Witam serdecznie wszystkie staraczki,
Jestem tu nowa i tak jak Wy staram sie z mezem o dzidzie.W grudniu skoncze 31 lat. Mieszkam w Birmingham, UK.
Staramy sie od marca 2012 i niestety jeszcze nam sie nie udalo. W tym roku w maju zrobilam sobie rozne badania w PL - ogolne, usg, hormony, chlamydia... Wyszlo mi TSH powyzej 4 - pani ginekolog przepisala mi leki na obnizenie oraz duphaston, gdyz w ciagu roku zdarzylo mi sie 2 razy miec dluzsze cykle (ok. 45 dniowe, a normalnie mam 28-31 dniowe).
Po powrocie z urlopu udalam sie do GP (niestety nie udalo mi sie zapisac do swojego) i powiedzialam ile sie juz staramy i poprosilam o wyslanie mnie na podstawowe badania. Lekarka byla jakas "nieczula" na moje problemy i tylko mnie wyprowadzila z rownowagi podczas tej wizyty (a byla gdzies w moim wieku), Byla zla, ze zrobilam badania w PL, bo pewnie inne normy i zasady tam panuja i wszystko jest zafalszowane. A tak w ogole to uznala, ze po co ja sie tak przejmuje i nalegam na badania... Wscieklam sie strasznie, ale udalo mi sie w koncu dostac skierowanie. Kazala mi isc na pobranie krwi w 14 dniu cyklu. Z tym, ze tam tez byl progesteron... kto go bada w 14dc ??? Wyszlam od niej zalamana. Pomyslalam, ze jak tak ma tutaj wygladac leczenie, to chyba sie szybciej nerwowo wykoncze...
W nastepnym tygodniu zapisalam sie juz do swojego GP i na wizyte poszlam z mezem. Byl to poczatek lipca. Moj lekarz bardzo konkretnie podszedl do naszego problemu. Spytal co i jak, przejrzal wyniki badan (juz wtedy byly moje wyniki krwi). Przepisal mi levothyroxine 25 (taka sama dawke jak lekarz w PL, chociaz w UK TSH powyzej 4 to wciaz dobry wynik jesli miesci sie w normach) - uznal, ze taka mala dawka nie zaszkodzi, a moze pomoc, skoro inny lekarz tak zalecil. Meza wyslal na badanie nasienia, a mi kazal czekac na list z fertility clinic. Po jakis 3 tyg dostalismy pismo z tej kliniki i umowilismy sie na wizyte na koniec sierpnia.
Na pierwszej wizycie w klinice zebrano szczegolowy wywiad o mnie i o mezu: jak dlugo sie staramy, wiek, nalogi, ile razy w tyg przytulamy sie itp. Przed gabinetem zwazono i zmierzono mnie takze - uslyszalam, ze musze troche schudnac, aby moje BMI bylo ponizej 30, bo inaczej nie bedzie mozna zaproponowac mi leczenia. Przyznam, ze w ostatnich 2 latach znow przytylam tyle co wczesniej stracilam i moje BMI bylo lekko ponad 35. Teraz jestem na diecie i w 3 miesiace udalo mi sie dojsc do troszke ponizej 32 (jeszcze troszke i schudne ile trzeba
). Pani pielegniarka zrobila mi usg i pobrala wymaz do badania. Ja dostalam skierowanie na rozyczke, progesteron i badanie HSG. Moj maz mial powtorzyc badanie nasienia w pazdzierniku (poprzednie wykazalo, ze nie jest za dobre). Kazano nam wrocic po zrobieniu wszystkich badan.
18 wrzesnia mialam HSG. Balam sie strasznie tego badania, gdyz naczytalam sie na internecie jak to boli i ze kobiety czesto biora leki przeciwbolowe a nawet prosza o narkoze. Pojechalam na badanie sama - maz musial wtedy pracowac. Trzeslam sie jak galareta i poplakalam sie z nerwow. Lecz panie pielegniarki byly wspaniale, takie cieple i zyczliwe. Wszystko dokladnie wytlumaczyly i odpowiadaly na moje pytania. Przed zabiegiem mialam jedynie wziac 2 tabletki paracetamolu, ale watpie, zeby w ogole cos zadzialal w tym przypadku. W pewnym momencie bardzo mocno mnie zabolalo i az krzyknelam z bolu, ale na szczescie calosc trwala jedynie kilka minut. Dalo sie przezyc (nastepnym razem poslucham rad rodziny i nie bede czytac glupot na necie ;-) ). Wstepny wynik nie pokazal zadnych nieprawidlowosci:-)
W tamtym tygodniu zadzwonilam do tej fertility clinic, by z kompletem badan umowic sie na druga wizyte - idziemy 3 grudnia. Mam nadzieje, ze pozostale wyniki badan beda dobre i lekarz poradzi co mamy robic dalej.
Staramy sie juz dosc dlugo, a od kilku miesiecy coraz bardziej zaczynam sie zastanawiac czemu nam nie wychodzi... Smutno mi bardzo z tego powodu. Bardzo chcemy miec juz dzidzie, a moj maz to az bardzo bardzo... Czasami wydaje mi sie, ze traci juz nadzieje...:-(
Wspomagam sie cyfrowymi testami owulacyjnymi - tymi z usmiechem. W tym cyklu uzywalismy tez w dni plodne zel balance activ fertility gel - czytalam, ze duzo dziewczyn go chwalilo, tak samo jak pre-seed, ale tego jeszcze nie probowalam. Oprocz tego lykam kwas foliowy.
Czytalam, ze lykacie olej z wiesiolka... moze tez sprobuje...
Co jeszcze robicie / bierzecie? Co radzicie?
Przpraszam, ze tak sie rozpisalam...
Zycze Wam i sobie owocnych staran.
Spokojnej nocy / Avocado31