reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

reklama

Staraczki lipiec 2013!!!

Mam bardzo pokręcone i nieregularne cykle, a, że my chcemy na spontanie to nic nie mierzę, nic nie robię;-) przetestuję za parę dni i zobaczymy, czy ciemnieje kreska, czy nie, więc na razie się nie cieszę.
 
reklama
Olapalo a czemu Maz sie nie bedzie cieszyl- nie wiedzial ,ze sie staracie?? wzielas Go podstepem?

Moj Mąz tez z tych co nie potrzebuja az tak duzo seksu wiec teraz tez przyklada sie wiecej - gdyby mialo byc tylko zJego checi bylo by co 2-4 dni roznie ale nie ma tak ,ze codziennie caly czas- nie ten typ:p

ja juz teraz tylko chce by szybko sie @ skonczyla i do dziela;) - ciesze sie ,ze jak juz miala przyjsc to przyszla dzis bo bede na wakacjach miala spokoj:D i do robty;DD
 
Ostatnia edycja:
lamorela GRATULUJĘ!!! Wrzuć nam jakieś zdjęcie żebyśmy mogły się napatrzeć :-)

stazi obejrzałam to zdjęcie, ale łezka mi się nie kręci? Co to? Może coś przeoczyłam? Ja nic nie widzę? :eek:
 
Dzisiaj, to normalnie nie mam co napisać. Staranka wstrzymane do czwartku, czekam na to HSG i się stresuję. Szkoda, bo mam fajny nastrój na przytulanie, ale co począć.:-) Chyba się do kina przelecę, żeby zająć czymś innym głowę.:-)
 
lamorela, gratulacje!!!


Co do mojego M, to z nim jest tak, że on nie chciał dzieci (faceci są wygodni i to rzadkość żeby mieli taki instynkt jak kobiety) - do pierwszego go przekonałam, ale potem mi wygarnął, że go zaszantażowałam :szok: Wyobraźcie sobie moją minę, bo ja byłam święcie przekonana, że skoro zaczęliśmy staranka, to on się przekonał i zaczął chcieć :szok: Pamiętam jak mu pokazałam II na teście - najpierw spytał co znaczą dwie kreski, jakby z nadzieją, że jednak to nie ciąża, a potem spytał 'tak szybko się udało?' (prawie pół roku - dla mnie to był czas ciągłych badań, stymalcji, monitoringów, stresów, I kresek, łez i niemalże błagania o seks... :baffled:). Akurat byliśmy na wakacjach w górach i ja nie chciałam się forsować chodząc intensywnie i jeżdżąc na rowerze, a on wyjeżdżał mi z tekstami, że ciąża to nie choroba :wściekła/y: na co mu odpowiadałam, że może i nie choroba, ale kto powiedział, że uda się donosić ciążę jeśli nie będzie się o siebie dbać?? Pamiętam też, że raz rzuciła jakiś taki tekst, że jeszcze można mi tę ciążę zabrać :szok: Generalnie jak widzicie, nie mam zbytnio ochoty mówić mu o ciąży, bo chcę jak najdłużej zachować dla siebie tę radość, nieskażoną głupimi tekstami M. W poprzedniej ciąży musiałam go na siłę ciągnąć na usg, bo nie chciał mi w nich towarzyszyć - zmusiłam go, bo nie byłabym w stanie powiedzieć mu, że serduszko nie bije lub że wyszedł kiepski wynik przy badaniu przezierności karkowej i wolałam żeby zrobił to lekarz, gdyby zaszła taka potrzeba. M nie chciał głaskać brzucha, ani dotykać małej jak wypychała mi brzuch rączką lub nóżką, nie mówił do niej... Czułam się osamotniona, a jak dziecko się już urodziło, to główna opieka spadła na mnie, zaczęło się między nami psuć i nie jest specjalnie różowo - jest 'normalnie', bez specjalnych wzlotów. Wiem, że już tak będzie, że ja muszę zrezygnować z mojego życia i poświęcić się dzieciom, bo od niego dużego wkładu oczekiwać nie mogę (chociaż bywam twarda i wymuszam żeby chociaż trochę się dzieckiem zajmował), ale mam go w nosie, bo nie musimy mieć przecież identycznych priorytetów, a chłop to jednak zawsze jest jak dziecko i odpowiedzialność za sprawne działanie rodziny spada na kobiety. Do starań o drugie dziecko myślę, że przekonał go rozsądek - nie namawiałam specjalnie, nie naciskałam, bo mnie się też tak za bardzo nie chce znowu pieluch, ale chcemy się w przyszłym roku wyprowadzić do domu jednorodzinnego na totalnym zadupiu i córka umarłaby tam z nudów, więc potrzebne jest dla niej towarzystwo, a poza tym nie chcę robić córce takiej krzywdy, że jak my będziemy starzy, to ona będzie sama z problemem opieki nad nami (mój M jest jedynakiem i zaczynają się problemy z jego mamą, więc M ma okazję przemyśleć to i owo). W obecnych starankach było łatwiej z seksem, bo mimo, że inicjatywa była po mojej stronie, to nie opierał się i kochaliśmy się wtedy, gdy się do niego dobierałam.


Poprzednim razem zaszłam w ciążę także w lipcu - to było 4 lata temu i miałam wtedy termin na 10.04, a teraz na 8.04, a córka urodziła się przez CC pod koniec marca - fajnie jakby się drugie dziecko urodziło w podobnym terminie :tak:
 
lamorela, gratulacje!!!


Co do mojego M, to z nim jest tak, że on nie chciał dzieci (faceci są wygodni i to rzadkość żeby mieli taki instynkt jak kobiety) - do pierwszego go przekonałam, ale potem mi wygarnął, że go zaszantażowałam :szok: Wyobraźcie sobie moją minę, bo ja byłam święcie przekonana, że skoro zaczęliśmy staranka, to on się przekonał i zaczął chcieć :szok: Pamiętam jak mu pokazałam II na teście - najpierw spytał co znaczą dwie kreski, jakby z nadzieją, że jednak to nie ciąża, a potem spytał 'tak szybko się udało?' (prawie pół roku - dla mnie to był czas ciągłych badań, stymalcji, monitoringów, stresów, I kresek, łez i niemalże błagania o seks... :baffled:). Akurat byliśmy na wakacjach w górach i ja nie chciałam się forsować chodząc intensywnie i jeżdżąc na rowerze, a on wyjeżdżał mi z tekstami, że ciąża to nie choroba :wściekła/y: na co mu odpowiadałam, że może i nie choroba, ale kto powiedział, że uda się donosić ciążę jeśli nie będzie się o siebie dbać?? Pamiętam też, że raz rzuciła jakiś taki tekst, że jeszcze można mi tę ciążę zabrać :szok: Generalnie jak widzicie, nie mam zbytnio ochoty mówić mu o ciąży, bo chcę jak najdłużej zachować dla siebie tę radość, nieskażoną głupimi tekstami M. W poprzedniej ciąży musiałam go na siłę ciągnąć na usg, bo nie chciał mi w nich towarzyszyć - zmusiłam go, bo nie byłabym w stanie powiedzieć mu, że serduszko nie bije lub że wyszedł kiepski wynik przy badaniu przezierności karkowej i wolałam żeby zrobił to lekarz, gdyby zaszła taka potrzeba. M nie chciał głaskać brzucha, ani dotykać małej jak wypychała mi brzuch rączką lub nóżką, nie mówił do niej... Czułam się osamotniona, a jak dziecko się już urodziło, to główna opieka spadła na mnie, zaczęło się między nami psuć i nie jest specjalnie różowo - jest 'normalnie', bez specjalnych wzlotów. Wiem, że już tak będzie, że ja muszę zrezygnować z mojego życia i poświęcić się dzieciom, bo od niego dużego wkładu oczekiwać nie mogę (chociaż bywam twarda i wymuszam żeby chociaż trochę się dzieckiem zajmował), ale mam go w nosie, bo nie musimy mieć przecież identycznych priorytetów, a chłop to jednak zawsze jest jak dziecko i odpowiedzialność za sprawne działanie rodziny spada na kobiety. Do starań o drugie dziecko myślę, że przekonał go rozsądek - nie namawiałam specjalnie, nie naciskałam, bo mnie się też tak za bardzo nie chce znowu pieluch, ale chcemy się w przyszłym roku wyprowadzić do domu jednorodzinnego na totalnym zadupiu i córka umarłaby tam z nudów, więc potrzebne jest dla niej towarzystwo, a poza tym nie chcę robić córce takiej krzywdy, że jak my będziemy starzy, to ona będzie sama z problemem opieki nad nami (mój M jest jedynakiem i zaczynają się problemy z jego mamą, więc M ma okazję przemyśleć to i owo). W obecnych starankach było łatwiej z seksem, bo mimo, że inicjatywa była po mojej stronie, to nie opierał się i kochaliśmy się wtedy, gdy się do niego dobierałam.


Poprzednim razem zaszłam w ciążę także w lipcu - to było 4 lata temu i miałam wtedy termin na 10.04, a teraz na 8.04, a córka urodziła się przez CC pod koniec marca - fajnie jakby się drugie dziecko urodziło w podobnym terminie :tak:

Jestem w strasznym szoku po tym co przeczytalam- przykro mi,ze masz takiego Meza... Moj poprzedni zwiazek rozpadl sie miedzy innym z tego powodu ,ze On juc nie chcial miec dzieci.. (w poprzenim zwiazku/malenstwie zmarl Jego synek..)

Mam nadzije, ze jeszcze kiedys Twoj Maz zmieni podejscie...
 
reklama
Tez nie wiem, czy bym wytrzymala bez wsparcia, a tym bardziej jakby sie moj maz nie cieszyl z ciazy.
Moj jest taki, ze do sexu tez musze go namawiac, ale on jest zmeczony, pracuje cale dnie itp
A chcialby zebysmy mieli dziecko, nawet jak kolezanki sa w ciazy to jak podpije to i w brzuszek caluje i podchodzi do mnie i mnie po brzuszku glszcze z usmiechem, hehe

Podziwiam Cie kochana.
 
Do góry