Hej mam pytanie, może któraś z Was się na tym zna albo chociaż orientuje, bo ja już się pogubiłam zupełnie
Byłam u ginekologa-endokrynologa z wynikami badań wyszła mi tam lekko podwyższona prolaktyna, lh 13 i dhea so4 412 za wysokie i fsh 6, stosunek lh:fsh wynosi 2,15 i podobno to oznacza PCOS, ale pani doktor powiedziała, że PCOS jeszcze nie mam, ale z badań wynika, że za jakiś czas może mi się zacząć, ale za to powiedziała, ze te wyniki świadczą o zaburzeniach czynnościowych przysadki, których nie da się w żaden sposób leczyć, ze tak u mnie już to jest i, ze jak tylko będę odstawiała leki hormonalne (zmieniła mi duphaston na coś o nazwie primolut nor, bo tamten powiedziała, ze był dla mnie za słaby ) to na nowo będę mieć cykle 100 dniowe ( z hormonami mam 27 dniowe ), bo przy okazji mój organizm nie produkuje progesteronu i jeszcze na każdym usg mam sporo za grube endometrium. Ale wszyscy piszą i w internecie wyczytałam, ze zaburzenia przysadki są przy stosunku niższym niż 1. To jak to jest z tą przysadka i co te zaburzenia czynnościowe, których nie da się wyleczyć dla mnie oznaczają, bo co wizytę dowiaduje się coś nowego co w moim organizmie nie działa, a mam dopiero 20 lat [emoji27] Oprócz tego mam jeszcze niedoczynność tarczycy i hashimoto