My się bardzo szybko (po 7 miesiącach) zaręczyliśmy i tacy nabuzowani poszliśmy zarezerwować salę na kolejny rok. A po kilku dniach przyszła taka myśl "no świetnie, tylko gdzie my będziemy mieszkać?". Ja wtedy mieszkałam z rodzicami bo mnie nie było stać na wynajem czegoś na własność, TŻ ze swoim bratem. Ja miałam mierne zarobki, TŻ jeszcze gorsze, ale ślub ostro planowaliśmy
Długo szukaliśmy czegoś na wynajem, ale niestety w naszej mieścinie były paskudne, drogie rudery (niektóre nawet bez ogrzewania i z odpadającymi drzwiczkami szafek
). Mój tato nam postanowił pomóc i podpytał znajomej z agencji nieruchomości, ona zaproponowała kupno mieszkania. Szybka piłka, rozmowa z mamą TŻ i decyzja.
Remontowaliśmy za swoje oszczędności, plus czasem rodzice się jeszcze dorzucili.
Zamiast wesela miało być przyjęcie dla najbliższej rodziny i bliskich znajomych, co ostatecznie i tak przerodziło się w całkiem niemałe wesele.
Remont mieszkania 65m2 zajął nam 2 miesiące. Wprowadziliśmy się mając tylko kuchnię i łazienkę oraz łóżko w sypialni.
Do tej pory wiszą nam żarówki na kablach i mamy stare drzwi pokojowe bo ciągle są ważniejsze wydatki