Hej Dziewczyny. Podczytuję Was od dłuższego czasu i raczej się nie udzielam, ale dzisiaj mam kryzys. Mam wrażenie, ze wszyscy dookoła zachodzą w ciążę od samego tylko myślenia, a my bezskutecznie staramy się już parę miesięcy. Po odstawieniu tabletek cykle jak w zegarku 27 dni, potem cykl 35 dni, ostatni 55 (z owulacją potwierdzoną temperaturą i progesteronem 8 dni później w wysokości 16.6). Teraz jestem w 18 dc, wczoraj robiłam usg i lekarz stwierdził „pęcherzyk o zapadniętych ścianach”, co może ale nie musi oznaczać owulacji, liczyłam na wzrost temperatury dzisiaj rano ale nic z tego. Za to drugi jajnik ma obraz PCOS. Nie wiem czy w ogóle mieć nadzieję na ten cykl. Czuję się bezsilna, bo bardzo z mężem chcielibyśmy mieć dziecko, a coraz bardziej czuję, ze nigdy się nie uda. Tarczyca unormowana, wyniki ok. Trzymam za nas wszystkie kciuki, oby każda z nas zobaczyła upragnione dwie kreski jak najszybciej.