Wtedy tą 'ciąże' traktowałam bardziej jako 'chorobę'. Myśle że moja psychika była zahartowana po pierwszym razie i od początku podchodziłam do tej ciąży z 'zimną krwią'. Mimo wszystko ponownie czekałam 6 miesięcy na kolejne starania i totalnie zrezygnowałam z udzielania się na forach (co mi pomogło..ZERO internetu itp). Potem w 2 cyklu zaszłam w ciażę i zaczęło się od plamień, więc znów wychodziłam z siebie..ale Stella jest dziś ze mną:tak:.
Co mi pomogło w radzeniu sobie z poronieniami i strachem że nigdy nie zostanę mamą? - CZAS oraz genialny lekarz (jak któraś mieszka w Wawie to jest on jednym z najlepszych jeśli chodzi o takie przypadki jak nasze..)
 
reklama
No dzisiaj znalazłam w końcu czas!

Malgoniu ciche gratulacje i duuuużo szczęścia życzę, trzymam kciuki żeby wszystko szło tym razem dobrze!! I jak się w ogole czujesz?
Aschle WITAM! :-) I trzymam kciuki za owocne staranka!
Mika o matko gratuluję pięknych 3,5 cm! Kurcze aż mi się tak wesoło i cieplej na sercu zrobiło! :-)
Martocha spodobała mi się ta piosenka którą wysłałaś :-) Już słucham któryś raz z rzędu.
Eska jejku kiedy ja się doczekam tak pięknego usg! Tylko pomarzyć :-) Synek przecudny, cieszę się,że wszystko powróciło do
normy. I trzymam kciuki by były same dobre dni przed Tobą i synkiem! Mam 30 km do Nowego Targu :-) Aktualnie jestem w Niemczech.
Ale miło,że ktoś z rodzimych stron jest! :-) Powiedz mi gdzie chodzisz do ginekologa? I jaki Twoim zdaniem jest dr. Wolski? :-)
Alternatywa ja dostałam @ po poronieniu dokładnie po 4 tygodniach! A krwawiłam po zabiegu przed @ tylko 3 dni.
Madziorek masakra co za głupi sen miałaś! To pewnie wszystko przez ten stres. A i bardzo dobry pomysł masz z tą pamięcią
i dobrym uczynkiem dla aniołków! :-) Nie ma się co stresować...może jednak nie wszystko jeszcze stracone i ta @ nie przybędzie?! Trzymam ogromne kciuki!
Agawa przykro mi strasznie. Jednak może tak jak u madziorek nie wszystko stracone! W kazdym razie także trzymam kciuki!
Gdyby jednak nie udało się, jest wiele sposobów już po takim czasie starań, inseminacja, in vitro. Dasz rade!
Karolina * dla aniołka. Myślę,że skoro masz 2 dzieci, to poronienie mogło być "przypadkiem" niestety. Więc nie ma sensu moim zdaniem wdrążać się w duże badania, a tylko te podstawowe.
Izka haha rozbawiłaś mnie tym najszybszym objawem ciaży :p Dobre!
Aniu jesteś strasznie silną kobietą i wlasnie takich nam tu potrzeba. Przeciez kiedyś po badaniach wyjasnieniach bedziesz sie starac wiec zostan tu. Taką wielką sympatią zarażasz ! :-)
Karo to daleko 400 km ode mnie. Frankfurt am Main kojarzysz? :-)
Madlena no mam nadzieję ,że to nie objaw @. Już ok 5 dni się męcze.
Celta pooozdrawiam ciepło!! I życzę powodzenia!!!


Dziękuje wszystkim które trzymają kciuki by 24 @ nie przyszła.
Tym samym trzymam kciuki za starające się i zaciążone, by wszystko dobrze się skończyło!

Ja dziś bezobjawowo. Oprócz dużych żółtawych upławów i szyjkę mam nisko.
A co do psychiki po poronieniu to ja szybko doszłam do siebie. Już po jednej miesiączce zaczęłam starania a co wyjdzie zobaczymy na dniach! :-)

Pozdrawiam
 
Do góry