reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

reklama

Staraczki - I połowa 2020 roku

1000 zł to jest minimalne świadczenie macierzyńskim.
Jeśli kończy się umowa w czasie w momencie porodu to potem ZUS wypłaca świadczenie ale w takiej samej kwocie jaka otrzymała byś od pracodawcy.
wiem wiem ale rozmawiamy o sytuacji gdy tej umowy do dnia porodu nie ma czyli pracodawca zwalnia np w 2 miesiacu ciazy nie przedluzajac umowy probnej a ciezarna pozostaje od tego momentu na L4 wyplacanym przez ZUS, wtedy macierzynskie wyplaca ZUS ale w kwocie 1000zl miesiecznie.
 
reklama
A jak się już zajdzie w ciążę to od razu te spojrzenia innych "nooo taaaak teraz od razu na L4 pójdzie księżniczka, 500+ się zachciało" 🙄. Ta pogarda od innych współpracowników jest straszna. Choć nie mają oni pojęcia jak ciężko jest zajsc, ile ktoś się starał itd. Oczywiście nie wszyscy tacy są ale no zdarzają się ☹. Jak jedna z koleżanek zaszła w ciaze to od razu plotki poszły. Ja tego słuchałam i już wtedy się staraliśmy więc od razu miałam myśl w głowie, że jeśli mi się uda to o mnie też będą tak mówić ☹
kochana w ogole sie nie przejmuj!!!! w ogole. przeciez nikt nie wejdzie w nasze buty i nie przezyje za nas zycia! wszelkie plotki i dogadywania trzeba ignorowac. ja przyjelam sie do pracy bedac w ciazy, poronilam tydzien po podpisaniu umowy. powiedzialam pracodawcy, ze chce wolne nieplatne kilka dni, nikt nie wiedzial w pracy. potem zaszlam od razu w ciaze to tez nie mowilismy bo balam soe ze cos znowu moze sie wydarzyc ale szczerze powiedziawszy wiem, ze o mnie plotkuja... i dobrze :D to znaczy, ze jezyki i gardla maja zdrowe, hehe. na zdrowie niech im pojdzie kazde slowo na moj temat :) ja sie ciesze, ze jestem w ciazy, reszta mnie w ogole nie obchodzi. jak maja z tym jakis problem to niech znajda specjaliste, ktory pomoze im sie z tym uporac. musimy kierowac sie naszym serduchem, tym co ono nam podpowiada, czasem nawet ignorujac rozum, po to aby spelniac marzenia, i te male i te bobo wielkie. kazdej z Was zycze 2 kreseczek i jak najmniej stresu, zwlaszcza w rpacy bo wiem jak bardzo potrafia ludzie byc upierdliwi
 
Dziewczyny jasne, że zdrowie jest najważniejsze ale z drugiej strony... rozumiem pracodawców.

W mojej firmie miałam sytuacje kiedy moja szefowa poszła na L4 od 5 tygodnia ciąży - ciąża zagrożona. Jest super pracownikiem i jej przełożony wiedząc, że na L4 prawdopodobnie pójdzie dał jej jeszcze awans. Ona jeszcze przez chwile trzymała rękę na pulsie - z domu, tak by wszystko działało idealnie.
Moja inna znajoma dostała propozycje ogromnego awansu i powiedziała pracodawcy szczerze, że jest w ciąży więc uprzedza bo nie wie jak to będzie. Pracodawca powiedział że i tak ją chce, w takim razie da jej umowę na czas nieokreślony by czuła się bezpiecznie - a oni będą mieć pewność że po macierzyńskim do nich wróci...
I to jest fajne zachowanie i pracodawcy i pracownika.

Z drugiej strony znam dziewczyny szukające pracy, zatajające ciąże lub zaczynające starania w dniu podpisania umowy i po 3 tygodniach przynoszące L4...
szukaliśmy do zespołu nowej osoby - dwie osoby pod rząd popracowały TYDZIEŃ i przyniosły L4 wstawiając jednoczenie zdjęcia z wakacji...
i o ile z takimi sytuacjami wielka korporacja sobie finansowo poradzi to mniejszy pracodawca (który płaci za pierwsze 30 dni z własnej kieszeni - a kiedy zwolnienie ma miejsce na przełomie roku płaci przez 60 dni!), nie ma pracownika, musi szukać i płacić kolejnemu... może pogrzebać biznes...

Winą obecnej sytuacji kobiet nie są pracodawcy tylko przepisy - zastanówcie się dlaczego za pierwszy miesiąc zwolnienia ma płacić pracodawca skoro płacił wcześniej za każdego składki ZUS...
 
Dziewczyny jasne, że zdrowie jest najważniejsze ale z drugiej strony... rozumiem pracodawców.

W mojej firmie miałam sytuacje kiedy moja szefowa poszła na L4 od 5 tygodnia ciąży - ciąża zagrożona. Jest super pracownikiem i jej przełożony wiedząc, że na L4 prawdopodobnie pójdzie dał jej jeszcze awans. Ona jeszcze przez chwile trzymała rękę na pulsie - z domu, tak by wszystko działało idealnie.
Moja inna znajoma dostała propozycje ogromnego awansu i powiedziała pracodawcy szczerze, że jest w ciąży więc uprzedza bo nie wie jak to będzie. Pracodawca powiedział że i tak ją chce, w takim razie da jej umowę na czas nieokreślony by czuła się bezpiecznie - a oni będą mieć pewność że po macierzyńskim do nich wróci...
I to jest fajne zachowanie i pracodawcy i pracownika.

Z drugiej strony znam dziewczyny szukające pracy, zatajające ciąże lub zaczynające starania w dniu podpisania umowy i po 3 tygodniach przynoszące L4...
szukaliśmy do zespołu nowej osoby - dwie osoby pod rząd popracowały TYDZIEŃ i przyniosły L4 wstawiając jednoczenie zdjęcia z wakacji...
i o ile z takimi sytuacjami wielka korporacja sobie finansowo poradzi to mniejszy pracodawca (który płaci za pierwsze 30 dni z własnej kieszeni - a kiedy zwolnienie ma miejsce na przełomie roku płaci przez 60 dni!), nie ma pracownika, musi szukać i płacić kolejnemu... może pogrzebać biznes...

Winą obecnej sytuacji kobiet nie są pracodawcy tylko przepisy - zastanówcie się dlaczego za pierwszy miesiąc zwolnienia ma płacić pracodawca skoro płacił wcześniej za każdego składki ZUS...
To też prawda... Dlatego też teraz ZUS tak "trzepie" ciężarne na L4 robiąc im niezapowiedziane kontrolę czy faktycznie siedzą w domach. Bo na L4 masz siedzieć na tyłku w domu a nie jeździć na wakacje. Tyle już widziałam postów zrozpaczonych kobiet w ciąży którym odebrano świadczenia bo była kontrola a ich nie było w domu albo ktoś "życzliwy" doniosl dowody w postaci zdjęć z imprez czy wakacji. I to się dzieje na serio więc trzeba się pilnować. Sytuacja jest o tyle trudna, że to pracodawca często każe iść na L4 bo nie jest w stanie zapewnić kobiecie bezpiecznego Stanowska pracy. Ona czuję się dobrze, chce pracować ale nie może bo kierownictwo nie chce brać odpowiedzialności jeśli coś by się stało. I taka kobieta jest w dupie totalnej bo musi iść na to l4 tak czy siak i przez to liczyć się z tym, że może na nią trafić kontrola.
 
Ja nie raz przed pracą się trzęse bo taki stres czuje:(

Ja tez. Tym bardziej ze poki mieszkam na tym osiedlu spokojna raczej nie bede. Powod stresu w pracy mieszka w bloku obok... 27.01 prawdopodobnie wracam do pracy po wypadku. Boje sie jak diabli i z dnia na dzien coraz bardziej mnie skreca :'( ale pracy nie rzuce poki co... tym bardziej ze w końcu wywalczylam umowe na czas nieokreślony.
 
Dziewczyny jasne, że zdrowie jest najważniejsze ale z drugiej strony... rozumiem pracodawców.

W mojej firmie miałam sytuacje kiedy moja szefowa poszła na L4 od 5 tygodnia ciąży - ciąża zagrożona. Jest super pracownikiem i jej przełożony wiedząc, że na L4 prawdopodobnie pójdzie dał jej jeszcze awans. Ona jeszcze przez chwile trzymała rękę na pulsie - z domu, tak by wszystko działało idealnie.
Moja inna znajoma dostała propozycje ogromnego awansu i powiedziała pracodawcy szczerze, że jest w ciąży więc uprzedza bo nie wie jak to będzie. Pracodawca powiedział że i tak ją chce, w takim razie da jej umowę na czas nieokreślony by czuła się bezpiecznie - a oni będą mieć pewność że po macierzyńskim do nich wróci...
I to jest fajne zachowanie i pracodawcy i pracownika.

Z drugiej strony znam dziewczyny szukające pracy, zatajające ciąże lub zaczynające starania w dniu podpisania umowy i po 3 tygodniach przynoszące L4...
szukaliśmy do zespołu nowej osoby - dwie osoby pod rząd popracowały TYDZIEŃ i przyniosły L4 wstawiając jednoczenie zdjęcia z wakacji...
i o ile z takimi sytuacjami wielka korporacja sobie finansowo poradzi to mniejszy pracodawca (który płaci za pierwsze 30 dni z własnej kieszeni - a kiedy zwolnienie ma miejsce na przełomie roku płaci przez 60 dni!), nie ma pracownika, musi szukać i płacić kolejnemu... może pogrzebać biznes...

Winą obecnej sytuacji kobiet nie są pracodawcy tylko przepisy - zastanówcie się dlaczego za pierwszy miesiąc zwolnienia ma płacić pracodawca skoro płacił wcześniej za każdego składki ZUS...
wiesz ja sie z Toba troche nie zgodze... wrocilismy po kilku latach pobytu za granica w czerwcu, rzucilismy sie w wir przygotowania domu, z racji, ze staralismy sie o dzidzie od niemal roku, nie mielismy takiej wielkiej presji ale mimo wszystko nie odlozylismy prob na bok. w miedzy czasie szukalam pracy. zaprosili mnie na rozmowe kwalifikacyjna. 2 tygodnie przed rozmowa dowiedzialam sie ze jestem w ciazy. co bys zrobila na moim miejscu? powiedziala pracodawcy o niej? to nie da mi pracy. nie zrozum mnie zle ale TO TYLKO PRACA! moja ciaza, moje nienarodzone dziecko jest o wiele wazniejsze niz praca, jakakolwiek by ona nie byla. prace zawsze mozna zmienic a w ciaze nie zawsze mozna zajsc. pracodawca moze skontrolowac pracownika, ktorego podejrzewa o wyludzenie pieniedzy, bo poszedl na L4. moze to zrobic osobiscie, wynajac firme badz zglosic do zusu o zaistnialej sytuacji. ja znam wiecej przypadkow gdzie dziewczyny ida na L4 bo raz ze zle sie czuja, dwa, bo pracodawca ma obowiazek dostosowac stanowisko pracy dla ciezarnej a wielu pracodawcow to po prostu olewa. Tak jak mowisz... szukacie osoby do zespolu, taka dziewczyna powiedzmy po miesiacu zachodzi w ciaze. w 90% wymagania wobez niej sa takie jakie wobec reszty pracownikow, sa targety do osiagniecia. a jesli zle sie bedzie czula bedzie spowalniac efekty Waszej pracy i wtedy nagle wszyscy maja do niej pretensje. niewazne, ze praca jest stresujaca. wiekszosc pracodawcow patrzy niestety przez pryzmat wlasnego konta i osiagow podwladnych a nie tego, ze kazda ciaza jest inna, ze kazda kobieta w ciazy ma inne nastawienie do pracy. wielu pracodawcow nie widzi tego, ze mozna zle sie czuc, tak po prostu, miec gorszy dzien, wymiotowac, miec bole glowy, zle sypiac. ciaza to nie choroba ale stan wyjatkowy, w ktorym przyszla mama powinna myslec o tym, zeby jej dzidizus byl zdrowy a nie pracodawca szczesliwy bo na Twoje miejsce ten pracodawca znajdzie sobie nastepnego pracownika a Ty juz nigdy mozesz nie miec szansy na urodzenie dzidziusia.
 
A jak się już zajdzie w ciążę to od razu te spojrzenia innych "nooo taaaak teraz od razu na L4 pójdzie księżniczka, 500+ się zachciało" 🙄. Ta pogarda od innych współpracowników jest straszna. Choć nie mają oni pojęcia jak ciężko jest zajsc, ile ktoś się starał itd. Oczywiście nie wszyscy tacy są ale no zdarzają się ☹. Jak jedna z koleżanek zaszła w ciaze to od razu plotki poszły. Ja tego słuchałam i już wtedy się staraliśmy więc od razu miałam myśl w głowie, że jeśli mi się uda to o mnie też będą tak mówić ☹
Walić gadanie ludzi ! Ja mam to gdzieś jak mi się uda to też w miarę szybko chce na L4. To jest mój czas na odetchnięcie i zajęcie się rodzina w spokoju bez stresu związanego z plikami w excelu 🙃😊
 
Walić gadanie ludzi ! Ja mam to gdzieś jak mi się uda to też w miarę szybko chce na L4. To jest mój czas na odetchnięcie i zajęcie się rodzina w spokoju bez stresu związanego z plikami w excelu 🙃😊

U mnie to zadna ciaza nie ma szans na utrzymanie jak bede w pracy. Sprawdziany i szkola tak jak w pierwszej to pikus. Jak sie uda to wroce na chwile i niestety... nie zamierzam dzien w dzien plakac.
 
reklama
Do góry