reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

  • Czy pomożesz Iwonie nadal być mamą? Zrób, co możesz! Tu nie ma czasu, tu trzeba działać. Zobacz
reklama

Staraczki na Wyspach

reklama
Witam Was dziewczyny z polskiej ziemi :)
od piątku mnie nie bylo a wy tyle napisalyscie, ze musialam nadrobic zaleglosci w czytaniu :)
Noelka, serdecznie Ci gratuluje, ciesze sie, ze maluszek jest juz z wami. Jest przesliczny.
Roxii, ogromnie mnie ucieszyla wiadomosc, ze u Ciebie jest wszystko dobrze. Martwilam sie, ale wiem ze bedzie ok, juz do konca ciazy :)
Osinka, bardzo mi przykro z powodu babci. Trzymaj sie dzielnie kochana.
Abed jak sie czjesz? wracaj szybko do zdrowia
Agitatka, bidulko, wspolczuje tych boli glowy, wiem co to znaczy.... przytulam mocno, mam nadzieje ze nie beda trwaly za dlugo. Ja ostatnio odkrylam w bootsie taki mentolowy sztyft do smarowania skroni, 4head sie nazywa. Zauwazylam ze troche przynosi mi ulge.
Loczkis, no to niezłe masz teraz urwanie glowy. Dasz rade, trzymaj sie dzielnie :)
Tygryseczek, trzymam kciuki za staranka :)

wogole pozdrawiam Was wszystkie bardzo, bardzo serdecznie :)

U mnie w sumie ok, troche sie stresuje bo jutro ide do mojej ginekolozki. Biore te wyniki zrobione w uk i zobacze co mi powie. Tak czy inaczej bede chciala zrobic sobie wszystkie badania tutaj jeszcze raz. Szczerze mowiac to juz nie moge sie doczekac, az wszystkie wyniki wyjda dobrze, az wroce i bede mogla zaczac staranka :)
Moj tato trzyma sie niezle. Ma lepsze i gorsze dni, ale to chyba normalne. Bardzo zle wyglada, widac ze cierpi ale stara sie byc dzielny i pogodny. Przerazilam sie tylko jak w sobote prosil mnie zebym mu odebrala leki w aptece. Pani dala mi leki, i jak zobaczylam, ze to 4 opakowania morfiny to normalnie nogi sie podemna ugiely. To byl moment kiedy ta choroba taty zrobila sie taka mega realna. :(
 
hej dziewczyny ja juz chyba nigdy nie bede miec cxasu na czytanie tego co pisalyscie jak mnie nie bylo:)
jeszcze raz dziekuje za gratulacje jestescie kochane i to bardzo, dzieki wam jakos przebrnelam przez te otatnie dni i wogole przez cala ciaze od poczatku do konca.

sprobuje szybko opisac porod. W czwartel 4.04 caly dzien czulam lekki bol na okres, ale mialam juz tak wczesniej, wiec sie nie przejmowalam. Od okolo godz 18 zaczelam czuc skurcze, ale tez lekkie i bardzo nieregularne, wiec bylam pewna, ze to nie porod. Czasem skurcze byly co 15 min, co 10, 8, 7, 5 bardzo roznie. Ale wciaz nie bolesne, a mnie wszedzie uczyli i w szkole rodzenia i kazdy w rodzinie mowil, ze musze miec krzyzowe, bardzo bolesne wtedy sie zaczyna. Wiec czekalam dalej. Okolo godziny 21 zaczely byc juz co 5 min, ale nie byly jeszcze jakies bardzo bolesne, wiec czekalam dalej na wielki bol. O 22 mowile do meza ze moze lepiej zadzwonmy do szpitala i jedzmy niech sprawdza bo przeciez na kontroli u poloznej mialam juz 2cm i moze cos sie dzieje. zaczelam wiec dzownic na porodowke i nikt nie odbieral i tak czekalismy z 30 min. Maz sie wkurzyl i mowimy jedziemy. Do szpitala mamy okolo 10-15min samochodem, wiec jakby nic sie nie dzialo nie ma problemu mozemy wrocic. Pod samym juz prawie szpitalem poczulam klik w pochwie i wylaly sie ze mnie wody:) boze ile tego bylo, cala bylam mokra i mowie do meza jak ja tak wejde teraz do szpitala wracamy do domu zebym sie przebrala. zaczelismy nawracac ale zaczelam miec juz takie skurcze co chwile, wrzeszczalam w nieboglosy. Wiec mowie trudno wejde taka w koncu rodze i nie pojechalismy do domu tylko z powrotem do szpiatala. Tam na recepcji bardzo nie mile baby kazaly poczekac, ja juz sie zwijalam z bolu wody sie saczyly byla juz okolo godz 23. W koncu skierowali mnie na oddzial do zbadania, gdzie tam tez czekalismy okolo 30min jk nie wiecej. Okazalo sie, ze mam juz 5 cm, a skurcze byly tak silne co 2-3min Dali mi gaz ale nic nie pomagalao. Od razu na wejsciu do szpitala mowilam, ze chce epidural, a one tak sie nagle skapnely, ze jestem na oddziale porodu naturalnego i musza mnie skierowac na dol na porodowke. Przez to minelo kolejne z 20-30min. Na porodowce darlam sie bo na prawde bol byl straszny, ale nie mailam skurczow krzyzowych tylko takie w kroczu. W koncu przyszedl anestezjolog nie mogl mi zrobic wklucia przez dlugi czas bo sie zwijalam w bolach. Jak mi juz zrobil zastrzyl myslalam, ze w koncu poczuje ulge, ale okazalo sie, ze jest juz za pozno i epidural nie dziala. Na tej porodowce, byla z nami tylko jedna polozna wogole mnie nie sprawdzala, tylko kilkala cos do komputera. Ja tak wrzeszczalam, ze ja to wkurzalo i krzyczala na mnie ze przeciez mam znieczulenie wiec o co mi chodzi, ja mowie, ze nie dziala, w koncu wstala i stwierdzila, ze mam racje i mowi, ze zrobi mi top up, ale pewnie i tak nie podziala i ze to kosztuje pieniadze szpitala, ktore marnuje. Zaczelam krzyczec do mojego meza po polsku co za su...ka. :) Wierzcie mi na prawde cierpialam, akcja sie tak szybko rozwijala, ta mi rozwarcia nie sprawdzala. W koncu juz wtych skurczach poczulam ze musze przec i krzycze ze bede przec. Polozna ruszyla sie z miejca, zawolala wiecej ludzi i zaczelam przec, strasznie mocno musialam, ale juz bylam na prawde wykonczona, oslabiona przez bole. Nagle jakas maszyna zaczela pikac u nas w pokoju, mowie do meza boze co sie dzieje, on na to, ze to nie u nas, specjalnie mi tak poeiwedzial, zeby nie martwic mnie. Ale do pokoju wpadli lekarze okazalo sie ze tetno malego spada. Lekarz powiedzial ze mi pomoze i przy skurczach uzyje ssaka, bo musza malego bardzo szybko wyjac. No i po kilku minutach maly wyszedl. Wszytsko czulam niestety, nawet lozysko musialam wyprzec i tez czulam bole przy tym. Ale nastapila we mnie juz ulga i na prawde sie cieszylam ze juz jestem po. Okazalo sie, ze musieli mnie lekko rozciac i uszkodzili mi jakis miesien przy odbycie. Wiec zaraz po porodzie wzieli mnie na sale operacyjna tam juz dostalam konska dawke znieczulenia i mnie naprawiali. Operacja trwala jakies 1.5. w tym czasie maz siedzial przy malaym. Potem zawiezli mnie na sale pooperayjna, maly juz tam lezal i czekal na mnie. Lezelismy tam jakos do poludnia w piatek i pozniej mnie przeniesli na normalna sale. Mialam problem z karmieniem malego i nadal mam ciezko mu zlapac cyca. strasznie to przezywalam. W szpiatalu mialam marna pomoc, a on tak plakal juz pozniej z glodu, ze ryczlam razem z nim. Czulam sie taka winna. Musielismy mu podac sztuczne mleko, wciaz sie staralam z cycem, ale on sie szybko niecierpliwil i plakal. Kazali mi odciagac recznie i dawac mu z kubeczka, bolalo, ale tak robilam, nie bylo tego duzo wiec sie nie najdal, w kondu w sobote po poludniu po kolejnych walkach po wiedzialam im ze bede dokarmiac butla. Nie byli zadowoleni ale tez mi nie pomagali. Na prawde szpital wspominam bardzo zle. Wciaz tam tylko ryczalam, nic nie spalam, na sali mialam straszne kobiety, w nocy sie wkurzaly ze moj tyle placze. a on byl glodny.
teraz jestemy w domu i juz nie mysle o tym co sie dzialo. mam duzo pokarmu wiec sciagam sobie mleko pompka elektryczna, ale tez mu podaje troche sztucznego bo az taka mleczna krowa nie jestem:) polozna ktora przychodzi do mnie do domu mowi, ze pokarm moze mi sie skonczyc bo jednak jak dziecko ssie piers to hormony inaczej dzialaja, pobudzaja ja do ciaglej produkcji. Oliwer jest grzeczny, nie lubi zmiany pieluch wtedy bardzo placze, wczoraj go brzuszek bolal, pewnie ma kolki, tez byl marudny, ale ogolnie jest kochany. caly czas sie siebie uczymy i docieramy. Nie moge jeszcze uwierzyc ze go mam i ze to on siedzial u mnie w brzuchu to takie dziwne.
moj maz jest dla mnie wilekim oparciem. Caly czas mi pomaga, wyrecza we wszytskim, wspaniale zajmuje sie malym. Przy porodzie nie dalabym bez niego rady, wciaz stal obok mnie pomagal mi, w czasie parcia trzymal mnie mocno, bardzo mi to pomagalo. Te wszytskie wydarzenia bardzo nas zblizyly.
Duzo moglabym jeszcze pisac o porodzie i o tym co sie dzieje, ale czas goni, musze sciagnac pokarm znowu:) bede sie starac byc na biezaco i zdawac wam relacje z pierwszych dni maluszka.
 
Noelka rzeczywiście nie trafiłaś najlepiej, ale najważniejsze, że byłaś dzielna i dałaś sobie radę najlepiej jak umiałaś. Teraz zapomnij o tym i ciesz się swoim malutkim syneczkiem, On Ci wszystko wynagrodzi. Rozumiem, że frustruje cię to, bo nastawiałaś się na karmienie piersią, polecam herbatki laktacyjne, mi bardzo pomogły i produkcja mleka trwała, aż do roku :tak: Także głowa do góry, pozdrawiam i ściskam Was mocno
 
noelka jestes bardzo dzielna! Widzisz ja tez sie boje, ze na epidural bedzie za pozno albo podziala jak u ciebie. Z tego co opisujesz to opieke mialas fatalna, co za wstretne babsko, jak mozna mowic ile cos szpital kosztuje kiedy ty jestes w takich bolach, ja to bym ja wyzwala ale pewnie w jej ojczystym jezyku zeby dotarlo. Ja nie wiem czy jakosc opieki ma cos wspolnego z regionem, w koncu Londyn maly nie jest i pewnie kazdy ze szpitali przyjmuje setki porodow miesiecznie, moze to przez to bagatelizuja co pacjentka czuje tylko traktuja "hurtowo". Modle sie, zeby u mnie byla ludzka opieka, rodze w Gloucester, mniejsze niz londek wiec sie ludze. Cale szczescie twoja akcja porodowa byla w miare szybka i juz oboje jestescie bezpieczni i zdrowi. Ponoc ta traume sie zapomina po czasie, i tobie tego zycze. No i zycze duzo pokarmu, mnie polozna mowila, ze laktacje lepiej pobudza wlasnoreczne odciaganie chociazby pod prysznicem niz jakakolwiek maszynka. Wazne zeby w miare czesto probowac, zreszta ty jestes na tak wczesnym etapie jeszcze ze pewnie to bardziej siare przypomina niz mleko. Powodzenia! Zdrowka dla ciebie i maluszka! Jak ja ci zazdroszcze, ze juz mozesz swoja kruszynke przytulic :tak:

Edith, trzymaj sie kochana, moge sobie tylko wyobrazic jak tobie teraz ciezko. Tulam mocno!
 
Cześć Wyspiarki :-)

Jestem mamą prawie 16-miesięcznej Gabrysi i już powoli myślimy z Małżem o kolejnym dziecku :tak: Widzę, że jest Was tutaj sporo i zastanawiałam się, czy mogłabym dołączyć do Was?... :-) Pozwólcie, że napiszę trochę o sobie, żebyście mogły mnie lepiej poznać

Mam 25 lat, UK mieszkam od prawie 4 lat, tutaj też przeszłam całą pierwszą ciążę i poród. Do końca nie wiedzieliśmy ze ślubnym, jakiej płci jest nasze dziecko. Na usg połówkowym dziecko się zasłoniło, pod koniec ciąży miałam też 2 usg z powodu ryzyka łożyska przodującego, ale również żadna midwife się niczego nie dopatrzyła między nogami ;-) Byliśmy przekonani, że urodzi się chłopczyk, ale intuicja nas zaskoczyła i w Wigilię 2011 roku urodziła nam się cudowna malutka córeczka, Gabrysia. Do tej pory jednak mam wrażenie, że mogliśmy się dowiedzieć płci, ale w szpitalu obawiali się chyba, że nam się "nie spodoba" :sorry: Mój Małż jest Polakiem, ale karnację i rysy twarzy ma lekko arabskie i chyba dlatego nam nie powiedzieli (pamiętam TEN WZROK, kiedy zapytaliśmy, czy widać płeć dziecka...). No nic, dzisiaj się z tego śmiejemy, ale fakt, że ciężko nam było wytrzymać do porodu ;-) Przy kolejnej ciąży już na pewno stanę na głowie, ale się dowiem, choćbym miała wydać fortunę na prywatnego ginekologa... :-p ;-)

Póki co jednak dyskutujemy i planujemy drugiego Brzdąca. Mam założony implant, więc i tak najpierw będzie mnie czekała wizyta żeby sie go pozbyć, dojście do normalnego cyklu... Póki co planujemy zacząć starania po wakacjach :tak:
 
sergeevna witaj i gratuluje córci:-) oczywiscie ze moze dolaczyć, zapraszyamy:tak: Kiedy planujesz wyjąć implant???
Noelka przykro mi że masz niemiłe wspomnienia ze szpitala i nie jesteś zadowolona z opieki, ale najważniejsze że poród przebiegł dość szybko i w miarę sprawinie i że Oliwerek jest cały i zdrowy:tak: O tym co złe szybko zapomnisz, mały juz jest z wami i tylko to się liczy:-) współczuję tylko że nie miałaś znieczulenia bardzo bolało??? trzymajcie się tam cieplutko i odzywaj się w miarę możliwości.
 
reklama
sergeevna witaj!

tygryseczek, jak ja mialam cykle 30-31 dniowe, to na tescie owu usmiechnieta buzka byla zawsze w 15-16 dniu cyklu. A u ciebie widze 32, to pewnie jutro przypadnie albo pojutrze. Nam udalo sie zaskoczyc dzien przed owulka, plywaczki juz czekaly na jajeczko;-) Daj sie zolnierzykom wzmocnic :tak:
 
Do góry