Hej dziewczyny, podczytuję Was od jakiegoś czasu. Od 2-ch cykli idziemy z mężem na żywioł, w sensie - nie zabezpieczamy się jakoś szczególnie. Z drugiej strony nie mogę powiedzieć, że się jakoś szczególnie staramy - nie liczę temperatury, nie robię żadnych testów - ot, będzie jak będzie (przynajmniej na razie mam takie podejście
).
Nie ukrywam też, że bardzo chciałabym zajść w ciążę i chyba trochę za bardzo wyszukuje sobie objawów, zbyt mocno wsłuchuje się w organizm.
Do sedna ... Mam pytanie
jestem tydzień przed okresem, długość cykli różna, raczej ok. 33 dni. Okresów za wcześnie nie dostaję, jak już to się spóźniają. Wczoraj miałam delikatne plamienie (?), lekko brązowy śluz. Oczywiście mądra głowa
już sobie wkręciłam, że to implantacja. Myślicie, że to możliwe na tydzień przed terminem okresu? Jeśli tak, to po jakim czasie najlepiej zrobić test? Skoro teoretycznie zagnieżdżenie już było, to myślicie, że w poniedziałek mogłabym coś tam trochę potestować?