Bardzo mądrze powiedziane. Skoro się staramy, to znaczy, że wszystkie mamy bardzo dużo- przynajmniej kogoś, kto nas kocha i chce z nami ten cud stworzyć. A to jest w życiu najważniejsze.
Mnie najbardziej wkurza ta wszechobecna niesprawiedliwość. Te, które chcą, nie mają, te które nie chcą- mają. Nastolatki chcące usunąć ciążę "bo wpadły na dyskotece" i te wielkie tragedie, że po kilku latach bycia w związku z jednym facetem, pokazały się dwie kreski i teraz "trzeba" ze sobą żyć.
Ja mam cudownego męża, nieskromnie uważam, że jesteśmy świetną parą a do tego dobrymi ludźmi. Spokojnie moglibyśmy się podzielić z małym człowiekiem miłością, radością, poczuciem humoru, ciepłem, szacunkiem. A tu dupa... Bierzemy pod uwagę adopcję, gdyby się nie udało nam, ale na razie walczymy o swoje. I ta walka mnie dobija podczas, gdy gdzieś tam na świecie, kolejna kobieta przeżywa, bo zobaczyła 2 kreski i złamie jej to karierę