U mnie się wszystko już po kilkunastu dniach wygoiło, jeszcze przed pierwszym okresem. Podobno endometrium odbudowuje się w ciągu 5 (!) dni od lyzeczkowania! Ale czułam w brzuchu bóle i ciągnięcia, dwie miesiączki były bardzo obfite po lyzeczkowaniu. No i po prostu nie czułam się na siłach. 2 tygodnie po lyzeczkowaniu czułam się jak w ciąży. Dopiero jak przyszedł pierwszy okres to załapałam że po wszystkim. Potem owulacje bolały jeszcze 2 cykle. Na pewno hormony szalały, bo mialam pełno wypryskow, mdłości, wahania nastrojów... Po prostu czułam, że trzeba czekać, chociaż bardzo chciałam znowu się starać. Nie każdy musi tak mieć. Ja czułam że mój organizm nie jest gotowy, staram się słuchać swojej intuicji.
Teraz lekarz kazał 1 cykl czekać (tym razem poroniłam samoistnie) i mam to samo. Coś boli coś ciągnie, w głowie smutne myśli... Po prostu czuję że to nie czas. Myślę, że to każdy indywidualnie musi zdecydować. Ja bym czekała [emoji4]
EDIT: mój lekarz zakazał kategorycznie starań 3 cykle po lyzeczkowaniu i 1 cykl po poronieniu samoistnym.