No dla mnie to też jest nie do pomyślenia
Najbardziej to szkoda mi rodziców tż bo wszystko co robią to z myślą o niej i jej dzieciach , cały czas jej pomagają odkąd urodziła 1 dziecko , jak byla na stancji to jej robili zakupy, dawali kase żeby dali radę z dziećmi jak miała 2 , póżniej zaszła w 3 ciążę i ojciec się wyparł dziecka i się rozstali , znowu rodzice jej pomogli , mieszkała cały czas u rodziców i mega jej pomagali finansowo i przy dzieciach a pozniej poznaławała chłopaków i mama się tylko wkurzała jak tylko z kimś pisała i ją kontrolowała, żeby pewnie znowu się jakiś nie przyplątał i jej dziecka nie zrobił no i poznała przez sms chłopaka i przyjechał do niej i od razu na kilka dni i to dla mnie był szok , ze się w ogóle mama na to zgodziła i zamieszkał u nich , dodatkowo spłodził jej 2 dzieci - w między czasie mieszkali chwilowo na stancji ale nie wiem chyba sobie nie dawali rady i wrócili do rodziców i gnieżdzą się w 2 pokojach nie dużych z dziećmi i właśnie teraz wzięli ślub kościelny jak ten najmniejszy ma prawie 2lata i oczywiście rodzice jej wyprawili wesele na jakieś 70 osób ? I jeszcze ona twierdziła, że to rodziców obowiązek dać kase na wesele :/ no szkoda mi ich, bo ani życia nie mają swojego i utrzymywać całe życie córeczkę i jej błędy życiowe - a jak przyjadą do nas posiedzieć na kawę czy gdzieś się przejść to tylko dzwoni o której wrócą - jakby nie mogli sobie odpocząć chociaż trochę od tego gwaru w domu to ciągle są jej potrzebni... I też ona była na macierzyńskim to poszła do MC Donalda na 3/4 etatu i zabrali jej macierzyński to w szoku była i zrezygnowała bo się jej to nie opłaciło z dojazdami a teraz mały ma prawie 2lata i siedzi w domu :/
Takie przykre to trochę , bo co jak kiedyś rodziców zabraknie? A mnie ona wkurza jak dzwoni do mojego tż bo dzwoni tylko wtedy jak coś chce i wiecznie ma z czymś problem i działa mi na nerwy - najchętniej bym się z nim gdzieś wyniosła , aby mieć jak najdalej do niej